Na
temat zimy w tym sezonie nie jeden już zdążył pomarudzić. Za
każdym mocniejszym opadem śniegu, po paru dniach nadchodzi odwilż.
Trzeba mieć szczęście by wstrzelić się w trwające kilka dni
dobre warunki. Ba! A jak się jeszcze człowiek załapie na trochę
słońca, to już w ogóle może czuć się zwycięzcą. Ostatnio
zauważyłam, że pojęcie „dobre warunki” zmieniło trochę
znacznie. Nie oznacza już idealnej konsystencji śniegu (np. świeży
puch dla skiturowców), ale to czy on w ogóle jest w górach.
Warunki były dobre w znaczeniu tym drugim. Grymasy trzeba było
odstawić na bok i po prostu wziąć to co jest. Wyruszyliśmy na skiturową eksplorację czeskiej strony Karkonoszy...
Dla
mnie ta strona Karkonoszy jest zupełnie nieznana. Wszystkie
dotychczasowe wypady w tych górach ograniczały się do strony
polskiej z ewentualnym delikatnym wstąpieniem do czeskich sąsiadów. Nigdy
jednak nie było to jakieś wielkie zapuszczanie się w głąb.
Trochę inny kąt spojrzenia niby na te same krajobrazy, a już
pojawia się wrażenie przebywania w zupełnie innych górach.
Tym
razem trasę obmyślił Damian, wspomagając się propozycjami
wycieczek skiturowych na stronie KRNAP. Z zapowiedzi szykowała się bardzo ładna widokowo
pętla. Niestety jak to bywa z pogodą w Karkonoszach, jednoczyliśmy
się przez większość dnia głównie z mgłą i bardzo silnym
wiatrem.
sobota, 27 lutego 2016
Zajechaliśmy
do Pecu pod Śnieżką. Na parkingu wartym dziennie 125 koron
zostawiliśmy auto. W samej miejscowości śniegu w ilości śladowej.
Trochę nas to zaskoczyło. Liczyliśmy na więcej. Pojawiła się
wizja taszczenia nart na plecach aż na sam grzbiet. Na szczęście
idąc w głąb szlakiem niebieskim stan nawierzchni troszkę się
poprawił. Damian z uporem maniaka od samego początku szedł na
nartach, ja w połowie drogi zrezygnowałam, Marcin ze względu na
narty backcountry od razu zdecydował się na przypięcie ich do
plecaka.
|
Startujemy z foki szlakiem niebieskim. |
|
Wycieczka z nartami :D |
|
Nasza skiturowa trasa. |
Coś
o trasie: nasza wycieczka skiturowa obejmowała przejście wokół Kotła Olbrzyma (czeski. Obří důl). Jak na skalę karkonoską, robi
naprawdę spore wrażenie. Na Studnicni Horze dostrzegliśmy nawet sporych rozmiarów żleby oraz poniżej Równi pod Śnieżką pięknie wylane
lodospady! Kocioł Olbrzyma to najpotężniejszy w Karkonoszach
kocioł polodowcowy. Lodowiec mierzył 5 kilometrów długości i do
100 metrów grubości. Na chwilę obecną jest to nie do uwierzenia,
ale takie fakty sprawiają że Karkonosze to naprawdę niesamowite
góry. Samo miejsce niestety jest też „bogate” w historie
lawinowe. O wielkim pechu może powiedzieć dozorca Obri Boudy –
Dix, który 1 kwietnia 1900 roku został zasypany na zboczu Obri Dołu
w czasie transportowania trumny dla swojej zmarłej żony. Ten sam
mężczyzna 17 lat wcześniej, był już raz porwany przez lawinę,
również podczas przygotowań do pogrzebu, tyle że wtedy zdołał
się ocalić. Nie
tylko lawiny z udziałem śniegu zdarzały się w tym miejscu.
Ciekawy przypadek odnotowano w nocy z 29/30 lipca 1897 roku, kiedy powoli spełzła ze stoków Ruzowej Hory w Obri Dul lawina
ziemno-mułowa. Doszczętnie niszcząc i zasypując dwie budy wraz z
mieszkańcami. Te
historie mają już ponad 100 lat. Wiadomo, że w tamtych czasach i
zimy były z prawdziwego zdarzenia, ale jak widać teren jest dość specyficzny. Więcej ciekawych informacji na temat Karkonoszy z przestrzeni kilkuset lat można poczytać w książce "Karkonosze - Monografia Krajoznawcza" autorstwa T. Steć i W. Walczak.
|
Lodospady! |
|
Czas na herbatkę. |
|
Żleby. |
|
A to przy szlaku stał taki skośnooki ;) |
Dotarliśmy
na Równię pod Śnieżką, mając po swojej prawej stronie królową
Karkonoszy. O dziwno była nawet widoczna. Schowaliśmy się do Domu
Śląskiego, bo wiatr nie dawał żyć. Marcin przyodział się w gogle i pognał w
kierunku szczytu. Ja z Damianem przez ten czas gawędziliśmy z
turystą, który czekał na swoją żonę, bo również i ona
koniecznie chciała zdobyć tego dnia Śnieżkę. Po 40 minutach
wrócił Marcin, więc nadeszła pora by wypełznąć na to szalone
wietrzysko. Widoczność z minuty na minutę pogarszała się. Na
samym grzbiecie spotkaliśmy sporo skiturowców. Widać było jak
głodni są narciarskich wycieczek, mimo że pogoda i warunki nie
rozpieszczają. My ruszyliśmy w stronę Luční boudy, a następnie do kolejnego schroniska Vyrovka. Mgła zjadła nas
doszczętnie. Nic nie było widać. Ach, te Karkonosze, czemuś Wy
takie kapryśne? Niestety straciliśmy możliwość podziwiania zapowiadanych wcześniej widoków na trasie. Zmagaliśmy się z
wiatrem i twardo trzymaliśmy się przebiegu zbawiennych tyczek.
|
Ponura Śnieżka. |
|
Wiejeeee jee jee!!! |
|
Gotowa na karkonoski skitouring :D |
|
To którędy to mieliśmy iść? |
|
Kurtyna opada. |
|
Wiatr jakby się na nas rozłościł. Coraz mocniej wieje. |
|
I nagle taki warun. |
|
Jakaś buda na horyzoncie! |
|
Gdzieś w okolicach schroniska Vyrovka. |
Nadszedł
czas na zdjęcie fok. Bałam się co będzie, bo po ostatniej akcji
na Szrenicy niezbyt dobrze mi poszło. Zjazd szlakiem zielonym/ trasą rowerową K1A okazał się bardzo przyjemny. Przede wszystkim było jasno! Jedynie
w końcówce był bardziej problematyczny, ponieważ zamiast śniegu,
pojawiało się coraz więcej lodu.
Mimo,
że zdjęcia nie oddają piękna trasy to naprawdę ją polecam. Nie
trafiliśmy z dobrą widocznością, ale jak tylko nadejdzie okazja
to z wielką przyjemnością ją powtórzę. Jeszcze raz, szczerze
polecam. Zwłaszcza dla kogoś kto rozpoczyna przygodę ze
skitouringiem.
Ładne zdjęcia, a mnie się udało i śnieg, co prawda od 2 do 15 cm w porywach :) i słońce. Tyle, że ja raczej w drugą stronę bo wokół Mogielicy i na nartach BC.
OdpowiedzUsuńGrunt, że narty miały kontakt ze śniegiem w sezonie. Zazdroszczę słońca na trasie :) W Beskidach zimą nigdy nie byłam, a z tego co czytałam to też są fajne warunki na skitury.
UsuńPogoda rzeczywiście nie rozpieszczała, ale nie było tak źle - Śnieżkę było widać ;)
OdpowiedzUsuńA nie przypadkiem Výrovka powinna być w podpisie ostatniego zdjęcia?
Pewnie, że tak. Wkradła się literówka. Dzięki ;)
UsuńPogoda nie dopisała jak to zresztą ma miejsce tej zimy, ale i tak najważniejsze jest zadowolenie z wypadu !
OdpowiedzUsuńPewnie! Następne odcinki Skiturowych Karkonoszy będą troszeczkę lepsze widokowo :)
UsuńZima pokazuje, że jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma... Niemniej będąc bliżej Beskidów mam wrażenie, że w Sudetach mimo wszystko te warunki śnieżne są lepsze :).
OdpowiedzUsuńŚnieżka widoczna, wietrzna jak zawsze, czyli w sumie było ok!
Ostatnio miałam nawet wrażenie, że lepsze warunki śnieżne były w Karkonoszach niż w Tatrach (w sensie, że od samego początku trasy można było założyć narty).
UsuńCiekawe zdjęcia. Fajna wyprawa. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Fajna, krótka wycieczka skiturowa :) Trasa miała około 15 km.
UsuńW porównaniu z innymi górami Karkonosze i tak się ze śniegiem jako tako trzymają. Wyrypa zacna. Tylko trochę serce boli, że tak mało widokowo. :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Sudety niedaleko od domu :) Serducho troszkę bolało, ale ja lubię tak czasem jak te Karkonosze pokazują swoje prawdziwe, wietrzne i mgliste oblicze!
UsuńSuper zdjęcia właśnie te we mgle. Skadi na biegunie :) W tych goglach to Cię w ogóle rozpoznać nie można. Pozdrowienia cieplutke ślę :)
OdpowiedzUsuńTakie to właśnie Karkonosze. Jak przyjedziesz je odwiedzić, niech ugoszczą piękną pogodą! :) We wspomnianej książce wyczytałam, że statystycznie najlepszym miesiącem jest maj, chociaż rok wydania tej książki swoje lata już ma, ale mam nadzieję, że niewiele się zmieniło w tym temacie ;)
UsuńFantastyczna zima i piękne widoki. A że czasem mgła, to tylko dodaje magii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
W Karkonosze akurat mamy blisko, więc niepogoda nie boli aż tak mocno ;)
Usuń