Gdy jesień ukazuje swoją „złotą” twarz, od razu pojawia się syndrom niespokojnych nóg. Warunki jakie można spotkać podczas górskiej wędrówki wydają się być wtedy idealne. Nie za gorąco, nie za zimno, krajobrazy ubrane w pełną paletę barw. Jest czym nacieszyć oko i doładować akumulatory. Gdy słoneczna jesień majaczy w prognozach pogody, nie płacze się już za minionym latem, a myśli o nadchodzącej po cichu zimie po prostu się ignoruje. Najważniejszą sprawą jest wykorzystać ten czas i wyrwać jeszcze trochę ciepła w górach, bo jak niestety wiadomo - nic nie trwa wiecznie. Na początku października taki wspomniany jesienny warun zapowiadał się na bity tydzień. Koniecznie trzeba było gdzieś wyruszyć, by później przy zimowych wieczorach mieć co wspominać. Z cyklu: a jeszcze nie tak dawno... Pytanie tylko gdzie wyruszyć, jak do dyspozycji ma się półtora dnia w środku tygodnia? Artur był w podobnej sytuacji, więc połączyliśmy siły. Nakreślił ogólny program wyjazdu, a mi przystało wyb...