Od pewnego czasu zaczęłam szukać kolejnej, dodatkowej alternatywy na spędzanie czasu w górach tych dla mnie odległościowo od domu najbliższych. Sudety które mam na myśli, starałam się sobie ciągle urozmaicać. Zwykłe wędrówki szlakami przestały mi już sprawiać taką radochę jak kiedyś. Może dlatego, że większość miejsc już znałam i za każdym razem atrakcyjniejszy był dla mnie wyjazd np w Tatry? Zaczął się wkradać brak motywacji ruszenia tyłka z domu. Sudety na jakiś czas poszły u mnie w odstawkę, ale wróciły do łask. Czemu? Analizując moje pobyty w górach od początku tego roku coś się w mojej głowie zmieniło. Przyznam, że wcześniej byłam otumaniona Tatrami. Uważałam, że tam uzyskam to wszystko czego szukam w górach, że tam płynie najsilniejsza energia. Poczuję na własnej skórze te wszystkie niesamowite stany. Strach, przygodę, piękne krajobrazy, niedostępność, tajemniczość...