Posty

Wyświetlam posty z etykietą via ferrata

Persailhorn 2347 m n.p.m. - via ferrata Wildental & Südwand

Obraz
W ramach urlopu, wybraliśmy strategiczną lokalizację naszej bazy w Austrii, która będzie umożliwiać łatwe i szybkie dojazdy w różne pasma alpejskie. Wieś Maria Alm, w której przyszło nam mieszkać przez dwa tygodnie, leży u podnóża Steinernes Meer . Geograficznie ten górski obszar należy do  dzielonych przez Niemcy i Austrię Alp Berchtesgadeńskich. Mające pod sobą w podgrupie jeszcze takie popularne pasma jak  Watzmannstock  czy Hochkönigstock, Steinernes Meer wydaje się być perełką do odkrycia na mapie Austrii.

Jezioro Como: Pizzo d'Erna (1375 m n.p.m.) - VIA FERRATA Gamma Uno

Obraz
W ramach tygodniowego pobytu nad włoskim Jeziorem Como , razem z Agnieszką wybierałyśmy się na  jednodniowe wycieczki górskie, które byłyśmy w stanie rozpoczynać bezpośrednio z naszej bazy w mieście Lecco . Otulające ten region Prealpy Bergamskie oferują wiele możliwości na skomponowanie sobie krótszej, jak i znacznie dłużej wycieczki pieszej. Fani większych wrażeń też coś znajdą dla siebie, jak np. via ferraty! 

Jezioro Iseo - poradnik praktyczny [gotowiec urlopowy!]

Obraz
Razem z przyjaciółką na początku maja spędziłam tydzień nad włoskim Jeziorem Iseo (wł. Lago d'Iseo). Poniższy post opisuje w jaki sposób zorganizowałyśmy sobie wyjazd oraz przedstawia propozycje i pomysły na ciekawe spędzenie tam czasu - taki swego rodzaju "gotowiec urlopowy" dla wszystkich spragnionych:  ekspozycji witaminy D przed lub po sezonie widoków na jedno z ciekawszych połączeń krajobrazowych - jeziora i gór   solistów/solistek, par, rodzin, paczek przyjaciół - chcących zmienić trochę klimat i otoczenie górskich trekkingów fanów via ferrat smaku włoskiej pizzy oraz  Aperola Spritza zwiedzenia popularnych włoskich miast rowerzystów i fanów rekreacyjnych sportów wodnych "człowieków-jaszczurek" lubiących leżeć plackiem na plaży w pełnym słońcu

Jezioro Iseo - Via Ferrata Corna Trentapassi

Obraz
  W ramach tygodniowego pobytu nad włoskim Jeziorem Iseo (wł. Lago d'Iseo), w naszym "planie zajęć" miałyśmy m.in. wejście na szczyt Corna Trentapassi , z którego rozpościera się prawdopodobnie najlepszy widok na jezioro i całą okolicę! Dla podkręcenia sobie dawki emocji, zdecydowałyśmy się na najtrudniejszy szlak, który na ostatnim odcinku zamienia się w via ferratę.

SEVEN SUMMITS STUBAI - Elfer 2505 m n.p.m

Obraz
  Przyjechaliśmy do Milders - dzielnicy miasta Neustift w austriackiej Dolinie Stubai. W apartamencie wynajętym przez booking.com ulokowaliśmy się na 1,5 tygodnia w ramach naszej poślubnej, górskiej misji. Wynalazłam bowiem gotowy projekt SEVEN SUMMITS STUBAI , który od razu spodobał mi się i nie pozwolił na odwleczenie w czasie. Chciałam to zrobić przy pierwszej możliwej okazji! Damian widział moją determinację w oczach, więc wiedział, że rozsądniej byłoby nie wszczynać pierwszej, poważnej, małżeńskiej kłótni. Zgodził się. 😆

Łużyckie ferratkowe-łaziorkowe

Obraz
Ogłoszenie stanu epidemii w Polsce w drugiej połowie marca 2020 roku całkowicie pokrzyżowało nasze plany wyjazdowe. Gdy razem z dziewczynami wracałam z zimowej Wielkiej Raczy , nakręciłyśmy się na niecierpiący zwłoki kolejny zimowy wypad w góry. Nasz azymut miałyśmy ustawiony wtedy na Tatry. Niestety trzeba było to wszystko odwołać i przełożyć na nieokreślony termin. Zostałyśmy w domach i cierpliwie czekałyśmy na lepszy czas... Ten w końcu na szczęście nadszedł - 3 miesiące później.

Zugspitze 2962 m n.p.m - Król Niemiec ze smartfonem

Obraz
Gdy jedzie się niemieckimi autostradami na południe, pierwszymi, wyglądającymi masywnie górami są te wznoszące się nad miastem Garmisch-Partenkirchen. Pasmo górskie Wettersteingebirge przebiega wzdłuż granicy niemiecko-austriackiej. Dla mieszkańców Dolnego Śląska, to najbliżej i najdogodniej skomunikowane drogami szybkiego ruchu pasmo alpejskie, z niezliczoną możliwością wędrówek, tras rowerowych MTB czy nawet ubezpieczonych dróg typu via ferrata. W Wettersteingebirge byłam raz. Chciałam tam zrobić wejście smoka, zmierzając się z ambitną Granią Jubileuszową. Niestety z pierwszej próby przejścia wróciłam z podkulonym ogonem. Wylazło sporo braków fizycznych jak i trudności w obyciu w tego rodzaju terenie. Grań Jubileuszowa łączy dwa szczyty: Alpspitze oraz Zugspitze, który jest najwyższym szczytem Niemiec. Na dach naszych zachodnich sąsiadów ostatecznie nie dotarłam. I choć sam wierzchołek jest jednym wielkim targowiskiem i deptakiem, to wygląd góry jak i krajobrazy są bardzo, ek...

Gran Paradiso 4061 m n.p.m

Obraz
Gran Paradiso 4061 m n.p.m , jest najwyższym szczytem w całości leżącym na terenie Włoch i należy również do grona tak zwanych Wielkich Smoczych Szczytów (określa to tak w swoim przewodniku Richard Goedeke „Alpejskie Czterotysięczniki”). W tej wąskiej grupie znalazł się dlatego, iż „Obok trzech najwyższych łańcuchów górskich, obejmujących większość szczytów wznoszących się ponad 4000 m, w Alpach znajdują się trzy niższe masywy, w których jedynie najwyższe wzniesienia osiągają taką wysokość”. Gran Paradiso ma swoje wady i zalety. Do tych pierwszych zalicza się głównie dość spora ludzka frekwencja ze względu na to iż jest dobrym celem aklimatyzacyjnym przed Mont Blanc , jednak to wszystko zostaje wybaczone, gdy stoimy na wierzchołku tej góry. Szczyt oferuje fantastyczny widok na wielkie alpejskie gwiazdy, w tym tą najwyższą - Mont Blanc!

Beisteinmauer 632 m n.p.m - via ferrata Hetschi + Karin

Obraz
Beisteinmauer to niewielkich rozmiarów górka, nieopodal miejscowość Ternberg (ok 60 km od austriackiego Linz), obfitująca w sporą ilość żelaznych dróg jak i cały wachlarz trudności (od wyceny A do E). Można tu spędzić miło popołudnie, jak i cały dzień. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, i rodzina z dziećmi się tu spokojnie odnajdzie jak i fani via ferrat ze sportowym zacięciem. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu do dyspozycji, ponieważ właśnie kończył się weekend czerwcowy i raczej pozostał nam już tylko powrót do Polski. By nie spisać całego dnia na siedzeniu w samochodzie, nadrobiliśmy te kilkadziesiąt kilometrów więcej, by w fajny sposób rozprostować trochę kości.   

Via ferrata Postalmklamm

Obraz
Na campingu Gries-Plomberg przy zapachu grillujących się kiełbasek i powoli studzących się emocjach po przejściu ferraty Drachenwand , zasiedliśmy nad kilkoma topo via ferrat jakie były w okolicy. Na drugi dzień naszego pobytu w Austrii, prognozy pogody zapowiadały ryzyko pojawienia się przelotnego deszczu. Zapadła decyzja, że naszą kolejną ferratą będzie Postalmklamm , która poprowadzona jest w wąwozie, gdzie bez względu na to czy ten deszcz nas złapie czy nie, to i tak nie zastaniemy suchych warunków.

Drachenstein 1060 m n.p.m - via ferrata Drachenwand

Obraz
Z Magdą i Marcinem, twórcami bloga Pomysł na wycieczkę miałam okazję już raz połączyć siły. Wtedy wspólnie przewędrowaliśmy skrawek Tatr Zachodnich w piękny kwietniowy weekend. Po dość długiej przerwie, w końcu nadarzyła się okazja by ponownie wybrać się gdzieś w jakieś fajne pagórki. Z racji, że udało się zgrać na tak zwany przedłużony weekend czerwcowy, który w tym roku bardzo korzystnie się skonfigurował (czwartek-niedziela), zdecydowaliśmy że wybierzemy się gdzieś dalej. W wyższych partiach Alp jednak wciąż zalegały dość spore ilości śniegu i bez typowego sprzętu zimowego nie było nawet sensu się tam pojawiać, a nam po prostu nie chciało się tachać dodatkowego ciężaru na plecach. Jakoś tak chcieliśmy odpocząć od uroków zimy. Po wspólnej analizie różnych wariantów, stanęło na via ferratach nie znajdujących się w wysokich partiach gór. 

Trawers Alpspitze 2628 m n.p.m

Obraz
Bawaria... nawet jeżeli nigdy tam nie byłeś jesteś w stanie wymienić z czego słynie. To specyficzny rejon Niemiec. Prawie każdy przecież słyszał o Oktoberfeście. Stroje ludowe ściśle kojarzące się z jodłowaniem. Już zaczyna Ci grać w uszach muzyka? A przed oczami masz kultową scenę z filmu „Wakacje w krzywym zwierciadle”? ;) A ten zamek? Znowu świta w głowie.. No jest, taki piękny, wybudowany na wzgórzu... za dzieciaka układałeś go być może na puzzlach. Możesz nie pamiętać jak się nazywa, ale doskonale wiesz jak wygląda. Bawaria... oryginalna, jedyna w swoim rodzaju, zaczęła mnie od jakiegoś czasu męczyć pod kątem górskim.

Prisojnik 2547 m n.p.m

Obraz
O Alpach Julijskich wiedziałam jedynie tyle, że leżą na terenie Słowenii, a ich najwyższym szczytem jest Triglav. Nie planowałam ich również w tym roku. Klub Wysokogórski z Lubina wyszedł z propozycją krótkiego wypadu w ten rejon pod koniec lipca (nie ujęty wcześniej w programie wypraw na 2015 rok). Zdecydowałam, że zawalczę o wolne w tym terminie, a nuż się uda. To, czy przekroczę granicę Słowenii nie wiedziałam praktycznie do ostatniego dnia przed wyjazdem. Wszystko udało się na szczęście zgrać i załatwić, więc późnym popołudniem wyruszyłam wraz z pozostałymi członkami KW na pierwszą w życiu wizytację w Alpy Julijskie. Po ostatnich pogodowych niepowodzeniach w Tatrach, uparłam się że nie będę w ogóle sprawdzać prognoz. Będzie co będzie. A jak było? Pięknie!

Vodní Brána - via ferrata

Obraz
Od pewnego czasu zaczęły pojawiać się nowe via ferraty u naszych czeskich sąsiadów. Niedaleko granicy z Polską, w miejscowości Semily, u podnóża rzeki Jizera poprowadzono dwie, krótkie via ferraty. Ich długość nie jest powalająca, ale jest to mimo wszystko ciekawa opcja na niezbyt wymagający wypad.

Watzmann 2713 m n.p.m

Obraz
Mieliście coś takiego, że to góra „wybrała” kolejną górę? Pokazała paluszkiem i szepnęła do ucha – jedź tam i wejdź! Doświadczyłam tego w Wysokich Taurach, kiedy to siedząc już bezpiecznie w jadalni Giessener Hutte po psychicznie obciążającym, lipcowym wejściu na szczyt  Hochalmspitze , chwyciłam jedną z wielu leżących na blacie książek. Damian w tym czasie zajadał się schroniskowymi specjałami, ja natomiast pochłaniałam kolejne strony, które udekorowane pięknymi zdjęciami, opisywały propozycje ciekawych motywów wyjazdowych w Alpy. Mruknęłam w pewnym momencie pod nosem, że na Watzmannie chcę być jeszcze w tym roku. Z nazwą góry już się wcześniej spotkałam - rozpoczynając współpracę z Klubem Wysokogórskim z Lubina, który szykował się na spotkanie z Wackiem ;) w jesiennej aurze. Przy przychylnych wiatrach udało się zebrać klubową ekipę i wyruszyć w kierunku Alp Bawarskich...

Spitzberg 510m n.p.m! - gratka ferratka z blogową integrą

Obraz
Starcie blogowych gigantów! Góry ponad chmurami kontra Skadi na Grani . Bez osób trzecich. Pojechali by zmierzyć się z górą (choć to raczej za duże słowo), która wśród pięknie zagospodarowanej rolniczo krainy na pogórzu Łużyckim, skrywa w sobie.. no właśnie.. co w sobie takiego skrywa?! Sami byliśmy mocno zaskoczeni, bo naprawdę jest co wymieniać!

Dwa kamole i burza

Obraz
Naprawdę nie chcieliśmy traktować tej góry jako zapychacza. Ona chyba jednak wiedziała, że nie dzierży pierwszego miejsca podczas naszego alpejskiego wyjazdu. Skąd dostała informacje? Kto nakablował? - to zapewne zostanie tajemnicą. Wiem jednak na pewno, że usiłowała mnie odesłać do miejsca gdzie kwiatki wącha się od spodu.  Traunstein (1691 m n.p.m)  to szczyt leżący nad jeziorem Traunsee i należy do części Północnych Alp Wapiennych w Austrii. Z nad poziomu morza wybija się nieco wyżej niż nasza Śnieżka. Ma wiele "wejściowych" możliwości. Począwszy od zwykłego trekowego, via ferratowego, kończąc na wspinaczkowym. Po sąsiedzku znajduje się także jeszcze jeden szczycik -   Katzenstein.  Ze względu na nazwę bardzo chciałam na niego wejść, lecz chcieć w górach to nie zawsze jednak móc...

Mitterstein 2097 m n.p.m

Obraz
"Skadi, to gdzie się wybierasz tego 20-tego?"- usłyszałam od paru osób podobne pytanie. Nie potrafiłam niestety konkretnie na nie odpowiedzieć. Od wyruszenia Żabą z pod domu w kierunku górskiego świata, zależało baaardzo wiele czynników. Sytuacja  szczęśliwie wyklarowała się dzień przed piątkowym wyjazdem. Łukasz, (ten, z którym ostatnio górsko nam ciągle nie po drodze) dał radę załatwić jeden dzień urlopu i dołączył do nas, przebywając aż z pod Krakowa.

Nonnenfelsen 537 m n.p.m

Obraz
W listopadzie zeszłego wybrałam się z Damianem w najmniej chyba dla większości znany rejon Sudetów- a mianowicie w Góry Łużyckie. W tamtym czasie w planach mieliśmy wejście na najwyższe wzniesienie tego pasma - Lausche, oraz przejście dwóch via ferrat. Sielankowa atmosfera panująca w małych niemieckich miasteczkach spowodowała, że nogi same nas niosły. Kilometr za kilometrem. W naszej przechadzce troszkę się zapędziliśmy i zabrakło nam wtedy czasu na zrobienie jedynej z prawdziwego zdarzenia via ferraty znajdującej się niecałe 150km od naszego domu.

Luž/Lausche 793 m n.p.m

Obraz
Dzień Narodowego Święta Niepodległości spędzony na pograniczu czesko-niemieckim. a dokładniej w Górach Łużyckich. W planach, pierwotnie było przejście dwóch via ferrat oraz dostanie się  na najwyższy szczyt tego mało znanego pasma. W praktyce wyszło to troszkę inaczej ;-)