Jezioro Como: Punkt widokowy Pizzetti (541 m n.p.m.)


W ramach tygodniowego pobytu nad włoskim Jeziorem Como, razem z Agnieszką wybierałyśmy się na jednodniowe wycieczki górskie, które byłyśmy w stanie rozpoczynać bezpośrednio z naszej bazy w mieście Lecco. Otulające ten region Prealpy Bergamskie oferują wiele możliwości na skomponowanie sobie krótszej jak i znacznie dłużej wycieczki pieszej. Fani większych wrażeń też coś znajdą dla siebie, jak np. via ferraty! 


Ogólnie przez cały pobyt zmagałyśmy się z nieprzychylnymi prognozami pogody, które ze względu na trochę nieprzewidywalny charakter, wymuszały na nas dostosowywanie wycieczkowych planów na bieżąco, biorąc pod uwagę i to co prognozują synoptycy, jak również to, co po prostu w danej chwili dzieje się na niebie. Trochę smuteczek, że tak pechowo trafiłyśmy z terminem, gdyż generalnie oczekiwałyśmy w maju stabilnej, wiosennej pogody w północnych Włoszech. Jak się nie ma co się lubi...


piątek, 12 maja 2023


Prognoza pogody na dzisiaj wskazywała na przerwę w opadach deszczu w okolicach godzin południowych. Mając do dyspozycji jedynie kilka godzin, trzeba było znaleźć jakiś bardzo bliski od naszej kwatery i niewysoki cel. Po przeglądnięciu mapy, punkt widokowy Pizzetti (541 m n.p.m.) znajdujący się w niedalekiej odległości od zabudowań Lecco wpisywał się idealnie w nasze wymagania.

Byłyśmy już po śniadaniu, ale wciąż padało. Gdy za oknem ujrzałyśmy, że zaczyna się w końcu wypogadzać - a przede wszystkim, że prognoza zaczyna zgrywać się z rzeczywistością - nie marnując ani chwili dłużej, opuściłyśmy "nasze" mieszkanie i udałyśmy się ulicami w stronę północnej części miasta Lecco. Przy ostatnich domostwach na ulicy via Montebello opuściłyśmy asfalt, by następnie kontynuować podejście szutrową i docelowo już typowo leśną ścieżką. Podczas marszu towarzyszył nam gęsty, w głównej mierze liściasty las. Wszędobylska i mocno nasączona wodą zieleń tworzyła świetny klimat. 

Myślałyśmy, że szlak na który się zdecydowałyśmy (nr 553_1), oprócz nieprzyjemnego uczucia przepocenia, które zawsze się pojawia w trakcie nawet umiarkowanego wysiłku przy wysokiej wilgotności - a jednocześnie wysokiej temperaturze - powietrza, nie przysporzy jakiś trudności czy niespodzianek. Jakiego zaznałyśmy zdziwienia, gdy na naszej drodze stanęły metalowe łańcuchy i sekcje w wąskich, skalnych kominkach, a przecież świadomie nie zdecydowałyśmy się np na bardzo kuszący szlak, znajdujący się praktycznie "za rogiem" - "Sentiero dei Pizzetti" o numerze 553. 

"Sentiero dei Pizzetti" - to ubezpieczony, panoramiczny szlak poprowadzony w formie trawersu, poprzeplatany odcinkami skalno-leśnymi. Jest jedną z ciekawszych opcji dojścia z Lecco do schroniska Rifugio Ricardo Piazza. W Internecie można znaleźć informacje, że jest to via ferrata, niektóre portale wyceniają ją punktowo  o trudnościach B. Należy mieć jednak na uwadze, że na szlaku zastaniemy raczej łańcuchy (rodem te z Tatr) aniżeli sztywne metalowe liny. Ogólnie takie ciekawe dojście do schroniska jest już gratką samą w sobie, zwłaszcza, że w nagrodę możemy sobie zafundować włoską kawę z widokiem na jezioro, a całą akcję można zapewne zamknąć w pół dnia lub rozszerzyć o inne szlaki, np z wejściem na szczyt Monte San Martino (1046 m n.p.m.).

Niestety ze względu na pogodę i mokre warunki na szlaku (podłoże, skały) nie zdecydowałyśmy się na ten szlak, a ograniczyłyśmy się do położonego poniżej punktu widokowego Pizzetti.

Spacerek na punkt widokowy Pizzetti.

W drodze na Pizzetti.

Po pokonaniu sekcji z łańcuchami, do celu dzieliło nas już tylko kilka kroków. Z Pizzetti najlepiej prezentuje się m.in. znane nam już z poprzedniej wycieczki - Monte Barro. Z tej perspektywy byłyśmy w stanie dojrzeć naszą drogę podejściową aż na sam wierzchołek!

Punkt widokowy Pizzetti (541 m n.p.m.). Oprócz widoków na południową część Jeziora Como, jest miejsce na odpoczynek w postaci drewnianych ławek i stołu. 
 
No cóż...  Bezdeszczowym Pizzetti nacieszyłyśmy się może z 15 minut. Nad nasze głowy napłynęły ciężkie, deszczowe chmury. Rozpoczęło się od małych, pojedynczych kropel, by chwilę później intensywność ich pojawiania się, zmusiła nas do ubrania kurtek i założenia pokrowców na plecaki. Uznałyśmy, że raczej nie ma co się łudzić na nagłą poprawę aury. By nie iść taką samą drogą, na powrót wybrałyśmy szlak 553 (czyli właśnie "Sentiero dei Pizzetti"), ale nie spotkałyśmy wspomnianych ubezpieczeń na szlaku, ze względu na to, że główny (najciekawszy i trudniejszy) odcinek rozpoczyna się na wysokości 550-650 m n.p.m., dlatego już bez żadnych niespodzianek wróciłyśmy do "naszego" mieszkanka w Lecco na obiado-kolację, a sam wieczór jak zwykle minął nam na poszukiwaniu szans pogodowych na kolejne dni.

Komentarze

Popularne posty

SCHRANKOGEL - trzytysięcznik dla początkujących

DRABINA WAŁBRZYSKA - kondycyjny wycisk w Sudetach!

Jezioro Iseo - poradnik praktyczny [gotowiec urlopowy!]

Karkonoska Diagonala