Trekking w Masywie Lagazuoi



Nad przełęczą Falzarego w Dolomitach wznosi się masyw góry Lagazuoi 2778m n.p.m. Bitwa o jej zdobycie  była jedną z najbardziej niezwykłych kampanii wojskowych I wojny światowej. Szczyt  zajęty był przez Austriaków, natomiast u podnóża górę próbowali zdobyć Włosi, którzy poprzez drążenie tuneli w jej wnętrzu planowali następnie wypełnić wierzchołek materiałami wybuchowymi i wysadzić w powietrze razem z Austriakami.

Przeciwnicy na wieść o włoskim pomyśle nie pozostali dłużni i rozpoczęli drążenie swoich własnych tuneli od góry, by po wysadzeniu osuwające się urwisko zasypało znajdujących się na dole Włochów. Takim oto sposobem rozpoczęła się wojna minowa. 13 grudnia 1915 roku Austriacy spróbowali zadać pierwszy cios Włochom, po przez założenie 6 tonowej miny w szczelinie skalnej. Eksplozja ładunku oderwała kawał ściany góry, która zasypała włoskie baraki. Włosi pomimo strat nie poddali się i rozpoczęli sukcesywnie drążyć tunele we wnętrzu góry, dające subiektywne poczucie bezpieczeństwa i szansę na pokonanie wroga. Pod koniec 1916 roku Austriacy zdali sobie sprawę, że muszą zniszczyć najpierw umocnienia włoskie, dlatego też rozpoczęli drążyć tunel od góry by następnie podłożone w nim ładunki wybuchowe wysadziły w powietrze całe zbocze. Cała kampania odbywającą się na Lagazuoi pochłonęła mnóstwo ludzi, sprzętu i rozwinęła niezwykłą myśl techniczną. Większa część transportu odbywała się w nocy. W kampanię zaangażowano nie tylko żołnierzy, ale i także kowali, mechaników, geodetów, górników czy geologów. Dziennie drążono około 5 metrów tunelu przez dwa lata! Przez ten okres Austriacy kilkakrotnie zakładali kilkunastotonowe ładunki wybuchowe, ale żadna z prób nie przynosiła większych strat u wroga, a wydrążone tunele pozostawały nienaruszone.

21 czerwca 1917 Włochom udało się podejść kilkanaście metrów pod umocnienia austriackie i odpalili  33 tony! ładunków wybuchowych pod stanowiskami wroga. Od tego momentu rozpoczęła się długotrwała bitwa o szczyt. Włosi prawie odnieśliby w niej sukces, ale 24 października 1917 wojska włoskie poniosły klęskę w bitwie pod  Caporetto, z czego wojska zaangażowane w Dolomitach zostały ostatecznie wycofane w głąb Włoch.



wtorek, 16 września 2014

Minęło już prawie 100 lat od zakończenia I wojny światowej, jednak przechadzając się w okolicach opisanej powyżej historii  Lagazuoi wciąż można zobaczyć ile góra przyjęła ciosów na swoją klatę. Na szczyt można wjechać kolejką, jednak warto wybrać inną opcję, Jest to przejście Gallerią Lagazuoi. Od przełęczy Falzarego znajdującej się na 2117m n.p.m około godzinka podejścia (szlak nr 402) dzieli od pierwszego wydrążonego tunelu, który dostępny jest dla turystów.

Podczas podejścia do pierwszego tunelu Gallerii Lagazuoi. Salamandra czarna cierpliwie pozowała do obiektywu.

Jeden z wielu tuneli jaki można dostrzec w całym masywie. Góra po prostu wygląda jak ser szwajcarski.
Wąską ścieżką podchodzi się pod główny tunel Gallerii Lagazuoi.


Pozostałości po I wojnie światowej. Zapewne była to lokalna łazienka dla żołnierzy. Przez dwa lata bez względu na porę roku była przecież prowadzona kampania o zdobycie Lagazuoi.


Pierwszy raz miałam okazję iść w samym środku góry. Wydrążony tunel jest mniej więcej szeroki na rozpiętość ramion, a wysoki jak przeciętny Włoch. Co jakiś czas mija się stanowiska do ostrzału czy kolejne rozgałęzienia. 400 metrów przewyższenia pokonuje się niewymiarowymi stopniami, które są podtrzymywane przez deski. Warto mieć więc rozćwiczone serducho, bo szybko można złapać zadyszkę. Dobrze również posiadać źródło światła. 

Jedno z tunelowych okien. 

Po wyjściu z tunelu. Na górze mleko, ale można było dostrzec...

pozostałości po walkach.

Druty kolczaste. Dziwnie się czułam kiedy przechodziłam obok nich idąc do schroniska Lagazuoi.


Po odpoczynku w schronisku Lagazuoi 2752m n.p.m kolejnym punktem na trasie było przejście dookoła masywu Lagazuoi Grande przez Forcella Travenanzes (2507m n.p.m) i Forcella Granda. Trasa szlakiem 20B to bardzo ciekawy trekking, jednak trzeba mieć koncentrację, a niestety nie jest łatwo utrzymać taki stan- wielkie ściany kuszą podnoszeniem głowy do góry zamiast patrzeniem pod nogi. A naprawdę jest tam gdzie polecieć. Do tego wąska żwirkowa ścieżynka - nie trzeba nic więcej dodawać. 

Ogólny zarys trasy.

Kierunek --> szlak 20B!

Dymiące Dolomity.

Pogoda co chwilę się zmieniała, a razem z nią mimika twarzy. Raz uśmiechnięta, raz smutna. 

Podczas przerwy na przełęczy Forcella Granda pułap chmur zaczął się troszkę podnosić.


Wieszczek.

Zagadka. Co widać na zdjęciu?

Tofany de Rozes.

Zakończenie łaziorki szlakiem nr 402 do przełęczy Falzarego standardowo jak dnia poprzedniego zostało odbyte w deszczu i niestety były to ostatnie w miarę przyzwoite warunki pogodowe podczas mojego tygodniowego pobytu w Dolomitach.

Komentarze

  1. Dla bardziej szczegółowego zobrazowania historii związanej z Lagazuoi polecam obejrzeć film dokumentalny "Wielkie wojny w Dolomitach". Prowadzona przez dwa lata kampania pokazana jest w programie oczami dwóch młodych żołnierzy walczących po przeciwnych stronach - Fedele, po stronie Austrii i Luigi po stronie Włoch. W oparciu o ich pamiętniki i listy program opowiada o codziennych zmaganiach żołnierzy, ich strachu oraz fizycznym wyczerpaniu podczas prowadzonej w Dolomitach wojny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne miejsce, też byłem tam w tym roku tyle, że trafiło nam się dużo więcej śniegu:) Gallerii Lagazuoi to zdecydowanie największy kompleks tuneli na jaki dotychczas spotkałem w Dolomitach. Pomyśleć, że tyle pracy i istnień ludzkich się zmarnowało tylko dla tego, że ktoś chciał prowadzić wojnę w górach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie odnalazłam u Ciebie relację z via ferraty Tomaselli. Gratulacje dla Was, ja bym się na nią nie porwała :) A co do historii Lagazuoi, ludzie w swoich działaniach naprawdę potrafią się zagubić i zaczynają w pewnym momencie tracić kontrolę. Smutne to strasznie.

      Usuń
    2. Ferrata nie była tak trudna jak by się wydawała z opisów :). Wtedy pogubili się głownie Ci dla których kolejne szczyty były tylko puntami na mapie, a wielu biednych niewianych ludzi musiało za to płacić. Całe Dolomity usiane są takimi smutnymi pamiątkami...

      Usuń
  3. Bardzo ciekawa fotorelacja, fajnie, że przytoczyłaś trochę historii tego rejonu. Myślę, że też czułabym się co najmniej dziwnie przechodząc koło tych drutów kolczastych... Co przedostatniego zdjęcia, widzę wyraźnie ludzką głowę w turbanie czy czymś podobnym, ta formacja skalna to nie fotomontaż?:D Jeśli nie to wprost niesamowite, że skała może przybrać taką postać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza, zdjęcie to żaden fotomontaż. Czysta natura! Jak przywiozłam je do domu i pokazałam to stwierdzili, że skała przypomina profil Janosika ;)

      Usuń
    2. Albo podstarzałego faraona ;)

      Usuń
    3. Tak czy inaczej, nie da się tam nie dostrzec ludzkiej głowy :D Natura to jednak potrafi ;)

      Usuń
  4. Zdjęcia fantastyczne! Niezwykłe miejsce! Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Czekam na Waszą wizytę w Dolomitach - oczywiście o charakterze wspinaczkowym hihi :)

      Usuń
  5. Że też te góry tak często są miejscem wojennych potyczek... Szkoda.
    Odwiedziliście przepiękne miejsca - o Dolomitach się sporo nasłuchałam od znajomych, i to są chyba takie najbardziej egzotycznie wyglądające alpejskie góry. A mi ta skałka przypomina jakąś starą babę w turbanie :P
    Czekam na kolejne relacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie będzie 5 relacji z Dolomitów. Ja jakbym miała tam wrócić to już pod kątem via ferrat. W końcu to jest raj żelaznych dróg :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Jezioro Iseo - poradnik praktyczny [gotowiec urlopowy!]

DRABINA WAŁBRZYSKA - kondycyjny wycisk w Sudetach!

SCHRANKOGEL - trzytysięcznik dla początkujących

Inntaler Höhenweg - trekking w Alpach dla początkujących [informacje ogólne i praktyczne, wskazówki, koszty]