Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2017

Masyw Śnieżnika w wersji MTB

Obraz
Odkąd spodobała mi się jazda rowerem po górach, wieczorami, zwłaszcza kiedy sezon w pełni, biorę sobie czasem mapę konkretnego pasma i analizuję je pod kątem dwóch kółek. Masyw Śnieżnika plasuje się w tym temacie w czołówce, dysponując dość dobrą siecią ścieżek rowerowych. Już od dłuższego czasu chciałam tam w końcu pojawić się ze swoim Skajkiem. Tamtejsze szlaki czy ścieżki przemierzyłam pieszo już parokrotnie, natomiast aspekt rowerowy był jak Tabula rasa. Wielokrotnie pisałam, o tym że jeżdżąc na rowerze nawet po znanych okolicach, wszystko odbiera się zupełnie inaczej.

Izerskie letniaki

Obraz
Z Górami Izerskimi mam podobnie jak z Karkonoszami. Już całkiem dobrze mam poznaną ich polską część, natomiast czeską jedynie symbolicznie liźniętą. W paru miejscach byłam, ale nigdy żeby zostać na dłużej i powędrować po najciekawszych zakątkach, tak na spokojnie. Trzy słoneczne dni. Chcieliśmy je spędzić nie musząc jechać gdzieś daleko, jednakże by okolice były dla nas całkiem nowe. W założeniu również miał to być emerycki wypad. Mało chodzenia, dużo przebywania w górach z dodatkiem licznych atrakcji. Od razu nasunęły mi się na myśl czeskie Izery, które po wcześniejszym szukaniu o nich informacji, zapowiadały się z zupełnym innym charakterem niż z jakim dotychczas kojarzyłam te góry.

Mała Fatra wizyty warta :)

Obraz
Jeżeli chodzi o Słowację w aspekcie górskim, zazwyczaj automatycznie nasuwa się na myśl o leżących w tym kraju Tatrach, zachwalanych często za mniejszy tłok na szlakach w porównaniu z tym co dzieje po ich polskiej stronie. Odkąd naoglądałam się zdjęć na blogach czy stronach internetowych prezentujących inne pasma górskie Słowacji, od razu stwierdziłam – moja stopa musi się tam znaleźć, a oczy na żywo zobaczyć. Udało się swego czasu (bez wcześniejszych planów) liznąć Niżnych Tatr w wersji skiturowej czy Słowackiego Raju, jednak tak naprawdę najbardziej chciałam zobaczyć Fatrę... obojętnie którą, Małą czy Wielką – obie wydawały się być intrygujące i w  pełni zasługujące na spędzenie tam weekendu czy nawet krótkiego urlopu. Jednak przez tyle czasu ciągle coś stawało na przeszkodzie. Brzydka pogoda, brak wolnego, inne górskie priorytety (zazwyczaj związane z Tatrami) czy najważniejszy – brak posiadania mapy w wersji papierowej! Tak to! Ja nie potrafię planować wyjazdu nie mając mapy