Posty

Wyświetlanie postów z 2020

KAŻDEMU JEGO EVEREST - odznaka górska PTTK

Obraz
Po 10 latach przerwy, powracam do starych nawyków jakie miałam za czasów juniorskich, a mianowicie do zbierania odznak. W podjęciu tej decyzji wspomogła mnie pandemia, perspektywa  wyłączenia aplikacji Endomondo (utracenie historii treningów/wycieczek górskich) oraz brak ciężkich argumentów do ruszenia tyłka z domu. Zapomniałam jak wiele frajdy i satysfakcji przynosi tego typu zajęcie! Zachęcam Was do spróbowania i ostrzegam, że może to być uzależniające, ale przecież o to chodzi by być aktywnym górsko cały czas, a nie tylko "od święta"! Planuję na blogu opublikować serię o odznakach, jakie można kolekcjonować. Na pierwszy rzut idzie "Każdemu Jego Everest", o której sama dowiedziałam się dopiero w tym roku mimo iż funkcjonuje już wiele lat!

JAK UBRAĆ SIĘ W GÓRY? - kapsułowa garderoba by Skadi

Obraz
Niedługo stuknie 10 lat mojej działalności blogowej. To też 10 lat zebranego doświadczenia w różnych górach i przebywania w różnych warunkach pogodowych. Swoją przygodę z bytnością powyżej poziomu morza rozpoczęłam od podstawowej turystki pieszej, która w kolejnych latach zaczęła się rozszerzać o nowe aktywności, typu rower, narty czy wspinaczka; niezmiennie w środowisku górskim, które jak wiadomo czasem bywa wymagające i nieprzewidywalne. To spis moich wieloletnich doświadczeń związanych z górską odzieżą oraz przybliżenie mojej filozofii w tym temacie , z którą oczywiście nie musicie się zgadzać (chętnie poznam Wasz punkt widzenia i doświadczenia – sekcja komentarzy jak zawsze jest do dyspozycji). Postaram się pokrótce wyjaśnić dlaczego tak, a nie inaczej, obecnie wygląda moja górska szafa, podając za przykłady konkretne modele jak i sytuacje w których są używane. Myślę, że ten post jest szczególnie skierowany do osób, które rozpoczynają przygodę z górami i chcą realizować się trochę

Pierwszy raz w Wielkiej Fatrze

Obraz
Jak to się stało, że dopiero po prawie 10-letniej aktywności górskiej ląduję w końcu w Wielkiej Fatrze? Ok, proces poznawania słowackich gór idzie mi średnio. Czasem odnoszę wrażenie, że góry państw alpejskich znacznie lepiej prezentują się w moich statystykach względem tych słowackich. Nie jest to wymarzone tempo, ale jakoś powoli pojawiają się kolejne pierwsze razy, o np. w Małej Fatrze czy Niżnych Tatrach . Z Wielką Fatrą miałam wciąż permanentny problem. I nie chodzi nawet, że los nie sprzyjał, bo generalnie nigdy nawet nie było potencjalnie ugadanych planów wyjazdowych. Przeszkody były fundamentalne, takie jak trudność w zaplanowaniu trasy czy ogarnięcie logistyki! Podsumowując: nie wiedziałam jak te góry ugryźć! 

Łużyckie ferratkowe-łaziorkowe

Obraz
Ogłoszenie stanu epidemii w Polsce w drugiej połowie marca 2020 roku całkowicie pokrzyżowało nasze plany wyjazdowe. Gdy razem z dziewczynami wracałam z zimowej Wielkiej Raczy , nakręciłyśmy się na niecierpiący zwłoki kolejny zimowy wypad w góry. Nasz azymut miałyśmy ustawiony wtedy na Tatry. Niestety trzeba było to wszystko odwołać i przełożyć na nieokreślony termin. Zostałyśmy w domach i cierpliwie czekałyśmy na lepszy czas... Ten w końcu na szczęście nadszedł - 3 miesiące później.

Babska Wielka Racza-(cza)

Obraz
Blisko 10 lat musiałam czekać na sytuację, kiedy to na pokładzie mojego samochodu będę wieźć dwie dziewuchy na wspólny, trzydniowy wypad w góry. Los jakiś czas temu zesłał mi dwie Karoliny. Pierwszą zdążyliście już poznać m.in. na Grani Niżnych Tatr oraz szlaku Adlerweg , drugą natomiast w relacji z Małej Fatry vol. 2.0 . W końcu udało się zgrać z terminem i wyruszyć we trójkę na górski szlak! Czysto babski - na dodatek w zimowej szacie trip - odbyłyśmy w Beskidzie Żywieckim, a dokładniej w paśmie Wielkiej Raczy. Dla uniknięcia nieporozumień wynikających z tych samych imion, ochrzciłam Karoliny imionami ich kocich pupili, a to dlatego, że każda z nas ma w domu takiego futrzaka. Taka rada na przyszłość, dobrze zastanówcie się jak nazywacie swoje zwierzęta. 😎 I tak oto Karolina od Niżnych Tatr i Adler'a stała się Achają, a Karolina od Małej Fatry stała się Felą. Moja kotka wabi się Nanda, ale już pozostańmy przy tej Skadi. 😉

ORLA PERĆ TATR ZACHODNICH: Banówka - Hruba Kopa - Trzy Kopy

Obraz
Minęły dwa tygodnie od wycieczki na Grań Rohaczy , a my znowu w Tatrach! Nie żebyśmy jakoś specjalnie celowali w te góry. Po prostu po raz kolejny zaoferowały najlepszą pogodę, a i trasa nasunęła się sama – pocisnąć dalej Orlą Perć Tatr Zachodnich . Na ten wypad dołączył do nas Kajtek. Planowaliśmy zatrzymać się w tym samym hotelu co poprzednio. Niestety na wybrany przez nas termin nie było już wolnych miejsc. Ogólnie stanęliśmy przed małym problemem znalezienia noclegu. Wszystkie lokalizacje w pobliżu dolin nadających się idealnie jako punkt startowy, w rozsądnych cenach były porezerwowane. Udało się znaleźć wolny pokój dopiero w Liptowskim Mikulaszu, w hotelu/pensjonacie Cestar.

ORLA PERĆ TATR ZACHODNICH: Grań Rohaczy

Obraz
Od dłuższego już czasu mój kontakt z Tatrami bardzo się ochłodził. Temperatura tej relacji jest w sumie w pełni zależna ode mnie. Po prostu przestało mnie jakoś maniakalnie ciągnąć w te góry. Jakie sprawy i sytuacje miały na to wpływ, poniekąd sama dobrze wiem. I... tak jakoś na razie nie spieszy mi się by te relację ocieplić. Całkiem dobrze mi się z tym żyje. Skąd zatem pojawiły się na blogu Tatry? Z dwóch powodów. Nad swoim niebem zapowiedziały najlepszą pogodę oraz zaoferowały teren oraz trasę, która miała sprawdzić i zweryfikować jak sobie poradzi powypadkowe kolano Damiana, które od prawie roku intensywnie rehabilitował.

Szlak Wygasłych Wulkanów... na rowerze

Obraz
Ze Szlakiem Wygasłych Wulkanów miałam już rowerowo do czynienia dwa razy. Nigdy jednak nie chwaliłam się relacjami z podjętych prób, bo obie zakończyły się podkuleniem ogona i powrotem tego samego dnia do domu z domieszką rozczarowania. Co było przyczyną? Brak oznakowania w istotnych miejscach oraz zaawansowane zakrzaczenie bądź tereny ogrodzone, przez które notabene przebiegał szlak. A ja wymyśliłam sobie, że koniecznie chcę przejechać całość w oryginale, więc strzeliłam na szlak focha! Stan rzeczywisty  Wygasłych Wulkanów mnie po prostu przerósł. Odebrał mi przyjemność z jazdy na rowerze, ba! nawet gdybym zdecydowała się na wersję pieszą, to wrażenia wciąż miałabym takie same. Machnęłam więc ręką i uznałam, że nie pojawię się na szlaku po raz trzeci, dopóki nie zostaną wprowadzone jakieś zmiany/porządki. To najbliższy szlak długodystansowy od mojego miejsca zamieszkania. Cały czas jednak swędziało mnie na wątrobie, by zgarnąć go do swojego górskiego CV. Cierpliwie czekałam, aż nad

KARKONOSZE NA ROWERZE: 1-szy Edukacyjny Karkonoski Szlak Rowerowy

Obraz
Tak miło spędzony dzień na rowerze zawdzięczam.... aplikacji mapy.cz! Często przed spaniem odpalam sobie w smartfonie mapy online i po prostu przeglądam różne górskie obszary. Nie pierwszy już raz dzięki nim odkryłam coś interesującego! Zazwyczaj zaczyna się od nieznanego mi nazewnictwa  jakiegoś szlaku (przy maksymalnym powiększeniu wyświetlają się szczegóły terenu), a potem zgłębiam temat już w przeglądarce internetowej. Tak właśnie odkryłam 1-Karkonoski Edukacyjny Szlak Rowerowy! Zapraszam na przejażdżkę z widokiem na Śnieżkę! 

Worek Okrzeszyński

Obraz
Łaziorkę po tym mało znanym sudeckim zakątku popełniliśmy z powodu braku przekonania co do wcześniej ustalonej destynacji. Widocznie na pewne górskie kierunki nie przyszedł jeszcze odpowiedni czas... Na przygraniczym cypelku uratowaliśmy wolne dwa dni przed przesiedzeniem ich w domu. Damian zaproponował trasę o nazwie Worek Okrzeszyński, a ja od siebie dorzuciłam pomysł na jej urozmaicenie – w szafie od paru miesięcy leżakował nieprzetestowany tarp. Ustaloną na 30 km trasę postanowiliśmy więc podzielić z noclegiem w terenie, tym razem w dość odchudzonym zestawie biwakowym.  

HOCHSCHWAB - 100% górskiej satysfakcji

Obraz
Dosłownie po 3 minutach od momentu wysłania sms'a zwrotnego do Marcina z potwierdzającą odpowiedzią na pytanie czy jedziemy na tego Hochschwaba, mój entuzjazm związany z kolejnym alpejskim wyjazdem ulotnił się niczym z nadmuchanego powietrzem balonika. Z jednej strony cieszyłam się, że od września, praktycznie co dwa, trzy tygodnie jestem na kilka dni w Alpach. Górska passa roku 2019 trwała w najlepsze i zapowiadało się, że nawet w listopadzie nie zwolni ona tempa. Z drugiej jednak strony bałam się, że w końcu musi przyjść do jakiegoś załamania. Głównie rozchodziło się o pogodę i warunki w górach. Listopad jest trudnym miesiącem, bardzo nieprzewidywalnym i przede wszystkim z krótko trwającym dniem. W okresie tzw "weekendu niepodległościowego", prognozy pogody w Alpach aktualizowane co kilka godzin zmieniały się tak dynamicznie, że trudno było wybrać najlepszy kierunek. Kilka dni przed ewentualnym wyjazdem na meteogramach majaczyły wysokie opady śniegu, które w zal

WOREK RACZAŃSKI z wiosnakiem

Obraz
Z Beskidami od wielu, wielu lat nie było mi jakoś szczególnie po drodze. Moje spotkania z tą rozległą grupą górską ograniczałam  jedynie w ramach zdobywania poszczególnych szczytów z Korony Gór Polski. W trakcie tych kilkunastu spotkań, niestety w moim serduchu nic szczególnego się nie podziało, bym miała ochotę na szerszą eksplorację tamtejszych szlaków czy rejonów. Kiedyś jakbym miała wybierać górski kierunek na południowy-wschód od miejsca zamieszkania, Beskidy spokojnie sprzedałabym na poczet nawet najłatwiejszej wycieczki w Tatrach. Coś się jednak zmieniło...

Mała Fatra wizyty warta :) vol. 2.0

Obraz
Na ten wyjazd w góry zapowiadało się sporo osób. W ramach wstępnej ustawki przez moment brakowało już potencjalnych miejsc w samochodzie i zrodził się problem jak się wszyscy zabierzemy. Taka ekipa na Małą Fatrę się szykowała! Oczywiście to było zbyt piękne, by się naprawdę wydarzyło. Jak to zawsze bywa, ilość chętnych maleje wraz ze zbliżającą się godziną "0". Z siedmiu osób, zrobiły się dwie. Wiele zawodów przedwyjazdowych mam już za sobą. Momentów kiedy w ostatniej chwili wyjazd nie dochodzi do skutku. Bardzo tego nie lubię, ale nauczyłam się już tak tym negatywnie nie ekscytować. W myśl, że jak ma się coś odbyć, to się odbędzie. Karolina (z którą przemierzyłam m.in. Grań Niżnych Tatr oraz tyrolski szlak Adlerweg ), dała mi znać, że jej nowo poznana koleżanka, która miała brać udział w tym wyjeździe jest wciąż chętna. Dowiedziałam się tylko, że również ma na imię Karolina i że mi podpasuje. Bardziej szczegółowych rekomendacji nie potrzebowałam. Odpowiedziałam, że

SINGLE TRACKI W SUDETACH - LISTA

Obraz
Sudety są wręcz doskonałym celem rowerowych wycieczek. Umiarkowane stromizny i gęsta sieć leśnych szutrówek, powodują, że tereny te nawet bez wytyczonych szlaków rowerowych prezentują się niezwykle atrakcyjnie dla kolarzy górskich. Mimo to, w ostatnich latach obserwuję gwałtowny przyrost przygotowanych tras, a hitem są ścieżki typu single track*. Część z nich powstaje nieoficjalnie, bez jakiegokolwiek rozgłosu. Często uchodzą one naszej uwadze. Jednak nawet oficjalnym trasom brakuje niejednokrotnie solidnego marketingu i dopiero gruntowne przeczesanie czeluści Internetu uświadamia, jak wiele nowych single tracków pojawiło się w ostatnim czasie. Dla ułatwienia Wam wyboru, a także oszczędzenia  mozolnego  wyszukiwania informacji, przygotowałam dla Was to zestawienie.

Zugspitze 2962 m n.p.m - Król Niemiec ze smartfonem

Obraz
Gdy jedzie się niemieckimi autostradami na południe, pierwszymi, wyglądającymi masywnie górami są te wznoszące się nad miastem Garmisch-Partenkirchen. Pasmo górskie Wettersteingebirge przebiega wzdłuż granicy niemiecko-austriackiej. Dla mieszkańców Dolnego Śląska, to najbliżej i najdogodniej skomunikowane drogami szybkiego ruchu pasmo alpejskie, z niezliczoną możliwością wędrówek, tras rowerowych MTB czy nawet ubezpieczonych dróg typu via ferrata. W Wettersteingebirge byłam raz. Chciałam tam zrobić wejście smoka, zmierzając się z ambitną Granią Jubileuszową. Niestety z pierwszej próby przejścia wróciłam z podkulonym ogonem. Wylazło sporo braków fizycznych jak i trudności w obyciu w tego rodzaju terenie. Grań Jubileuszowa łączy dwa szczyty: Alpspitze oraz Zugspitze, który jest najwyższym szczytem Niemiec. Na dach naszych zachodnich sąsiadów ostatecznie nie dotarłam. I choć sam wierzchołek jest jednym wielkim targowiskiem i deptakiem, to wygląd góry jak i krajobrazy są bardzo, ek

Wiosnak na Czernicy

Obraz
Tęsknie za 2019 r. Nie tylko dlatego, że wtedy nie było pandemii, ale dlatego że był on dla mnie najintensywniejszy pod górskim kątem. Praktycznie wszystkie marzenia/plany zrealizowałam, a na dodatek przyplątało się kilka spontanicznych wyjazdów, które sporo namieszały w moim osobistym rankingu w kategorii tych najlepszych. Do dzisiaj nie jestem w stanie wybrać nawet pierwszej trójki. Wiele rozpoczętych projektów miałam w planach kontynuować. Czułam, że w końcu jestem na górskiej fali, która jeszcze długo nie uderzy o brzeg. Niestety 2020 najpierw dał się poznać jako ten, który na początku wyciągnął środkowy palec skiturowcom (oferując praktycznie bezśnieżną zimę w Polsce), a na przedwiośniu cały świat stanął do góry nogami. I gdy to piszę, wciąż nie wiadomo kiedy spadnie na cztery łapy! Rok 2020 zapisze się na kartach historii pod jednym hasłem - koronawirus Covid-19. Zaraźliwa cząsteczka dyktująca warunki w niemal każdej sferze życia, nie zapomniała również o tej górskiej. P

SCHRANKOGEL - trzytysięcznik dla początkujących

Obraz
Czy zdobycie alpejskiego trzytysięcznika dla osoby mieszkającej w Polsce, może być równie proste logistycznie, co wejście na Rysy? Czy przekroczenie magicznej „trójki z przodu” musi wiązać się ze żmudnymi przygotowaniami kondycyjnymi, braniem tygodniowego urlopu, zakupem dodatkowego sprzętu? Czy musi się to wszystko ocierać o wycieczkę mającą w sobie co nieco z wyprawy? Otóż nie! I nie musi to być zaraz „naciągany”, najmniejszy trzytysięcznik, lecz „z krwi i kości” pięknie prezentująca się góra! W dodatku jeszcze nietknięta dobrami cywilizacyjnymi takimi jak wyciągi z całym swoim zapleczem zaburzającymi naturalny krajobraz.

ADLERWEG - długodystansowy szlak w Alpach

Obraz
Lubisz długie wędrówki od schroniska do schroniska ? Masz już za sobą przejście najważniejszych szlaków długodystansowych w Polsce, takich jak Główny Szlak Beskidzki czy Główny Szlak Sudecki i szukasz nowego wyzwania? To jest dobry moment, by spojrzeć w stronę wyższych gór.   Mam coś dla Ciebie!  A ustria, a dokładniej Tyrol (region) oferuje fajny pomysł  na aktywny urlop w Alpach dla wszystkich fanów trekkingu.

ADLERWEG: Karwendel Zachodni (etap 14-15)

Obraz
Ostatnia, piąta część naszych babskich przygód na długodystansowym szlaku Adlerweg (edycja 2019) ! Dla zachowana chronologii pozostałe części znajdują się w linkach poniżej: część I - ADLERWEG: Wilder Kaiser (etap1-3)  część II - ADLERWEG: Alpy Brandenburskie/Rofan (etap 4-7) część III - ADLERWEG: Karwendel Wschodni (etap 8-13) część IV - ADLERWEG: Alpy Tuxertalskie (etap 13)  Nasz pobyt w Tyrolu zbliżał się ku końcowi, a datę powrotu do Polski mogłyśmy już wyliczyć na palcach jednej ręki. Sytuacja była jasna. Miałyśmy świadomość tego, że podczas ponad dwutygodniowego urlopu, nie przejdziemy szlaku w całości. Mając wiedzę w postaci prognoz pogody oraz to, ile jeszcze zostało dni do dyspozycji, wiedziałyśmy już, który etap będzie tym ostatnim, a na ewentualną kontynuację łaziorki przyjdzie nam czekać do następnego lata.   Czułyśmy się z tym faktem dziwnie. Nasze emocje przeważały się jak dzieci na huśtawce. Raz czułyśmy ulgę, że to już ostatnia wędrówka po śladzie tyrolsk