Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Rysy 2503 m n.p.m

Obraz
Dokładnie pamiętam dzień, w którym wdrapałam się na Dach Polski. Przez dwa tygodnie głowa sama zadzierała mi się do góry, z dumy, że dałam radę fizycznie i psychicznie zdobyć najwyższy szczyt naszego kraju. I nie ważne, że tyle samo czasu leczyłam później na nizinach zakwasy, które uniemożliwiały swobodne wykonywanie podstawowych czynności ludzkich. W tamtym czasie realizowałam w sumie dwa duże projekty górskie: Koronę Sudetów oraz Koronę Gór Polski. Nie miałam wtedy bladego pojęcia, że istnieje także Wielka Korona Tatr.

Reglowy relaks - Nosal & Wielki Kopieniec

Obraz
Po tym jak w strugach deszczu opuszczaliśmy Chamonix - W pogoni za Mont Blanc , już w trakcie drogi do Polski analizowaliśmy prognozy pogody w rejonach górskich, które deszczowy front oszczędzi. W tej grupie znalazły się m.in. Tatry.  Dobrej pogody miało starczyć na parę dni, akuratnie tyle ile zostało w ramach naszego urlopu. Nie mieliśmy konkretnych planów. Po prostu wieczorem mieliśmy siadać przy mapie i wybierać coś co akuratnie nam wpadnie w oko.

W pogoni za Mont Blanc

Obraz
Wspominałam kiedyś o pewnej sytuacji jaka miała miejsce w jednej z poznańskich kawiarni ( link tutaj ). Był to czas kiedy już wiedziałam, że góry staną się jedynym i słusznym wypełniaczem mojego życia, będą jak taki dobry przyjaciel. Byłam wtedy na etapie zdobywania Korony Sudetów czy Korony Gór Polski. Za mną natomiast były już lata szkolne, które poza nudnym siedzeniem w ławie, będę pamiętać głównie z uczestnictwa w rajdach bądź wycieczkach organizowanych przez PTTK. Teraz z perspektywy czasu wiem, że było to budowanie solidnego fundamentu pod to wszystko co zaczęło się dziać później i trwa do teraz. Ale rozmowy, ba! nawet samo myślenie o wysokich górach, było jak z kategorii lotu w kosmos. Ja osobiście w ogóle nie lubiłam na takie tematy rozmawiać, bo uważałam że to jest nierealne, nie warto temu poświęcać czasu, nawet jeżeli miał to być czas na luźne gdybanie... Miałam swoje góry, dostępne w wolny weekend, nie wymagające tachania dziwnego sprzętu i bania się o to że mogę nie

Gran Paradiso 4061 m n.p.m

Obraz
Gran Paradiso 4061 m n.p.m , jest najwyższym szczytem w całości leżącym na terenie Włoch i należy również do grona tak zwanych Wielkich Smoczych Szczytów (określa to tak w swoim przewodniku Richard Goedeke „Alpejskie Czterotysięczniki”). W tej wąskiej grupie znalazł się dlatego, iż „Obok trzech najwyższych łańcuchów górskich, obejmujących większość szczytów wznoszących się ponad 4000 m, w Alpach znajdują się trzy niższe masywy, w których jedynie najwyższe wzniesienia osiągają taką wysokość”. Gran Paradiso ma swoje wady i zalety. Do tych pierwszych zalicza się głównie dość spora ludzka frekwencja ze względu na to iż jest dobrym celem aklimatyzacyjnym przed Mont Blanc , jednak to wszystko zostaje wybaczone, gdy stoimy na wierzchołku tej góry. Szczyt oferuje fantastyczny widok na wielkie alpejskie gwiazdy, w tym tą najwyższą - Mont Blanc!

Masyw Śnieżnika w wersji MTB

Obraz
Odkąd spodobała mi się jazda rowerem po górach, wieczorami, zwłaszcza kiedy sezon w pełni, biorę sobie czasem mapę konkretnego pasma i analizuję je pod kątem dwóch kółek. Masyw Śnieżnika plasuje się w tym temacie w czołówce, dysponując dość dobrą siecią ścieżek rowerowych. Już od dłuższego czasu chciałam tam w końcu pojawić się ze swoim Skajkiem. Tamtejsze szlaki czy ścieżki przemierzyłam pieszo już parokrotnie, natomiast aspekt rowerowy był jak Tabula rasa. Wielokrotnie pisałam, o tym że jeżdżąc na rowerze nawet po znanych okolicach, wszystko odbiera się zupełnie inaczej.

Izerskie letniaki

Obraz
Z Górami Izerskimi mam podobnie jak z Karkonoszami. Już całkiem dobrze mam poznaną ich polską część, natomiast czeską jedynie symbolicznie liźniętą. W paru miejscach byłam, ale nigdy żeby zostać na dłużej i powędrować po najciekawszych zakątkach, tak na spokojnie. Trzy słoneczne dni. Chcieliśmy je spędzić nie musząc jechać gdzieś daleko, jednakże by okolice były dla nas całkiem nowe. W założeniu również miał to być emerycki wypad. Mało chodzenia, dużo przebywania w górach z dodatkiem licznych atrakcji. Od razu nasunęły mi się na myśl czeskie Izery, które po wcześniejszym szukaniu o nich informacji, zapowiadały się z zupełnym innym charakterem niż z jakim dotychczas kojarzyłam te góry.

Mała Fatra wizyty warta :)

Obraz
Jeżeli chodzi o Słowację w aspekcie górskim, zazwyczaj automatycznie nasuwa się na myśl o leżących w tym kraju Tatrach, zachwalanych często za mniejszy tłok na szlakach w porównaniu z tym co dzieje po ich polskiej stronie. Odkąd naoglądałam się zdjęć na blogach czy stronach internetowych prezentujących inne pasma górskie Słowacji, od razu stwierdziłam – moja stopa musi się tam znaleźć, a oczy na żywo zobaczyć. Udało się swego czasu (bez wcześniejszych planów) liznąć Niżnych Tatr w wersji skiturowej czy Słowackiego Raju, jednak tak naprawdę najbardziej chciałam zobaczyć Fatrę... obojętnie którą, Małą czy Wielką – obie wydawały się być intrygujące i w  pełni zasługujące na spędzenie tam weekendu czy nawet krótkiego urlopu. Jednak przez tyle czasu ciągle coś stawało na przeszkodzie. Brzydka pogoda, brak wolnego, inne górskie priorytety (zazwyczaj związane z Tatrami) czy najważniejszy – brak posiadania mapy w wersji papierowej! Tak to! Ja nie potrafię planować wyjazdu nie mając mapy

Beisteinmauer 632 m n.p.m - via ferrata Hetschi + Karin

Obraz
Beisteinmauer to niewielkich rozmiarów górka, nieopodal miejscowość Ternberg (ok 60 km od austriackiego Linz), obfitująca w sporą ilość żelaznych dróg jak i cały wachlarz trudności (od wyceny A do E). Można tu spędzić miło popołudnie, jak i cały dzień. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, i rodzina z dziećmi się tu spokojnie odnajdzie jak i fani via ferrat ze sportowym zacięciem. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu do dyspozycji, ponieważ właśnie kończył się weekend czerwcowy i raczej pozostał nam już tylko powrót do Polski. By nie spisać całego dnia na siedzeniu w samochodzie, nadrobiliśmy te kilkadziesiąt kilometrów więcej, by w fajny sposób rozprostować trochę kości.   

Berchtesgadener Hochthron 1973 m n.p.m

Obraz
Już tradycyjnie, po przyjeździe z via ferratowych zmagań ( dzień 1 , dzień 2 ), przy odpalonym grillu na campingu, po raz kolejny zasiedliśmy w zadumie nad wydrukowanymi topo. Prognozy pogody nie zapowiadały może idealnej pogody, ale najważniejsze że nie było w nich ani milimetra deszczu, co dla przechodzenia jakichkolwiek via ferrat miało dość duże znaczenie. Z kilkudziesięciu propozycji „metalowych dróg”, wynurzyła się ścisła trójka i w ostatecznej decyzji pomogła kwestia szybkiego dojazdu. Tak właśnie padło na rejon Alp Berchtesgadeńskich , usytuowanych na granicy Austrii i Niemiec. Berchtesgadeny miałam okazję poznać podczas wejścia na Watzmann . Rejon tak mi się wtedy spodobał, że gdy cała grupa przytaknęła na decyzję wyjazdu w tamtym kierunku, moje serducho od razu mocniej zabiło.

Via ferrata Postalmklamm

Obraz
Na campingu Gries-Plomberg przy zapachu grillujących się kiełbasek i powoli studzących się emocjach po przejściu ferraty Drachenwand , zasiedliśmy nad kilkoma topo via ferrat jakie były w okolicy. Na drugi dzień naszego pobytu w Austrii, prognozy pogody zapowiadały ryzyko pojawienia się przelotnego deszczu. Zapadła decyzja, że naszą kolejną ferratą będzie Postalmklamm , która poprowadzona jest w wąwozie, gdzie bez względu na to czy ten deszcz nas złapie czy nie, to i tak nie zastaniemy suchych warunków.

Drachenstein 1060 m n.p.m - via ferrata Drachenwand

Obraz
Z Magdą i Marcinem, twórcami bloga Pomysł na wycieczkę miałam okazję już raz połączyć siły. Wtedy wspólnie przewędrowaliśmy skrawek Tatr Zachodnich w piękny kwietniowy weekend. Po dość długiej przerwie, w końcu nadarzyła się okazja by ponownie wybrać się gdzieś w jakieś fajne pagórki. Z racji, że udało się zgrać na tak zwany przedłużony weekend czerwcowy, który w tym roku bardzo korzystnie się skonfigurował (czwartek-niedziela), zdecydowaliśmy że wybierzemy się gdzieś dalej. W wyższych partiach Alp jednak wciąż zalegały dość spore ilości śniegu i bez typowego sprzętu zimowego nie było nawet sensu się tam pojawiać, a nam po prostu nie chciało się tachać dodatkowego ciężaru na plecach. Jakoś tak chcieliśmy odpocząć od uroków zimy. Po wspólnej analizie różnych wariantów, stanęło na via ferratach nie znajdujących się w wysokich partiach gór. 

Kozie Grzbiety w Karkonoszach

Obraz
Z okazji Dnia Dziecka, postanowiłam, że sprawię sobie prezent – wybiorę się na wycieczkę w góry! Tym razem bez towarzyszy, bo świętowanie wypadło w tym roku w dniu roboczym, ja natomiast dysponowałam wolnym dniem :D Szybko spakowałam plecak i poza standardowymi rzeczami jakie ze sobą zabrałam, dodatkowo pojawił się jeszcze statyw.

Wiosnak na Śnieżniku

Obraz
Od pamiętnego zimaku na Śnieżniku minęło już trochę czasu i mimo że wtedy wydawało mi się, że już pięć razy zdążyłam umrzeć z zimna, to zaraz po przyjeździe do ciepłego domu, miałam ochotę na powtórkę. Tak to jest, że będąc na miejscu klnie się w duchu za te wszystkie niedogodności do których przecież nikt nas nie zmuszał, by później będąc już w strefie komfortu uśmiechnąć się ukradkiem na samą myśl o tym jakie emocje i wspomnienia przywieźliśmy z powrotem na niziny. Krąży w necie takie fajne powiedzenie: ”Collect moments, not things” (Kolekcjonuj chwile, nie rzeczy), a tych chwil w górach można zebrać naprawdę sporo. I jedną z nich na pewno jest biwak w górach i oglądanie spektaklu jakim jest wschód słońca.

Karkonoska Diagonala

Obraz
Shame on you, Skadi! Kolejny już górski rok mija, a Ty nadal nie znasz czeskich Karkonoszy, bo jak już nadarzy się jakaś okazja by pojechać w tamte strony, to wciąż wałkujesz tylko ich polski wariant. Mniej więcej takie oto zarzuty są mi stawiane przez myśli kłębiące się w mojej głowie. Tak, wstyd! Paradoksalnie to co najbliższe okazuje się być dalekie. Krótki wypad w Rychory spowodował jednak w ostatnim czasie większą mobilizację do tego by w końcu wybrać się na czeską stronę mocy w pełni, a nie tylko w celu co najwyżej wędrowania grzbietem Karkonoszy, gdzie jedną nogą jest się w Polsce, a drugą w Czechach. 

Jurajski Szlak Rowerowy "Orlich Gniazd"

Obraz
Jest taka kraina w Polsce, która rozciągnięta pomiędzy Częstochową a Krakowem stanowi jeden z najpiękniejszych zakątków naszego kraju. Zbudowana ze skalistych wzgórz, wapiennych ostańców, wąwozów, jaskiń. Unikalna pod względem krajoznawczym, historycznym i przyrodniczym. Idealna na spędzenie fantastycznego weekendu. Raj dla turystów, rowerzystów, wspinaczy. O czym mowa? Oczywiście o Jurze !

Skiturowe Alpy - odcinek 1 (Rekonesans w Dolinie Sellraintal)

Obraz
Gdy zaczęliśmy się wypinać z wiązań tuż po zakończonym zjeździe z Kasprowego Wierchu , trochę zrobiło się nam smutno, że właśnie w tym momencie kończymy swój sezon skiturowy. Raczej w najbliższych tygodniach nie było już szans na podobny wyjazd. Nasze rozmowy też raczej kręciły się wokół tego co już było, wymienialiśmy między sobą refleksje o odbytych wycieczkach skiturowych. Generalnie temat mieliśmy już zamknąć w szafie i powoli zacząć myśleć o aktywności w górach nie związanej stricte ze śniegiem. 

Skiturowe Tatry - odcinek 3

Obraz
Na ostatni dzień naszego tygodniowego pobytu w Zakopanem w ramach rozpoczęcia przygody ze skiturowymi Tatrami, zdecydowaliśmy zmierzyć się ze szczytem określanym przez niektórych jako "Świętą górą narciarzy" - Kasprowym Wierchem 1987 m n.p.m . Jest to najczęściej odwiedzany szczyt polskich Tatr, za sprawą wybudowanej w latach 1935-1936 kolejki linowej. W okresie zimy jest to najpopularniejszy ośrodek narciarski w Polsce, dysponujący dwiema największymi zjazdowymi trasami narciarskimi - Goryczkową oraz Gąsienicową. Z racji, że w naszym kraju skituring z sezonu na sezon ma się coraz lepiej, pofoczyć na Kasprowy Wierch to punkt obowiązkowy! ☺

Rychory na niepogodę

Obraz
Na weekend majowy ostrzy sobie zęby większość górołazów, mogąca cieszyć się dniami wolnymi od pracy. Ten kto wybiera bardzo znane kierunki górskie, musi liczyć się z tłumami. Nam udało się odnaleźć takie miejsce, które mimo iż należy do Karkonoszy, jest wolne od tłumów. I co ciekawe, idealnie nadaje się na kapuścianą pogodę, która w okresie majówkowym, patrząc na poprzednie lata przestaje być anomalią...

Przepraszam, czy na Chopoku świeci słońce?

Obraz
Urlop w Zakopanem ma to do siebie, że choćbyśmy mieli szczere chęci do codziennych wędrówek po Tatrach, nie zawsze idą one jednak w parze z nieprzerwanie dobrą pogodą. Z doświadczenia jednak już wiemy, że jeżeli w Tatrach zapowiadana jest ulewa, burza czy cokolwiek co mogłoby przeszkodzić w bezpiecznej wycieczce, nie obieramy od razu kierunku na trawers Krupówek, a raczej sprawdzamy prognozy pogody w innych górach, tak do zasięgu 100 km. Często bywa, że gdy Giewont przysłoni ciemna chmura, to na przykład w Beskidach, Fatrze czy Słowackim Raju jest pogodowa żyleta. 

Skiturowe Tatry - odcinek 2

Obraz
Po tym jak wróciliśmy z Doliny Salatyńskiej - Skiturowe Tatry - odcinek 1 , mieliśmy małą zagwozdkę w jaki kolejny rejon Tatr uderzyć, ponieważ prognozy pogody na kolejny dzień nie należały do wymarzonych. Zapowiadała się mocno deszczowa aura, dlatego też przeznaczyliśmy ten dzień na typową szwendaczkę po Krupówkach, przy okazji wstępując do paru księgarń z myślą zakupu niedawno wydanego przez Tatrzański Park Narodowy przewodnika skiturowego autorstwa Wojtka Szatkowskiego.  I tak po powrocie na kwaterę, wertowaliśmy kartki nowo zakupionego przewodnika na zmianę z "elekronicznymi" kartkami książki "W stronę Pysznej" nakręcając się przy tym jeszcze bardziej na cały ten skituring ❤

Skiturowe Tatry - odcinek 1

Obraz
Początek stycznia okazał się być dla nas pechowy. O kolizji drogowej, która pokrzyżowała nam wyjazd wspominałam – tutaj . W planach mieliśmy wtedy pojawić się po raz pierwszy w Tatrach na skiturach. Śniegu było pod dostatkiem i jako początkujący w temacie mieliśmy wybrane głównie wycieczki w paśmie reglowym (nacisk na zjazdy o niezbyt stromym nachyleniu). Mówi się, że dla skiturowców najlepszy jest początek wiosny (koniec marca, kwiecień, a nawet maj) ze względu na stabilną sytuację lawinową jak i sprzyjającą strukturę śniegu. Zazwyczaj jednak o takiej porze, góry są podzielone na dwie pory roku. W dolinach mamy wiosnę z kwitnącymi krokusami i śpiewem ptaków, w wyższych partiach wciąż spore ilości śniegu jak i nierzadko panujące na szczytach minusowe temperatury. Nadszedł w końcu upragniony zaplanowany urlop w marcu. Ponownie załadowaliśmy narty do samochodu i obraliśmy kierunek na Zakopane. Musieliśmy jednak temat skiturów ugryźć na nowo, biorąc pod uwagę ograniczenia

Baranie Rogi 2526 m n.p.m

Obraz
Baranie Rogi znajdujące się w zestawieniu Wielkiej Korony Tatr, są jednym z łatwiejeszych, pozaszlakowych szczytów. Z tej góry zaliczyliśmy jednak wycof – Burza na Baraniej Przełęczy . W dużej mierze z naszego powodu, ponieważ stanowczo zbyt późno wyjechaliśmy z kwatery w Strbie. W strugach intensywnie padającego deszczu i straszeni coraz to mocniejszymi piorunami uciekaliśmy ile sił w nogach by jak najszybciej znaleźć się w dolinie. I gdy już znaleźliśmy się w Terince, by zrobić przepak i zabezpieczyć najważniejszy ekwipunek przed doszczętnym przemoczeniem, obiecałam sobie, że na Baranie Rogi wrócę zimą...

Babiogórski Klasyk

Obraz
Jesieniak ze słoniem , mimo iż pogodowo pozostawił wiele do życzenia, to sam zamysł wykonywania nocnych zdjęć w górach spodobał mi się na tyle, że postanowiłam zaopatrzyć się w trochę lepszy statyw i ponownie napisać do Roberta z propozycją wspólnego wypadu w góry. Tym razem już w bardziej zimowej odsłonie, wszak właśnie zagościł w kalendarzu luty. Zima to wdzięczny czas na wykonywanie nocnych zdjęć, dający mnóstwo możliwości tworzenia niebanalnych kadrów!

Skiturowe Karkonosze - odcinek 5

Obraz
Na nadchodzący sezon zimowy zaczęliśmy się zbroić już w październiku. Narty do serwisu oddaliśmy jeszcze wtedy kiedy wszyscy oczekiwali na objawy pięknej polskiej złotej jesieni (której i tak trzeba było ostatecznie szukać ze świeczką). W międzyczasie pojawiły się też w szafie nowe buty skiturowe, a do naszych drzwi zapukał kurier z książką o tytule "Lawiny", wydaną przez Tatrzański Park Narodowy. Ponad 200 stron o śniegu i zagrożeniu jakie może stwarzać. Lekturę uważam za obowiązkową i powinna znaleźć się w górskiej biblioteczce każdego, kto planuje działać w wysokogórskim terenie, bez względu na to czy na nartach czy "tylko" w rakach.  W oczekiwaniu na białą porę roku ze śniegiem o jakim marzą skiturowcy, wieczory mijały nam na czytaniu książki bądź poszukiwaniu ciekawych wycieczek skiturowych dla początkujących z dużym naciskiem na łatwe zjazdy.  Może by spakować narty i pojechać w Tatry? Strona  www.skiturowezakopane.pl  okazała się być strzałem w dziesiątk