Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2020

ORLA PERĆ TATR ZACHODNICH: Banówka - Hruba Kopa - Trzy Kopy

Obraz
Minęły dwa tygodnie od wycieczki na Grań Rohaczy , a my znowu w Tatrach! Nie żebyśmy jakoś specjalnie celowali w te góry. Po prostu po raz kolejny zaoferowały najlepszą pogodę, a i trasa nasunęła się sama – pocisnąć dalej Orlą Perć Tatr Zachodnich . Na ten wypad dołączył do nas Kajtek. Planowaliśmy zatrzymać się w tym samym hotelu co poprzednio. Niestety na wybrany przez nas termin nie było już wolnych miejsc. Ogólnie stanęliśmy przed małym problemem znalezienia noclegu. Wszystkie lokalizacje w pobliżu dolin nadających się idealnie jako punkt startowy, w rozsądnych cenach były porezerwowane. Udało się znaleźć wolny pokój dopiero w Liptowskim Mikulaszu, w hotelu/pensjonacie Cestar.

ORLA PERĆ TATR ZACHODNICH: Grań Rohaczy

Obraz
Od dłuższego już czasu mój kontakt z Tatrami bardzo się ochłodził. Temperatura tej relacji jest w sumie w pełni zależna ode mnie. Po prostu przestało mnie jakoś maniakalnie ciągnąć w te góry. Jakie sprawy i sytuacje miały na to wpływ, poniekąd sama dobrze wiem. I... tak jakoś na razie nie spieszy mi się by te relację ocieplić. Całkiem dobrze mi się z tym żyje. Skąd zatem pojawiły się na blogu Tatry? Z dwóch powodów. Nad swoim niebem zapowiedziały najlepszą pogodę oraz zaoferowały teren oraz trasę, która miała sprawdzić i zweryfikować jak sobie poradzi powypadkowe kolano Damiana, które od prawie roku intensywnie rehabilitował.

Szlak Wygasłych Wulkanów... na rowerze

Obraz
Ze Szlakiem Wygasłych Wulkanów miałam już rowerowo do czynienia dwa razy. Nigdy jednak nie chwaliłam się relacjami z podjętych prób, bo obie zakończyły się podkuleniem ogona i powrotem tego samego dnia do domu z domieszką rozczarowania. Co było przyczyną? Brak oznakowania w istotnych miejscach oraz zaawansowane zakrzaczenie bądź tereny ogrodzone, przez które notabene przebiegał szlak. A ja wymyśliłam sobie, że koniecznie chcę przejechać całość w oryginale, więc strzeliłam na szlak focha! Stan rzeczywisty  Wygasłych Wulkanów mnie po prostu przerósł. Odebrał mi przyjemność z jazdy na rowerze, ba! nawet gdybym zdecydowała się na wersję pieszą, to wrażenia wciąż miałabym takie same. Machnęłam więc ręką i uznałam, że nie pojawię się na szlaku po raz trzeci, dopóki nie zostaną wprowadzone jakieś zmiany/porządki. To najbliższy szlak długodystansowy od mojego miejsca zamieszkania. Cały czas jednak swędziało mnie na wątrobie, by zgarnąć go do swojego górskiego CV. Cierpliwie czekałam, aż nad