Mała Fatra wizyty warta :)


Jeżeli chodzi o Słowację w aspekcie górskim, zazwyczaj automatycznie nasuwa się na myśl o leżących w tym kraju Tatrach, zachwalanych często za mniejszy tłok na szlakach w porównaniu z tym co dzieje po ich polskiej stronie. Odkąd naoglądałam się zdjęć na blogach czy stronach internetowych prezentujących inne pasma górskie Słowacji, od razu stwierdziłam – moja stopa musi się tam znaleźć, a oczy na żywo zobaczyć. Udało się swego czasu (bez wcześniejszych planów) liznąć Niżnych Tatr w wersji skiturowej czy Słowackiego Raju, jednak tak naprawdę najbardziej chciałam zobaczyć Fatrę... obojętnie którą, Małą czy Wielką – obie wydawały się być intrygujące i w  pełni zasługujące na spędzenie tam weekendu czy nawet krótkiego urlopu. Jednak przez tyle czasu ciągle coś stawało na przeszkodzie. Brzydka pogoda, brak wolnego, inne górskie priorytety (zazwyczaj związane z Tatrami) czy najważniejszy – brak posiadania mapy w wersji papierowej! Tak to! Ja nie potrafię planować wyjazdu nie mając mapy w domu. Ten element muszę mieć i już! Ja wiem, że są wersje online map, które ułatwiają obliczanie czasu przejść, pięknie pokazują profile wysokościowe itd., ale idąc w góry ze świadomością, że nie mam papierowej mapy w plecaku, po prostu źle się czuję! #retroturystka ☺



Nadchodził wolny, letni weekend i w planach oczywiście pierwotnie mieliśmy... Tatry. Plan wycieczki od dawna już opracowany, czekał tylko na realizację. Jak często bywa, miała po raz kolejny nie dopisać pogoda. Lato...wszyscy na nie czekają, a potem okazuje się że w górach jest lipne. Zastosowałam sprawdzoną strategię na takie sytuacje. Jak w Tatrach dupówa, to może gdzie indziej lampa? Na moim ulubionym yr.no wybrałam kilka lokalizacji i okazało się, że w Fatrze zapowiada się całkiem ładna aura. Szybko rzuciłam propozycję o zmianę planów. Kompani się zgodzili, ale to do mnie należało wymyślenie trasy wycieczki i ogarnięcie noclegu... Agrrr! Bez papierowej mapy! W ruch poszedł wujek Google. W linkach zaproponował jakiegoś pdf'a z propozycją wycieczki w Małej Fatrze organizowaną przez śląskie PTTK. Trasa była rozpisana akuratnie na jeden dzień. Stwierdziłam, że nie będę na siłę wymyślać czegoś innego tylko po prostu zaufam przewodnikom :) Szybko udało mi się znaleźć także nocleg.


sobota, 15 lipca 2017


Zajechaliśmy na całoroczny Camping Belá Nižné Kamence (www.campingbela.eu). W recepcji od razu rzuciły mi się w oczy mapy kilku wydawnictw, które można było zakupić. Radoście klasnęłam w ręce na ich widok. Panowie załatwiali formalności związane z naszym pobytem, a ja w tym czasie przeglądałam szatę graficzną (przejrzystość) wszystkich map i analizowałam ich skalę. Mój nastrój choć był dobry, wszak w końcu zapowiadało się urzeczywistnienie Fatry to posiadanie mapy było jak ten odnaleziony brakujący puzzle.

Wjechaliśmy na teren campingu, wybraliśmy miejsce na rozbicie naszych namiotów. W pobliżu mieliśmy do dyspozycji drewniane ławeczki ze stołem. Z namaszczeniem rozłożyłam swoją nową zdobycz, chroniąc przed podmuchami wiatru. Jutrzejszy dzień zapowiadał się naprawdę ciekawie i było pewne, że nasz poziom naładowania górskich akumulatorów wyniesie 100%. Dlaczego?

Mała Fatra to jedno z najpiękniejszych i najciekawszych pasm górskich na Słowacji. Bywa nazywana Tatrami w miniaturze (zwłaszcza jej północna część). W 1988 r teren objęto ochroną Parku Narodowego Mała Fatra. Mała tylko z nazwy, bo mieści w sobie bardzo wiele. To góry z dobrze rozbudowanym zapleczem turystycznym oraz kilkoma ośrodkami narciarskimi. Około 150 km oznakowanych szlaków przebiegających przez naprawdę najpiękniejsze zakątki. Spotkać tu można pierwiastek zaczerpnięty z dolin Słowackiego Raju, ale także możemy się poczuć jak w Tatrach chwytając za zimny łańcuch, który pomoże wspiąć się na magiczny Wielki Rozsutec, uważany za najpiękniejszą górę w całej Słowacji! Dostępna ogólnie przez cały rok, ale są takie miesiące kiedy koniecznie trzeba powędrować po jej głównym grzbiecie. W Małej Fatrze rośnie kilkaset! gatunków roślin. Ich największy rozkwit przypada na drugą połowę maja oraz czerwiec. Kwiatowe dywany tworzą nad wyraz przesłodzony obraz. Najwyższym szczytem pasma jest Wielki Krywań 1709 m n.p.m. Główną bazą wypadową jest miejscowość Terchova, chociaż najdogodniejszym punktem startu na początek znajomości z Małą Fatrą jest Dolina Vratna, gdzie podjeżdżając samochodem w jej głąb można spokojnie zaparkować i wyruszyć na szlak. Pasmo podzielone jest na dwie części: krywańską oraz luczańską. My postanowiliśmy powędrować po tej pierwszej, która jest popularniejsza.


niedziela, 16 lipca 2017


Z campingu podjechaliśmy samochodem ok 13 km do doliny Vratna. Zaparkowaliśmy na bezpłatnym placu, skąd rozpoczyna się zielony szlak. Część turystów podjeżdża jeszcze dalej ze względu na kolej gondolową, dzięki której można znacznie szybciej znaleźć się na główym grzbiecie. Początek szlaku prowadzi nas po dość błotnistym podłożu i ukrywa jeszcze jakiekolwiek widoki. Po niespełna godzinnej wędrówce lasem w końcu zaczyna się zmieniać krajobraz. Pojawiają się kosówki oraz trawiaste grzbiety. Pierwszy punktem dnia było dojście na przełęcz Bublen, którą za każdym razem wymawiałam z francuskim akcentem :D Jakoś nazwa kompletnie nie brzmiała po słowacku.

Obszar naszych Fatrzańskich działań.

Na rozgrzewkę krzywy mostek.

By potem przejść jeszcze kolejny, ale trudniejszy :)

Na razie w dobrym tempie nabieramy przewyższenie.

Otulające kosówki, zaczepiały się o plecak jakby chciały podkraść nam jedzonko :)

Szczyt Kraviarske 1361 m n.p.m

Na razie wiszą niegroźne chmury, ale w dalszej części dnia ma się wypogodzić.

Zieleń Małej Fatry.

Na przełęczy Bublen (Bublę :D) 1510 m n.p.m zrobiliśmy sobie przerwę na uzupełnienie kalorii. Mała Fatra przy dobrej pogodzie jest naprawdę widokowo wdzięczna. Z pułapu przełęczy doskonale widzieliśmy przebieg czerwonego, grzbietowego szlaku, którym już bez większego wydatku energetycznego będziemy dalej wędrować. Dywany kwiatów co chwile zatrzymywały mnie do robienia zdjęć. Każdy z nas czuł się tu naprawdę dobrze. Uśmiechy na twarzach rozciągnięte mieliśmy od ucha do ucha. Właśnie następował w naszych górskich serduchach proces zauroczenia.. które z każdym kolejnym kilometrem naszej łaziorki tylko się pogłębiał. Na trasie zdobyliśmy kilka szczytów, w tym ten najwyższy, najbardziej oblegany – Wielki Krywań. Tym razem, to co najwyższe okazało się wypaść blado w porównaniu do trochę niższych szczytów znajdujących się w okolicy. Bezkonkurencyjny widok jest ze szczytu Chleb. Tam mogłabym przesiedzieć pół dnia, gdyby nie to że wieczorem zmuszeni byliśmy wracać do domu. Wielokrotnie także wzrok uciekał w kierunku Wielkiego Rozsutca. Stanowczo nasze pierwsze spotkanie z Małą Fatrą trwało za krótko!

Fiolety w Małej Fatrze.

Mogę tylko żałować, że tak późno przyjechałam na spotkanie z Małą Fatrą!

Ładowanie górskich akumulatorów czas start!

Górna stacja kolejki VrátnaSnilovské sedlo.

Pokazuję kierunek dalszej trasy.

Tu mogłabym przesiedzieć cały dzień.

Chleb 1646 m n.p.m

Idziemy w kierunku Południowego Gronia 1460 m n.p.m (Poludňový Grúň).

Z Wielkim Rozsutcem.

Wielki Rozsutec 1610 m n.p.m

Pięknie tu!

Na kwiatach często można było też spotkać małych mieszkańców Małej Fatry.

Seks w Małej Fatrze! :D

Kwiatostan :D

Letni klimat Małej Fatry.

Widok na Tiesňavy, głęboki wąwóz.

Niestety w tym miejscu kończymy przejście fragmentu Krywańskiej Fatry.

Z Południowego Gronia rozpoczęliśmy szybką utratę wysokości. Szlak jest tak stromy, że dla schodzących jest bardzo niewygodny. Strach pomyśleć co musi się na nim dziać po kilkudniowych ulewach! W Chacie na Grúni chwilę odpoczęliśmy i przy okazji odkryliśmy tablicę, która na okres zimowy przedstawia propozycje tras skiturowych. Na pewno chcielibyśmy po nich pofoczyć jak tylko Małą Fatrę przykryje śnieg.

Tu już łagodniejszy i wygodniejszy odcinek zejściowy.

Od Chaty w stronę parkingu dolnej stacji kolejki gondolowej pozostał już przyjemny marsz. Do naszego samochodu mieliśmy kilkaset metrów dodatkowej łaziorki.  


Główny grzbiet Krywańskiej Fatry rozpoczyna się od: Domaszyńskiego Meandru i wspina się na szczyt Suchý (1468 m), dalej biegnie przez Stratenec(1513 m), Mały Krywań (1671 m), Pekelník (1609 m), Wielki Krywań (1709 m), Chleb (1646 m)Stoh (1607 m), przełęcz Medziholie (1185 m), Wielki Rozsutec (1610 m), Mały Rozsutec (1343 m).

My przewędrowaliśmy więc jedynie skromny fragment. W przyszłości chcielibyśmy zrobić całość. Mała Fatra bezapelacyjnie jest tego warta! 




Komentarze

  1. Chleb to idealne miejsce na leżakowanie! Mała Fatra ma jeden minus - jest MAŁA! 3-4 dni i zejdziesz całą ;-) Chciałabym tam wrócić jesienią...musi być pięknie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Chleb to świetna miejscówka! I faktycznie dużym minusem Małej Fatry jest niewielkość ;) Pamiętam jak czytałam relację u Ciebie właśnie z Małej Fatry i kolorowe zdjęcia kwiatów zapamiętałam szczególnie.

      Usuń
  2. Też w tym roku tam byliśmy i jesteśmy zachwyceni. Piękne widoki, cisza i spokój = pełnia szczęścia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Jedynie trochę na Wielkim Krywaniu było mniej przyjemnie. Trzeba było czekać na wolny słupek by sobie fotkę cyknąć ;) Ale potem ten tłum gdzieś się rozszedł w różne kierunki i było więcej luzu na szlaku.

      Usuń
  3. No właśnie, gdyby Mała była większa... koniecznie musicie wejść jeszcze na Rozsutca, uwielbiam widok z jego wierzchołka! Jest po prostu cudny.

    PS. 1 Zdarzyło mi się schodzić z Południowego Gronia w totalnej ulewie, a w zasadzie był to szybki zjadzd :)
    PS. 2 Jak brakuje Ci jakieś mapy to pisz, mam tego trochę mogę udostępnić. Podobnie jak Ty czuję się niekompletny bez mapy w ręku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozsutec obowiązkowo, tylko kiedy?! Ale na pewno już będzie łatwiej wrócić bo jest w kolekcji papierowa mapa! :D

      Usuń
  4. Też jestem zwolenniczką retroturystyki :D i naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy wychodzą w góry jedynie z telefonem komórkowym i mapą google. Papierowa mapa, choć przez niektórych uważana za przeżytek w dzisiejszych czasach, w plecaku musi być. Bez niej ani rusz.
    Piękne widoki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny szlak! A ile zajęło Wam jego przejście? Zdjęcia zachęcają do pojawienia się tam :)

    Planowałem małą pętlę po Małej Fatrze w miniony weekend (tak, tak - ten słoneczny), ale przegrałem nierówną walkę z jakimś wirusem... Teraz liczę jeszcze na poprawę pogody... W zimie też muszę tam zawitać.

    Z mapami mamy dokładnie tak samo! Musi być papierowa i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według Endomondo wyszło około 18km i 8h (razem z przerwami), 1300 metrów przewyższenia.

      Usuń
  6. W końcu odwiedzasz jakieś tereny bliżej nas :) Bardzo miło się ogląda ! Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem generalnie dziwakiem i w przeciwieństwie do znakomitej większości od Małej wolę Wielką :D Choć obie Fatry bezwarunkowo zasługują aby być w czołówce pasm Karpat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się jeszcze nie wypowiem, bo w Wielkiej mnie w ogóle nie było... Zdobędę PAPIEROWĄ mapę to będę planować wyjazd! :P

      Usuń
  8. Może w końcu dotrę, bo się już tam wybieramy i wybieramy, i dotrzeć nie możemy. Ech, plany, plany, lepiej nie mówić i nich głośno. ;)
    A co do mapy, to ja tez muszę mieć ustrojstwo łapkach #team_mapa_musi_być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się w końcu udało i co z tego wyszło?! Chcę więcej! Więc ostrzegam, jeden dzień to za mało by się Małą Fatrą nasycić ;)

      Usuń
  9. Och jak miło powspominać i jeszcze raz zobaczyć Małą Fatrę. Piękne ujęcia jak zawsze no i przeszliście szlak który my również zaplanowaliśmy przejść ale zbytnio nam się nie spieszyło a pięknie było tak poleżeć w tych kwiatach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano od leżenia w tych kwiatach to się rozleniwić można ;) Patrzeć w niebo, liczyć chmury... takie tam klimaty.. Achhh...

      Usuń
  10. Właśnie trwam w zachwycie! O tym, że obie Fatry są super, to wiedziałam, ale oglądać takie cudne zdjęcia, kiedy za oknem szaro i buro, to po prostu jak czekolada na szlaku - nagroda sama w sobie. Dziękuję. I za kwiatki też :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwiatów tyle tam rośnie, że trzeba by było z jakimś atlasem roślin tam pojechać i dnia by nie starczyło by je wszystkie rozszyfrować :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

DRABINA WAŁBRZYSKA - kondycyjny wycisk w Sudetach!

SCHRANKOGEL - trzytysięcznik dla początkujących

Jezioro Iseo - poradnik praktyczny [gotowiec urlopowy!]

Karkonoska Diagonala