Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2010

Ještěd 1012m n.p.m – 24.04.2010

Obraz
Ještěd - zdobyty jako drugi szczyt po stronie Republiki Czeskiej. Od pewnego czasu chodził mi po głowie. Być może było to spowodowane kosmicznym hotelem, który znajduje się na samym szczycie. „Odwrócony lejek” wybudowano w drugiej połowie lat 60-tych i został zaszeregowany do grupy z trzema gwiazdkami. W środku widoczne były staromodne wykończenia. Miałam wrażenie, że czas tam się zatrzymał od momentu zakończenia prac budowlanych. Na szczycie widoczna była piękna panorama na Liberec (po którym się później przechadzałam). Dzięki fantastycznej pogodzie jaka panowała tego dnia, widoczność była rewelacyjna! Jedyne co mogłabym zmienić tego dnia to wprowadzenie zakazu dla wjazdu motocykli. Dla mnie jest to nie do pomyślenia, by w górach (jakie one by nie były - czy duże czy małe) pozwalano wjeżdżać jakimkolwiek pojazdom. Niestety Czesi mają to do siebie, że potrafią wybudować w górach nawet i czterogwiazdkowy hotel z basenem, kortami tenisowymi, ogromnym parkingiem i boiskiem do kosza.

Skopiec 724m n.p.m - 05.04.2010

Obraz
Najwyższy szczyt Gór Kaczawskich znaleziony i zaliczony! Wejście na Skopiec, bo o nim mowa, zaczynamy szlakiem żółtym w Wojcieszowie, by dojść do rozwidlenia z szlakiem niebieskim. Tam uwidocznił nam się jeden ze szczytów - Baraniec. Zbaczamy trochę ze szlaku, by podejść pod sam przekaźnik. Jesteśmy sami na szlaku. 5 minut później jesteśmy już na najwyższym szczycie Gór Kaczawskich- Skopiec mierzący 724m n.p.m jest dosyć kiepsko oznaczony, ale udało nam się znaleźć kamienny punkt pomiarowy, więc mieliśmy pewność, że jesteśmy we właściwym miejscu. Szlakiem niebieskim (europejski szlak długodystansowy E-3) schodzimy do Przełęczy Kapella mijając wielokrotnie stada sarn. Niestety pogoda w połowie szlaku się popsuła i zaczął padać deszcz.  Nasza trasa: Wojcieszów-szlak żółty- Baraniec, Skopiec -szlak niebieski- Przełęcz Kapella

Śnieżka 1602m n.p.m na dwa razy- grudzień 2009

Obraz
No i stało się. W końcu musiało do tego dojść. Wyjazd w góry zimą. Co prawda założenia były inne, bowiem Tatry. Ale z racji trudności znalezienia noclegu za rozsądną cenę w takim terminie i ogólnym stanie gotówkowym w portfelu, stanęło na Karkonoszach. Termin poświąteczno-przedsylwestrowy, bo w takim miała być zrealizowana impreza- zakończyła się sukcesem i zaowocowała zdobyciem Śnieżki dwukrotnie oraz spotkaniem ekipy z byłej klasy licealnej w połowie pobytu. Ale od początku. Do Karpacza (Biały Jar) dotarliśmy PKS'em o godzinie 9.00. Ubrani „na cebulkę” udaliśmy się niebieskim szlakiem w górę, do Świątyni Wang. Śniegu jak i samych turystów nie było za wiele. Handlarze smętnie i powolnie rozkładali swoje stragany z rożnymi pierdułko-pamiatkami. Przekroczyliśmy „bramy” Karkonoskiego Parku Narodowego kupując oczywiście bilety wstępu. Przejście pierwszych 500 metrów nie należało do męczących, ale poziom trudności szlaku diametralnie się zmienił. Droga z kolejnym krokiem stawa

Waligóra 936m n.p.m - 23.01.2010

Obraz
Sezon 2010 rozpoczęty. Przyjeżdżając pod schronisko o przemiłej nazwie „Andrzejówka”, szczerze mówiąc „wyśmiałam” ten „pagórek”. Jak się później okazało Waligóra mnie powaliła... na czworaka. Patrząc na jej ponętny kształt przed wejściem nie sądziłam, że spsuje mi się przez nią but oraz będę mieć dziurę w spodniach. Szlak żółty prowadzący na szczyt -10 minut. Myślę - „phi”. Szybko obskoczymy i jeszcze zdążymy na spacer do Sokołowska z resztą brygady PTTK'owskiej. Już po 5 metrach, wiadomo było, że nie wejdziemy w takim czasie. W połowie Łukasz chciał zrezygnować, ale dziecko się uparło, że musi wleźć. Obstawiam, że szlak był przetarty jedynie przez jakiś dwóch turystów. Było wiele miejsc, gdzie nie można było w jakikolwiek sposób postawić bezpiecznie stopę by się nie zsunęła na śniegu. Szczyt ostatecznie zdobyty, ale na nic więcej już nie miałam ochoty jak tylko wrócić do schroniska i czekać na ognisko, a później wyjazd do Palmiarni w Lubiechowej. (w której wcale aż tak ciepło