Po ostatnim wykładzie z " Pryszczologii Stosowanej " postanawiam trochę powagarować i zrobić sobie przerwę od nauki tego jakże ważnego przedmiotu. W programie górskiego nauczania warto czasem korzystać z dodatkowych fakultetów, a że okazji nie można pozwolić uciec ponownie zjawiam się w holu głównego dworca kolejowego w Poznaniu. Tym razem obierając zupełnie inny kierunek niż ostatnio. Stojąc w przydługawej kolejce do kasy biletowej, co jakiś czas z niepokojem spoglądam na szklane drzwi, za którymi przelotny deszcz z minuty na minute zamieniał się w potężną ulewę, do takiego stopnia ze jej skutki szybko mogłam zobaczyć wcale nie wychodząc z budynku. Po otrzymaniu swoich 2 minut przy okienku, obezwładniona szczęściem udaje się w kierunku przejścia podziemnego, by dostać się na peron nr 5. Mój pewny krok zatrzymał dosyć niecodzienny widok. Całe przejście podziemne było zalane do wysokości kostek u nóg. To nie jedyna napotkana trudność podczas mojej podroży do Wrocławia. O