Posty

Wyświetlanie postów z 2012

Hernia Lumbalis 0m n.p.m - 2012r.

Obraz
Człowiek to ciekawa i mocno skomplikowana istota. Budowa naszego ciała jest istnym majstersztykiem. Nasze ciało potrafi wiele. Odpowiednio "zaprogramowane" przez nasz umysł, niejednokrotnie potrafi pracować na podkręconych obrotach, niż tyle ile dała - mówiąc kolokwialnie - fabryka. Przy swojej  sile  jest jednocześnie kruche. Największym elementem naszego ciała, który posiada obie te cechy i najmocniej obrywa to kręgosłup. Związane z nim jakiekolwiek dysfunkcje najmocniej uprzykrzają nam funkcjonowanie w codziennym życiu. Niestety, jeżeli filar stoi krzywo bądź jest uszkodzony to budowla długo nie postoi. Tak samo jest z naszym kościstym słupkiem, który wszystko trzyma kupy. Przez długi czas walczyłam z niedopuszczaniem do siebie myśli, że choroba dotknęła właśnie mnie.  Zadawałam sobie pytania, na które nikt nie był w stanie mi odpowiedzieć. Dlaczego właśnie kręgosłup i to właśnie teraz? Kiedy górskie możliwości niczym rollercoaster zaczęły się powoli rozpędzać, okazu

Dzień w Beskidach - 15.08.2012

Obraz
Temat niezdobytej KGP ciągnie się za mną już dobre parę miesięcy.  W sierpniu przytrafił się jeden wolny dzień od pracy, z tym że w środku tygodnia. Nie przeszkodziło nam to jednak kopsnąć się te 400km w Beskidy. Na celowniku znalazła się Mogielica oraz Lubomir. Troszkę przed południem  zaparkowaliśmy Żabę na przydrożnym zajeździe, gdzie rozpoczynał się niebieski szlak  Przez cały dzień utrzymywało się duże zachmurzenie, ale na szczęście obyło się bez deszczu. Damian, Beskidy, a w oddali gdzieś pewnie Tatry. Widoczna drewniana wieża widokowa  na szczycie Mogielicy 1170m n.p.m. A za mną Masyw Wielkiego Wierchu. Wieża widokowa z bliska. Słupek z tabliczką musi być! Czas nas gonił, więc niezbyt długo mogliśmy poprzebywać w Beskidzie Wyspowym - moim zdaniem jednym z urokliwszych. Zeszliśmy tą samą drogą, mijając po drodze skrzydlate towarzystwo buszujące w trawie. Kokoko Beskid spoko ;) O 16 byliśmy z powrotem na dole. Posililiśmy się czekoladą i

Nonnenfelsen 537 m n.p.m

Obraz
W listopadzie zeszłego wybrałam się z Damianem w najmniej chyba dla większości znany rejon Sudetów- a mianowicie w Góry Łużyckie. W tamtym czasie w planach mieliśmy wejście na najwyższe wzniesienie tego pasma - Lausche, oraz przejście dwóch via ferrat. Sielankowa atmosfera panująca w małych niemieckich miasteczkach spowodowała, że nogi same nas niosły. Kilometr za kilometrem. W naszej przechadzce troszkę się zapędziliśmy i zabrakło nam wtedy czasu na zrobienie jedynej z prawdziwego zdarzenia via ferraty znajdującej się niecałe 150km od naszego domu.

Jagnięcy Szczyt 2230 m n.p.m

Obraz
To był szalony tydzień. Najpierw kilka dni spędzonych we Włoszech i przechadzki po Alpach Bergamskich, by na weekend wylądować jeszcze w Tatrach. Przedpołudniowy przylot do Wrocławia, skłania mnie by wycisnąć jak cytrynkę zbliżający się koniec urlopu w takim stylu jak lubię- czyli po prostu mocno górsko! 

Wieżyca - Dupa Słonia IV - 16.06.2012

Obraz
60 km od Legnicy, za Lwówkiem Śląskim - stoi Wieżyca. Samotna, zwana ostańcem piaskowcowym lub po prostu "Skałą z Medalionem". Schowana w głębi lasu, mierzy  prawie 20 metrów. Oferuje kilkanaście ciekawych,  ubezpieczonych dróg wspinaczkowych. 

Habicht 3277 m n.p.m

Obraz
A więc... Tak, tak. Nie zaczyna się zdania od "a więc" - ach te niezapomniane odpytki na lekcji historii za czasów liceum i ciągłe poprawianie przez nauczycielkę naszej kulejącej polszczyzny. Bez względu na spory o poprawność, nic nie zmieni jednak faktu, że w zeszły weekend pękł pierwszy w moim życiu 3-tysięcznik.

Czeski raport - 04/05/06.05.2012

Obraz
Przyszła pora na ostateczne rozprawienie się z moją Koroną Sudetów. Jak wyglądał weekend spędzony na czeskiej ziemi  zobrazuje kilka przedstawionych faktów poniżej: ilość przejechanych kilometrów: około 580  ilość fotoradarów- niezliczona! liczba zdobytych szczytów z Korony Sudetów: 4 (Pricny Vrch, Slunecna, Lazek, Jerab) liczba odwiedzonych parkingów leśnych - 2 liczba popuszczonych tłumików przez Żabę - 0! ilość spotkanych zwierzątek na naszej drodze: 5 - żmija zygzakowata, mama zając i dwie malutkie puchate kulki! oraz zielony owadzik zdobyte granie - jedna! odczuwanie dolegliwości lędźwiowych - brak danych ilość burz bez grzmotów - jedna! muzyczny hit wyjazdu: Rammstein - Engel Okoliczne skałki w drodze na Pricny Vrch. Wreszcie choć na chwilę ponad konarami drzew.  Po przejściu ostrej grani, na horyzoncie wyłania się nam m.in... ...Pradziad. Jest krzyż, jest szczyt! Na prawo lufa, na lewo lufa. Na moment czujemy się jak w Tatrach :D

Borówkowa Góra 900m n.p.m - 20/21/22.04.2012

Obraz
Miał to być zwyczajny weekend spędzony w górach. Nieświadomi wydarzeń jakie nas czekały, zajechaliśmy wieczorem na leśny parking za Złotym Stokiem. Mogłoby się wtedy wydawać, że jedynym naszym problem będzie nieustannie padający deszcz. Żaba (szarego koloru renault clio) na szczęście dzielnie nas przed nim chroniła. Schowaliśmy się do śpiworów, zgasiliśmy wszelkie źródła światła i z nadzieją na słoneczny poranek przy dźwięku stukających kropli o szyby, staraliśmy się przeczekać noc. Przebudziłam się dopiero po 9-tej. Łypnęłąm jednym okiem przez zamgloną szybę, po czym rozejrzałam się po samochodzie - Damian spał jeszcze w najlepsze. Padał deszcz i nie zanosiło się na jakąkolwiek poprawę. Miałam jednak jakieś przeczucie, że do południa wszystko minie. I minęło. Po 13-tej zaświeciło słońce. Wygramoliliśmy się z naszego schronu, spakowaliśmy wszystkie rzeczy i ruszyliśmy w głąb Gór Złotych, obierając kierunek na Przełęcz pod Trzeboniem. Będąc jeszcze w pracy, odczuwałam lekko dokuczaj

Szatan 2422 m n.p.m

Obraz
W październiku zeszłego roku, została podjęta próba wejścia na Szatana wraz z moimi górskimi towarzyszami. Niestety zbieg wielu zdarzeń nie pozwolił na zdobycie szczytu. W relacji napisanej przez Damiana nie było nic mowy np o moim stanie zdrowia. Będąc na parę dni w Bergamo załapałam fatalne przeziębienie. Łukasz, który się mną opiekował z uśmiechem niedowierzania spoglądał na mnie, kiedy ja trzęsąc się pod kołdrą ciągle zaprzeczałam, że nie mam gorączki i za trzy dni wchodzę na Szatana. Cały lot do Krakowa odbyłam  w jakiejś dziwnej hibernacji. Nawet huk kół uderzających o płytę lotniska przy lądowaniu mnie nie obudził. Pamiętam jak wysiadając z samolotu na powitanie dostałam w twarz potężnym podmuchem wiatru i zostałam zlana obfitym deszczem. Witamy w domu! - rzekłam sama do siebie w momencie przypływu kolejnych dreszczy.

"Jerzy"- lodospad w Głuszycy

Obraz
By spróbować swoich sił we wspinaczce lodowej, wcale nie trzeba jechać aż do Norwegii. U nas w Polsce są całkiem spore lodospady. Co ciekawe, także na Dolnym Śląsku. Niewielka miejscowość - Głuszyca Górna, oferuje obecnie pięć lodospadów na starym kamieniołomie, różnej trudności oraz wysokości. Szczegółowe i aktualne informacje na ich temat można znaleźć tutaj .

Karkonosze - 28.01.2012

Obraz
W mroźny, styczniowy weekend postanawiam z Damianem pojechać na naszą dolnośląską, górską piaskownicę. Wizja kolejnej pociągowej tułaczki do Zakopanego średnio nam się uśmiechała. Po prostu potrzebna była przerwa. I tak wylądowaliśmy w Karkonoszach. Ogłoszona lawinowa trójka, upewniła nas, że śniegu na pewno jest pod dostatkiem i będzie w końcu można podczas tegorocznej zimy spróbować wybudować jamę śnieżną i potwierdzić bądź obalić mity z nią związane. Ruszyliśmy z Białego Jaru po godzinie dziewiątej szlakiem koloru czarnego. Większość turystów przyjeżdżających do Karpacza ma ze sobą ekwipunek typowo narciarski. Mijamy kasy biletowe KPN'ui  i  samotnie kierujemy się w stronę królowej Karkonoszy.  A oto królowa Karkonoszy w wersji zimowej 2012. Za plecami, zaczajone śnieżne nawisy. Czy to już biegun? Zanim decydujemy się na atak szczytowy, chowamy się na godzinkę do Domu Śląskiego. Wypijamy tam herbatkę oraz szukamy na mapie korzystnych miejsc, gdzie mogły

Luž/Lausche 793 m n.p.m

Obraz
Dzień Narodowego Święta Niepodległości spędzony na pograniczu czesko-niemieckim. a dokładniej w Górach Łużyckich. W planach, pierwotnie było przejście dwóch via ferrat oraz dostanie się  na najwyższy szczyt tego mało znanego pasma. W praktyce wyszło to troszkę inaczej ;-)