Zimowy Kurs Turystyki Wysokogórskiej 2010
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG3wRCOQ6TKmVDQBd4-QxQzIeyVUC9xSIHwfxdKz6Zof6PjxN2IzTVKjSSb192y4IZYjsHYX2A4LJj83qEuq8wJW2vrQ2t0MmzPzLPBFEiagZA9wNlVuXFk11KNlwpHhbABc8FITzP4mc/s1600/ostatnie+metry.jpg)
Nowy rok rozpoczął się dla mnie dość spektakularnie. Mówi się nawet, że "Jaki Sylwester, taki cały rok". Ciśnie mi się na usta zmienienie trochę tego porzekadła w moim przypadku. "Jakie pierwsze dni nowego roku, taki nie cały rok". O co chodzi? Może przedstawię mały opis sytuacji. Poprzednich wydarzeń noworocznych nie wspominam za dobrze. Zaburzenia żołądkowe (nie łączyć z upojeniem alkoholowym!) nie spowodowały na szczęście, że rok 2010 przedstawia mi się obecnie w samych złych statystykach. Wręcz odwrotnie! A jaki będzie rok 2011? Rozpoczął się zerwaniem torebki stawowej stawu skokowego. Czyż to nie przepowiednia, że będzie już tylko lepiej? :) Co ciekawe, taką krzywdę nie wyrządziły mi góry, ale miejskie chodniki. Z bandażami i okładami na nodze wracam jeszcze do końcówki 2010 roku, kiedy to pierwszy raz w życiu trzymało się czekan w ręce i uświadamiało sobie, że śnieg może być punktem asekuracyjnym.