Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2010

Przehyba 1175m n.p.m - 20.07.2010

Obraz
Ostatni dzień obozu. Ze schroniska na Przehybie schodzimy szlakiem niebieskim do centrum Szczawnicy. Tam jedziemy autobusem do Krakowa. Bardzo jestem zadowolona że udało mi się przejść całą zaplanowaną trasę bez jakiś większych dolegliwości. Brak pęcherzy na stopach i brak zakwasów. Takie drobne rzeczy też cieszą. Wiadomo przecież, że mogą być bardzo dokuczliwe na szlaku. Krótkie podsumowanie . Podczas 9 dniowego obozu poznałam Beskidy oraz udało mi się zdobyć do Korony Gór Polski aż cztery szczyty: Babią Górę, Turbacz, Wysoką oraz Radziejową. Dziennie spalałam około 3500 kcal. Mam nadzieję, że nowo zdobyte doświadczenie pomoże mi zrealizować swoje górskie plany na najbliższe lata.

Radziejowa 1262m n.p.m- 19.07.2010

Obraz
Z Bazy Namiotowej pod Wysoką udajemy się do Rezerwatu Przyrody "Wąwozu Homole". Mierzący około 800m prowadzi metalowymi schodami i mostkami do miejscowości Jaworki. W rezerwacie żyje bardzo ciekawy motyl "Niepylak Apollo". Największy w Polsce motyl dzienny. Jego rozpiętość skrzydeł mierzy aż 9cm! Niestety pogoda uniemożliwiła nam zobaczeni go. Było pochmurnie i od czasu do czasu padał deszcz. Niepylak Apollo. Zdjęcie:wikipedia W Jaworkach robimy po raz ostatni wspólne zakupy i udajemy się do kolejnego rezerwatu o nazwie "Biała Woda". Stamtąd idziemy szlakiem na Wielki Rogacz (1182m n.p.m), opuszczając jednocześnie Pieniny. Od tego momentu będziemy już w Beskidzie Sądeckim - ostatnim paśmie górskim podczas trwania obozu. Pogoda tego dnia się bardzo popsuła. Widoczność do 10-20 metrów. Mgliście i deszczowo. Na Głównym Szlaku Beskidzkim. Wielki Rogacz 1182m n.p.m Skupiona na stawianiu bezpiecznie nóg, nawet nie zauważyłam, że jesteśmy na najwyższym szczycie

Wysoka (Wysokie Skałki) 1050m n.p.m - 18.07.2010

Obraz
Pochmurny i deszczowy dzień wita nas podczas siódmej doby trwania obozu. Po tygodniowym upale, następuje załamanie pogody. "Dobre" informacje z samego rana, ponieważ w planach mamy płynięcie Przełomem Dunajca :( . Dzień wcześniej decyduję się również wyprać dwie koszulki. Okazuje się to bardzo złą decyzją, gdyż rano zastaję je oczywiście wciąż mokre. Nie pozostaje mi nic innego jak spakować je do plecaka. Czynność bardzo boląca. Taka mokra koszulka swoje waży, a ja już miałam dosyć kilogramów noszonych na własnych plecach. Udajemy się asfaltówką do przystani, skąd popłyniemy około 3h do Szczawnicy Zdrój. W połowie drogi łapie nas deszcz. Płyniemy... Dwa czarne labradory siedzące nieruchomo (!) przy brzegu Dunajca. Trzy Korony. Bocian Czarny. Na szczęście podczas "rejsu" po Dunajcu nie padał deszcz. W Szczawnicy robimy zakupy oraz szlakiem żółtym idziemy na Palenicę. Dla niektórych osób jadących wyciągiem krzesełkowym jesteśmy nie lada atrakcją. Naszym celem na n

Wdżar 767m n.p.m - 17.07.2010

Obraz
Z Lubania rozpościerają się piękne widoki na Pieniny oraz na Jezioro Czorsztyńskie. Około godziny 9 wyruszamy z bazy namiotowej w kierunku Czorsztyna. Po drodze "zahaczamy" jeszcze Wdżar. Góra o dość dziwnej nazwie należy jeszcze do Gorców, ale rozdziela Gorce z Pieninami. Na górę wjeżdża wyciąg krzesełkowy, bardziej oblegany w okresie zimowym. Schodząc szlakiem w dół do Czorsztyna można spotkać ciekawe zjawisko. Jak dotąd nie do końca wyjaśnione przez naukowców. Na jednym z leżących tam większych kamieni występują anomalie magnetyczne. Kładąc kompas na najwyższym kamieniu igła magnetyczna prawidłowo wskazuje kierunek północny. Przesuwając natomiast urządzenie kilka centymetrów w bok o prawidłowości już nie ma mowy. Igła magnetyczna zaczyna wariować i pokazuje błędne informacje. Dochodzimy do asfaltowej drogi prowadzącej do Czorsztyna. Po raz pierwszy od momentu rozpoczęcia obozu zaczęło wiać, zrobiło się chłodniej (w końcu!) i grzmiało. W Tatrach była burza. Bardzo możliw

Lubań 1225m n.p.m - 16.07.2010

Obraz
Kolejny dzień obozu. Z Gorczańskiej Chaty schodzimy do wsi Ochotnica Górna tracąc przez to na wysokości. Tam robimy zakupy, kupując między innym kiełbaski na obiecane ognisko. Przed nami ostre podejście do góry. Mamy bowiem w planach dojść ponownie do czerwonego szlaku (Główny Szlak Beskidzki). Idziemy w lesie. Na szlaku nie jesteśmy jednak sami. Miliony komarów skutecznie nie pozwalają na jakikolwiek odpoczynek. Na trasie mijaliśmy dwa jeziorka: Iwanowskie i Zawadowskie. Szczerze to ich nie pamiętam. W tym czasie zapewne skupiona byłam na zabijaniu...komarów. Dopiero gdy doszliśmy do czerwonego szlaku, jak ręką odjął zniknęły komary! Na jednej z polan zrobiliśmy sobie ponad 2 godzinną przerwę. Tak zwana "karimata time" do reszty odjęła nam zapału do dalszej wędrówki ;-) Wejście na Lubań było pioruńskie! Jeszcze chyba nigdy nie szłam takim ostrym podejściem. Lubań 1225m n.p.m Schodzimy do Bazy Namiotowej na Lubaniu. Organizacja Bazy. :) Kuchnia. Każdy namiot miał swo

Turbacz 1310m n.p.m - 15.07.2010

Obraz
Z Bacówki na Maciejowej kierujemy się na Stare Wierchy. Po godzinie docieramy do schroniska. Chwilę na odpoczynek wykorzystuję do znalezienia pieczątki, która okazuje się najładniejszą podczas trwania obozu. Wędrówka na Turbacz miała nam zająć jeszcze około 2h. Pogoda bez zmian. Wciąż słonecznie. Drewniane rzeźby przy rozwidleniu szlaków na Starych Wierchach. Turbacz. Schronisko na Turbaczu. W podobnej stylizacji można znaleźć m.in na Hali Ornak w Polskich Tatrach. Wszystko za sprawą tej samej projektantki. Widok na Tatry z Turbacza. Niestety widoczny tylko zarys. :( 20 minut dla Turbacza i idziemy dalej. Robiąc sobie dłuższe postoje. A co! Dyskutujemy o roli bacy w odległych czasach, czy śpiewamy dziwne piosenki... Wszystko przez te upały ;-) "Gdzieś nisko błyska płyta lotniska Siadł czarterowy Jumbo Jet..." Ula wróć... Także swobodnie podążamy sobie szlakiem prowadzonym naprzemiennie przez lasy i łąki. Naszym kolejnym miejscem noclegowym była Gorczańska Chata w Ochotni

Maciejowa 815m n.p.m - 14.07.2010

Obraz
Ze schroniska na Hali Krupowej udajemy się w dość szybkim tempie w stronę Przełęczy Malinowe, by następnie zejść do wioski. Wszystko za sprawą pociągu, którym zamierzamy pojechać do Rabki Zdrój. Oczywiście podróż z PKP nie byłaby prawdziwą podróżą, gdyby nie niespodzianki zaserwowane przez przewoźnika. :) Przemieszczenie się z Bystrej Podhalańskiej do Rabki Zdrój miało nam zająć około 15-20minut, a wydłużyło się do ponad 3 godzin. Przyczyną takiego obrotu wydarzeń był wykolejony tego dnia pociąg na trasie Kraków-Zakopane. Takim oto sposobem czas leciał na czekaniu. Najpierw na pociąg, który zabierze nas do Jordanowa (jazda około 5 minut), by tam wsiąść do podstawionych autobusów, które ominą zablokowane tory, a następnie ponownie przejechać się pociągiem. Na szczęście już bezpośrednio do Rabki Zdrój. Na miejscu jesteśmy około godziny 16. Nikt nie miał już ochoty na zwiedzanie miasta, więc po zrobieniu zakupów na najbliższe dwa dni, udajemy się od razu na szlak. Naszym kolejnym miejscem

Babia Góra (Diablak) 1725m n.p.m - 13.07.2010

Obraz
Atak na najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego rozpoczynamy w Markowych Szczawinach. Przez całą trasę towarzyszyła nam aż za piękna pogoda. Mam tu na myśli temperaturę. Idąc w ponad 30-sto stopniowym upale chodzenie po górach męczy podwójnie. Do tego dochodzi jeszcze ciężki plecak. Będąc na takiej wysokości jeszcze łatwiej o udar, dlatego by nie zakończyć trasy już na samym początku ubieram na głowę chustę. Nie wyglądałam może w niej atrakcyjnie, ale najważniejsze, że spełniała swoje zadanie :D Podobno w Egipcie było mniej stopni niż w rejonach gdzie obecnie przebywaliśmy. Będąc na szczycie znaleźliśmy chwilę czasu by zejść do źródełka o nazwie "Głodna Woda" w celu uzupełnienia butelek. Uroki Babiogórskiego Parku Narodowego. Pozostałości po spalonym schronisku przy "Głodnej Wodzie" Babuszka na Babiej Górze :D Z racji dość długiej trasy przed nami, po około 20 minutach idziemy dalej, w kierunku Przełęczy Krowiarki. Tam przechodząc przez jezdnię, wchodzimy do kolejneg

Mała Babia Góra 1517m n.p.m - 12.07.2010

Obraz
Obóz wędrowny zorganizowany przez STA PTTK "Wierchy" z Krakowa dał mi możliwość poznania trochę Beskidów i zdobycia aż czterech szczytów należących do Korony Gór Polski. Poniżej linki do poszczególnych dni obozu. Szlakami Karpackich Parków Narodowych 12-20.07.2010- dzień 1 .  zobacz    dzień 2.   zobacz    dzień 3.   zobacz   dzień 4 .  zobacz   dzień 5 .  zobacz   dzień 6 .  zobacz   dzień 7.   zobacz   dzień 8.   zobacz   dzień 9.   zobacz Startujemy w Krakowie o 7.30. Jest nas razem 17 uczestników + przewodnik. I jeden cel na najbliższe 3 godziny - dostanie się do busa, który zawiezie nas do Zawoi. Zawoja to wieś, która jest największą w Polsce pod względem powierzchni. Udało się osiągnąć cel. Bus był praktycznie tylko dla nas. Dlatego miejscowi ludzie już zdążyli nas znienawidzić za zajęcie wszystkich siedzących miejsc. Do tego doszły jeszcze nasze plecaki. Także bus zamienił się w jeżdżącą puszkę. Nie można również zapomnieć o 30 stopniowym upale panującym na zewnąt