Posty

Wyświetlanie postów z 2010

Wysoki Kamień 1058m n.p.m - 04.12.2010

Obraz
Październikowa Biskupia Kopa z Urszulą i Kamilem miała być ostatnim wypadem pod szyldem zdobywania "Korony" w tym roku. Hibernacja projektu została jednak anulowana. W połowie listopada odważył się do mnie napisać Damian, który przedstawił się jako miłośnik dość  klaustrofobicznych miejsc. Po krótkiej rozmowie okazało się, że chciałby od czasu do czasu wyjść na powierzchnię i pochodzić po górach. Zadziwiających było kilka faktów, jakie wynikły z rozmowy. Otóż... Z Damianem łączą nas szkolne czasy. Ukończenie tej samej podstawówki i gimnazjum, a także wspólni znajomi. Co ciekawe żadne z nas nie kojarzy siebie ze szkolnego korytarza czy nawet osiedlowego chodnika! Szybko znaleźliśmy wspólny język i praktycznie po kilku dniach powstało parę pomysłów na wypad w góry. W między czasie napisał także Paweł z propozycją rekonesansu przed długo oczekiwanym kursem, który odbędzie się pod koniec grudnia. W planach był wyjazd w okolice pewnej góry, do której podchody mogę liczyć już w d

Biskupia Kopa 890m n.p.m - 23.10.2010

Obraz
We wrześniu, Ula, z którą byłam na Skrzyczne zadała mi zaskakujące pytanie. Mianowicie: "Kiedy znowu jedziemy w góry?" Szczerze powiedziawszy nie miałam przygotowanej w głowie jakiejkolwiek odpowiedzi na to pytanie. Po ostatnim wypadzie nie sądziłam, że będzie chciała ponownie zawitać na górskie szlaki. Nie pozostało mi nic innego jak wyciągnąć mapę i wybrać coś w pobliżu jej studenckiego miasta jakim jest Opole. Góry Opawskie czekały z otwartymi ramionami... Termin mojego przyjazdu do Opola ustaliłyśmy na koniec października. Cały weekend został ogłoszony urodzinowym wypadem na Biskupią Kopę. (Obie przyszłyśmy na świat właśnie w tym miesiącu.) Pogoda zamówiona z miesięcznym wyprzedzeniem, dotarła na czas! Około godziny 12 jesteśmy w Jarnołtówku. Małej wiosce, znajdującej się blisko Prudnika. To właśnie stąd rozpoczyna się najwięcej szlaków na najwyższy szczyt Gór Opawskich. Czekał już tam na nas kolega z forum Góry-Szlaki. Kamil ma rzut beretem do tej części Sudetów. Jes

Žaltman 739m n.p.m - 17.10.2010

Obraz
Nastała upragniona niedziela. Zaraz po śniadaniu jedziemy autobusem do  czeskiego miasteczka o nazwie Panské Pole, w którym znajduje się twierdza Hanička - jeden z dawnych obiektów należących do linii umocnień w Górach Orlickich za czasów II wojny światowej. Została wybudowana  w 1938 roku. Są to przede wszystkim bunkry strzeleckie i artyleryjskie połączone ze sobą podziemnymi korytarzami o łącznej długości około 1750 metrów. Zwiedzanie jej zajmuje nam ponad godzinę. Około godziny 13 trzymając się planu wyruszamy do Malých Svatoňovic, skąd szlakiem czerwonym ruszamy na Žaltman - frapująca mnie góra od momentu przeczytania jej w wykazie Korony Sudetów. Nie wiem czemu, ale jej nazwa  skojarzyła mi się z co najmniej kolejnym określeniem Lucyfera. Moje dziwaczne skojarzenia niewiele odbiegały od tego co zastałam na samej górze. Istnie szatańska metalowa konstrukcja robiąca za wieżę widokową. Miałam pewne obawy co do samego wejścia na górę. Wróciły bowiem wspomnienia z Sokolików (Rudawy Jan

Orlica 1084m n.p.m - 16.10.2010

Obraz
Nie tracąc cennych minut, bez chwili zawahania udajemy się z pod Masarykovej Chaty w kierunku Orlicy. Góra jest szczytem granicznym, oddzielającym granicę Polski i Czech (stąd jej czeska nazwa - Vrchmezí - po polsku Wierch Graniczny). Orlica będzie należeć w moim zdobywaniu Korony Gór Polski, do takich szczytów, które nie raz będę wspominać. Wszystko za sprawą wcześniej pokonanych prawie 20km pieszo tego samego dnia. Idąc ścieżką wzdłuż granicy, w totalnej głuszy, z godziną na zegarku lekko po 16, droga dłużyła się niemiłosiernie. Do tego wszystkiego, osoby idące przede mną nagle zniknęły mi z pola widzenia. Mgła. Brak jakichkolwiek odgłosów."Gdzie ta Orlica?"- zadałam sobie po cichu pytanie. "Może już ją minęłam?"- "Nie..." - odparłam stanowczo oceniając kąt nachylenia ścieżki. Na dodatek zaczął mi doskwierać dziwny ból w okolicy prawej łopatki. Jeszcze tego brakowało. Wysoka wilgotność powietrza powodowała cieknący katar. Ruch sięgnięcia po chusteczkę d

Velká Deštná 1115m n.p.m - 16.10.2010

Obraz
Ze Schroniska "Jagodna" wyruszamy autobusem na podbój czeskich szczytów. Po około 20 minutach jazdy zatrzymujemy się  w Bedřichovce. Małej, przygranicznej czeskiej miejscowości, z której podążamy po kolejny szczyt do Korony Sudetów. Pogoda na szczęście bez zmian. Chociaż kilkuminutowe siedzenie w ciepłym autobusie spowodowało u większości dreszcze. Na samą myśl przejścia 9 kilometrów z 500 metrowym przewyższeniem szybko zapominamy o chłodzie panującym na całej trasie. Zanim znalazł się czas na szczytowanie (tak, tak.. Wam tylko jedno w głowie!) przewodnik specjalnie aż zboczył ze szlaku by pokazać nam Marušin kámen. Niespotykany raczej taki rodzaj skał na terenie Gór Orlickich. Szczerze powiedziawszy nie zrobiła na mnie jakiegoś większego wrażenia. Tym bardziej, że znajduje się w środku lasu i dostęp do niej jest raczej ograniczony - zwłaszcza przy ponad 60 osobowej grupie. Zachwyty nad ową skałką szybko się skończyły, więc wszyscy powoli zaczęli się ewakuować. Na Wielką Desz

Jagodna 977m n.p.m - 16.10.2010

Obraz
Muszę przyznać że ostatni weekend należał do bardzo owocnych pod względem zdobywania Korony. Znajdując wycieczkę organizowaną przez samych pomysłodawców Korony Sudetów - ( www.ktg.wroclaw.pl ) grzechem byłoby się nie zapisać. Tym bardziej, że program wyjazdu przewidywał łazikowanie po stronie czeskiej. Po godzinie 9 dojeżdżamy autobusem na Przełęcz nad Porębą, z której szlakiem niebieskim wyruszymy na Jagodną - najwyższy szczyt Gór Bystrzyckich. Pogoda mimo nieciekawych prognoz na ten dzień utrzymywała się na poprawnym poziomie (było momentami mgliście, ale nie padał deszcz).  Trasa mierząca 8 km + 300 metrów przewyższenia spowodowała, że w dosyć szybkim tempie znaleźliśmy się na Przełęczy Spalona, na której jest schronisko PTTK "Jagodna" ( www.schronisko.spalona.pl ). Na obiad zleciała tam prawie godzina, zanim ruszyliśmy dalej... do krainy knedlików (których nie lubię) oraz Złotego Bażanta...    Jagodna.    Grupowe zdjęcie na Jagodnej. Propozycje narciarskich tras bie

Ścieżka nad Reglami - Karkonosze - 24.09.2010

Obraz
Karkonosze? Przecież ja już tyle razy tam byłam - pomyślałam przeglądając w zielonym pudełku dość mocno wyeksploatowaną mapę o takim właśnie tytule. Mimo wszystko rozłożyłam ją na stole. Nie było to łatwe z powodu naderwań papieru na zagięciach. Wodząc palcem po mapie, przypomniały mi się słowa mojego kolegi, który bardzo polecał mi szlak prowadzony pod Śnieżnymi Kotłami. To był strzał w dziesiątkę! Szlak tamtędy przebiegający nosi nazwę "Ścieżki nad Reglami" (1100-1200m n.p.m). Rozpoczyna się na Hali pod Łabskim Szczytem, a kończy przy Pielgrzymach. Mierzy długość około 20 km. Takie informacje udało mi się znaleźć w Internecie. W czwartkowy wieczór moją głowę zaprzątała tylko jedna myśl - muszę to przejść! W piątek o godzinie 6 rano wsiadam do autobusu, który zawiezie mnie do Szklarskiej Poręby. Po 2 godzinach jazdy jestem na miejscu. Od razu kieruję się w stronę żółtego szlaku, którym dojdę do Schroniska pod Łabskim Szczytem. Moimi towarzyszami podczas całej wędrówki są

Kłodzka Góra 765m n.p.m- 04.09.2010

Obraz
Kłodzka Góra leży w Górach Bardzkich. Są one dość zapomniane przez góro-łazików. Po przeczytaniu niektórych relacji w Internecie, trochę obawiałam się tego co tam mogę zastać. Wraz z Arturem postanawiamy na własne oczy zobaczyć stan tamtejszych gór. Z samego rana wsiadamy więc do szynobusu Kolei Dolnośląskich w Legnicy, który zawiezie nas do Barda. O 8.30 jesteśmy na miejscu. Szybko odnajdujemy niebieski Europejski Szlak Długodystansowy E-3 prowadzony kapliczkami kalwaryjnymi na Bardzką Górę  (583m n.p.m), mijając również skromne stacje drogi krzyżowej. Szczyt słynie z barokowej kaplicy górskiej NMP z 1619 roku. O godzinie 10.30 jesteśmy na Przełęczy Łaszczowa (585m n.p.m). Robimy tam krótką przerwę. Jednak pod wpływem braku ruchu robi nam się  po paru minutach zimno. Zbieramy więc swoje manatki i rozpoczynamy podchodzenie na prawie 200m  przewyższenia - w wyniku czego szybko się rozgrzewamy.

Chełmiec 851m n.pm - 29.08.2010

Obraz
Postanowiłam, że górki o trochę niższej wysokości (co nie znaczy, że łatwo dostępne)  postaram się zdobywać w miarę "godny" sposób. Po prostu poszwendać się w danym paśmie górskim na więcej niż zaplanowane minimum. Dlatego też wybrałam propozycję wycieczki w Góry Wałbrzyskie organizowaną przez lubińskie PTTK. Trasę rozpoczęliśmy w miejscowości Unisław Śląski. Stamtąd szlakiem zielonym udaliśmy się w kierunku Dzikowca (836m n.p.m). Doświadczeni zapaleńcy w nie młodym już wieku narzucili takie tempo, że nie wypadało mi nawet na chwilę przystawać.  Szlak na Dzikowiec.   Chełmiec widziany z Dzikowca (836m n.p.m) Na Dzikowcu zrobiliśmy krótką przerwę śniadaniową i udaliśmy się w kierunku naszego głównego celu jakim był Chełmiec - schodząc w między czasie do miejscowości Boguszów Gorce. Ciekawostką jest, że ratusz owego miasta jest najwyżej położonym w Polsce. Około godziny 12.30 po kolejnej krótkiej przerwie wchodzimy ponownie na szlak idąc Drogą Krzyżową Trudu Górniczego. Mni

Skrzyczne 1257m n.p.m - 03.08.2010

Obraz
Pomysł wejścia na Skrzyczne pojawił się w mojej głowie dosyć przypadkowo. Mój wyjazd w obszar województwa małopolskiego wziął się przede wszystkim z odwiedzenia starej dobrej kumpeli. Poznana już dobrych parę lat temu przez cudny wynalazek jakim jest Internet. Jak widać, poznawanie osób przez Internet nie jest niczym złym. Czasem można znaleźć z kimś wspólny język na drugim końcu Polski, ba! nawet na drugim końcu świata niż w swoim najbliższym otoczeniu. Swoją samotną podróż w okolice Oświęcimia rozpoczynam w Legnicy. Ponad 6h jazdy urozmaica mi przesiadka w Trzebini. Tam niestety muszę czekać ponad 1h na pociąg. Na niebie słonecznie. Pierwsze moje myśli: „Aby jutro było tak samo”. No właśnie, jutro. Z racji bliskości Beskidu Śląskiego od Oświęcimia udało mi się namówić Urszulę na niezapomnianą wyprawę na Skrzyczne ;). Będąc już w domu, sprawdzamy prognozę pogody. Jest dosyć niepewna. Zapowiadają burze. Decydujemy się jednak zaryzykować i nic nie zmieniać. Około godziny 9

Przehyba 1175m n.p.m - 20.07.2010

Obraz
Ostatni dzień obozu. Ze schroniska na Przehybie schodzimy szlakiem niebieskim do centrum Szczawnicy. Tam jedziemy autobusem do Krakowa. Bardzo jestem zadowolona że udało mi się przejść całą zaplanowaną trasę bez jakiś większych dolegliwości. Brak pęcherzy na stopach i brak zakwasów. Takie drobne rzeczy też cieszą. Wiadomo przecież, że mogą być bardzo dokuczliwe na szlaku. Krótkie podsumowanie . Podczas 9 dniowego obozu poznałam Beskidy oraz udało mi się zdobyć do Korony Gór Polski aż cztery szczyty: Babią Górę, Turbacz, Wysoką oraz Radziejową. Dziennie spalałam około 3500 kcal. Mam nadzieję, że nowo zdobyte doświadczenie pomoże mi zrealizować swoje górskie plany na najbliższe lata.

Radziejowa 1262m n.p.m- 19.07.2010

Obraz
Z Bazy Namiotowej pod Wysoką udajemy się do Rezerwatu Przyrody "Wąwozu Homole". Mierzący około 800m prowadzi metalowymi schodami i mostkami do miejscowości Jaworki. W rezerwacie żyje bardzo ciekawy motyl "Niepylak Apollo". Największy w Polsce motyl dzienny. Jego rozpiętość skrzydeł mierzy aż 9cm! Niestety pogoda uniemożliwiła nam zobaczeni go. Było pochmurnie i od czasu do czasu padał deszcz. Niepylak Apollo. Zdjęcie:wikipedia W Jaworkach robimy po raz ostatni wspólne zakupy i udajemy się do kolejnego rezerwatu o nazwie "Biała Woda". Stamtąd idziemy szlakiem na Wielki Rogacz (1182m n.p.m), opuszczając jednocześnie Pieniny. Od tego momentu będziemy już w Beskidzie Sądeckim - ostatnim paśmie górskim podczas trwania obozu. Pogoda tego dnia się bardzo popsuła. Widoczność do 10-20 metrów. Mgliście i deszczowo. Na Głównym Szlaku Beskidzkim. Wielki Rogacz 1182m n.p.m Skupiona na stawianiu bezpiecznie nóg, nawet nie zauważyłam, że jesteśmy na najwyższym szczycie