SŁOWACKIE TATRY ZACHODNIE: Grań Otargańców / Otargańce

Od kilku już dobrych lat moja bytność w Tatrach wciąż jest na niskiej częstotliwości. Kiedy jednak już jakaś okazja i chęć na wypad się pojawia, to na chwilę obecną najczęściej wybieram słowacką część Tatr Zachodnich. Mam tam kilka szlakowych motywów do nadrobienia. Dla przykładu, w sierpniu 2020 roku, w dwóch osobnych wycieczkach przy rewelacyjnej pogodzie przeszłam większą część tzw. Orlej Perci Tatr Zachodnich. Pierwsza prowadziła odcinkiem tzw. Grani Rohaczy, druga natomiast fragmentem grani pomiędzy szczytami Banówka –Hrupa Kopa – Trzy Kopy.

Na mapie obszaru słowackich Tatr Zachodnich można dostrzec jeszcze inną ciekawą i w pełni oszlakowaną boczną grań - Otargańce (słow. Othrance).  Nie jest aż tak eksponowana i nie zawiera metalowych ubezpieczeń. Zatem dla osób nie czujących się pewnie na tego typu szlakach, może stanowić bardzo ciekawą alternatywę. Ze względu na przebieg po południowej stronie głównej grani, przy dobrej pogodzie gwarantuje widokową ucztę na rozpięty na ponad 70 km górski mur Niżnych Tatr. Jest też duża szansa, że nawet w letni dzień, Otargańcami nie trzeba będzie się za bardzo dzielić z innymi górołazami!


GRAŃ OTARGAŃCÓW / OTARGAŃCE :

  • Przez Otargańce przebiega zielony szlak, którego początek znajduje się na rozejściu szlaków niebieskiego (do Doliny Jamnickiej) i żółtego (do Doliny Raczkowej), a właściwe miejsce południowego krańca grani nosi nazwę Polana Niżna Łąka 945 m n.p.m. (słow. Nižná lúka). Szlaki dostępne są dla turystów według regulaminu TANAP od 1 czerwca do 31 października.
  • Grań Otargańców "kończy swój bieg" na Jarząbczym Wierchu, choć zielonym szlakiem można powędrować dalej, aż do Zabratowej Przełęczy 1656 m n.p.m. (słow. Sedlo Zábra) znajdującej się pod Rakoniem.
  • Główne szczyty i przełęcze znajdujące się w Grani Otargańców to:

  1. Jarząbczy Wierch (2137 m),
  2. Raczkowa Czuba lub Jakubina 2194 m) - najwyższy szczyt,
  3. Jakubińska Przełęcz (2069 m),
  4. Wyżnia Magura (2095 m),
  5. Rysia Przełęcz,
  6. Pośrednia Magura (2050 m),
  7. Niżnia Magura (1920 m),
  8. Ostredok, wierzchołek północny (1714 m),
  9. Ostredok, wierzchołek południowy (1673 m).

  • Otargańce mają strome zbocza, na znacznej części trawiaste lub kamieniste. Nie występują jednak metalowe ubezpieczenia.
  • Klasyczna wycieczka przez Otargańce zamyka się w około 18 - 20 km i ok. 1500 metrach przewyższenia. Za punkt wyjścia stanowi przeważnie parking w Przybylinie (słow. Prybylina), a dokładniej u wlotu Wąskiej Doliny (Úzka dolina). Uwaga! Dojazd na parking bardzo dziurawym asfaltem! Parking jest płatny - wymagane użycie aplikacji lub wysłanie sms przy ograniczonym zasięgu sieci (Nie jestem w stanie udzielić informacji jak system działa w praktyce gdyż ze względu na nocleg na campingu, z parkingu nie korzystałam)! Na powrót do punktu startowego zazwyczaj wybiera się jedną z dolin - zejście szlakiem niebieskim w pobliżu  Niskiej Przełęczy 1812 m n.p.m. (słow. Sedlo pod Hrubým vrchom) przez Dolinę Jamnicką lub zejście z Kończystego Wierchu 2002 m n.p.m. szlakiem żółtym przez Dolinę Raczkową.
  • Idealną (z punktu widzenia lokalizacji) bazą noclegową jest *Autocamping w Raczkowej Dolinie (słow. ATC - Račkova dolina) z którego można bezpośrednio wyruszyć na Otargańce.

* Zdecydowaliśmy się, by właśnie ten camping był miejscem noclegu na nasz weekendowy pobyt w słowackich Tatrach Zachodnich. 

  • Lokalizacja campingu ATC- Račkova dolina oraz parkingu:

  • Propozycja trasy z zejściem przez Dolinę Jamnicką (taką przeszliśmy):

  • Propozycja trasy z zejściem przez Dolinę Raczkową:


czwartek,  4 lipca 2024


Cały dzień mamy w sumie przeznaczony na dojazd, który po przekroczeniu granicy polsko-słowackiej zaczyna nam się dłużyć. Zapomniałam już, że obierając kierunek na zachodnią część Tatr słowackich czy w ogóle rejon fatrzański, mapy Google'a (ze względu na czas) z automatu prowadzą nas przez naszpikowaną w serpentyny drogę nr 584 pomiędzy Zuberecem a Liptowskim Mikulaszem. A mając już na liczniku przejazd przez przeciążoną autostradę A4 i lokalne drogi krajowe na Śląsku, ten fragment trasy jakoś tak zawsze wytęża uwagę kierowcy i obniża samopoczucie pasażera (zwłaszcza z chorobą lokomocyjną). 

W końcu ukazuje się nam tablica z nazwą wsi "Prybilina". Zbliża się zachód słońca, a do zamknięcia recepcji mamy 15 minut. Wjeżdżamy na obfitującą w ogromne i liczne dziury asfaltową drogę, której meta znajduje się u podnóża Tatr. Szlaban na campingu jest jeszcze uniesiony do góry, a drzwi recepcji wciąż otwarte. Dowiadujemy się, że na teren campingu spokojnie możemy wjechać, rozbić się z namiotem, a formalności załatwić rano. To akurat jest bardzo wygodne dla przyjezdnych z daleka, że obsługa nie robi z tym problemu. Przed przyjazdem tutaj poczytałam wiele opinii na temat tego campingu. Skusiłam się przede wszystkim ceną i (najważniejsze!) genialną lokalizacją.Uznałam, że pewne niedogodności, które były opisywane przez osoby mające okazję tam nocować, nie powinny nas jakoś wielce zszokować. Wspominany przez wielu wieczny brak papieru toaletowego przecież można w prosty sposób rozwiązać, mając po prostu swój... Nawet prysznice bez zasłon można przeżyć. Na tym campingu złamało nas jednak co innego, ale zanim to nastąpiło, wjechaliśmy na jego teren z dobrym nastawieniem. O oczywiste wolne miejsce łatwo nie było, ale udało się w końcu znaleźć takie, żeby zmieścić się i z namiotem i samochodem, jednocześnie nie naruszając przestrzeni osobistej sąsiadów. 


piątek, 5 lipca 2024


Fajnie było móc praktycznie wychodząc poza obszar campingu znaleźć się od razu u wylotu tatrzańskiej doliny i rozpocząć wycieczkę! Okolica też ma niespotykane nigdzie indziej, ciekawe elementy wystroju. Chyba mieszka tutaj jakiś lokalny artysta - rzeźbiarz, bo wielkich rozmiarów ludziki spotkaliśmy i wczoraj w drodze do, jak i na samym campingu, ale również przy wlocie Doliny Wąskiej (słow. Úzka dolina).

1. Świetne te rzeźby! Mają naprawdę wiele szczegółów! 2. Wiele możliwości szlakowych do dyspozycji. 3. Idziemy szlakiem niebieskim (przez Dolinę Wąską), by dotrzeć do Polany Niżna Łąka, skąd rozpoczniemy główne podejście na Grań Otargańców.

Wycieczkę rozpoczynamy od przejścia około 2 kilometrowym odcinkiem Doliny Wąskiej (w sam raz na rozgrzewkę!), która jest tak naprawdę wspólnym przedłużeniem Doliny Jamnickiej i Raczkowej. Na jej końcu, wybieramy dosłownie na chwilę szlak żółty poprowadzony przez Dolinę Raczkową, by zaraz wskoczyć już na zielony szlak biegnący przez Grań Otargańców od samego południowego jej krańca.

1. Polana Niżna Łąka. 2. Dzikie klimaty na zielonym szlaku. 3. Trud podejścia wzmacnia dodatkowo silnie operujące słońce.

Zielony szlak aż do momentu wyjścia powyżej granicy lasu poprowadzony jest wąskimi zakosami, często zarośniętymi, z dodatkiem naturalnych przeszkód w postaci powalonych drzew. Może to sprawiać wrażenie, że jest rzadkim wyborem wśród turystów. Pierwszy szczyt z grani Otargańców jak i również widoki "horyzontalne" otrzymujemy po pokonaniu około 900 metrów przewyższenia.

Zbliżenie na faunę i florę na zielonym szlaku w stronę Grani Otargańców.
Moje serce skradły kwitnące rojniki!

Gałęzie kosówki muskające nas po łydkach i rękach, to znak, że w końcu opuściliśmy leśny obszar!

Rozpoczynamy najlepszy fragment wycieczki!

W całej okazałości Niżne Tatry. Ich widok od razu uruchamia wspomnienia z tego genialnego trekkingu z namiotem!

Przed nami 4 kilometry graniowej uczty. Wciąż prowadzi nas zielony szlak, jednak jego charakter jest już inny - bardziej kamienisty i interwałowy. Chociaż Otargańce mają kilka znaczących szczytów i przełęczy, to nie są one oznakowane w formie tabliczek czy krzyży. Idziemy po prostu przed siebie. Cel mamy jeden - dotrzeć do punktu stycznego z Główną Granią Tatr Zachodnich, którym w tym przypadku jest Jarząbczy Wierch 2137 m n.p.m.

Ależ te Otargańce są smakowite!

Zbliżenie na wyraziste kontury Grani Otargańców, a na drugim planie Niżne Tatry.

To już za nami.

Gdzieś tam w oddali pozdrawia nas Orla Perć Tatr Zachodnich.

Widok na bardziej łagodną część Tatr Zachodnich.

Gdy zbliżamy się do Jarząbczego Wierchu, jednocześnie kończąc przejście Grani Otargańców, nad naszymi głowami zmienia się aura. Nachodzą chmury (raczej nie zwiastujące deszczu), pojawia się też wiatr. Jest jakoś tak mało przyjaźnie, ale niegroźnie. Cieszymy się, że Otargańce było nam dane przejść w słonecznym klimacie. 

Przed nami wybór drogi powrotnej. Decydujemy się na krótszy wariant (zejście przez Dolinę Jamnicką), gdyż prognozy pogody na jutro też dają wysoką szansę na wyjście w góry. No co, trzeba dobrze rozłożyć siły na potencjalnie dwa, intensywne dni w Tatrach! 😉

1. Zejście z Głównej Grani Tatr Zachodnich szlakiem zielonym w stronę Doliny Jamnickiej. 2 Selfiaczek. 3. W stronę Doliny Jamnickiej.

1. Zmęczony już życiem szlakowskaz. 2 W stronę Doliny Jamnickiej. 3. Przejście przez pachnący jeszcze świeżością mostek na niebieskim szlaku  Dolinie Jamnickiej.

Podczas zejścia (górna część Doliny Jamnickiej), na wysokości ok. 1150 m. n.p.m. mijamy przy niebieskim szlaku drewnianą chatę z podstawowym zapleczem do funkcjonowania. Jedna osoba ewidentnie miała już zamiar w niej spędzić dzisiejszą noc. Dowiadujemy się, że jest to "Koliba pod Pustým". Obiekt chyba jest dostępny dla turystów całodobowo i może stanowić bezpieczne schronienie bądź nocleg. Więcej informacji pod linkiem.

Ogólnie widok tej chaty mnie trochę zdziwił. Jakoś tak wyszłam z założenia, że tego typu obiekty nie mają prawa istnieć w tatrzańskiej przestrzeni. A  jak już chcemy planować nocleg w takim miejscu to należy przede wszystkim zmienić góry. Chyba w tym temacie najbardziej króluje Wielka Fatra


Na campingu jesteśmy jeszcze o takiej porze, że możemy przyrządzić sobie obiado-kolację w świetle zachodzącego słońca. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie obserwowane przez nas bardzo niepokojące zjawiska. Już teraz rejestrujemy więcej namiotów, niż było rano kiedy wyruszaliśmy na szlak. Na domiar tego, cały czas nadjeżdżają samochody wypełnione po sufit bagażami i pasażerami (często z przyczepami) szukające wolnej przestrzeni. Tak naprawdę camping już pęka w szwach. Ja rozumiem, że każdy chce spędzić czas w atrakcyjnym miejscu pod Tatrami (zwłaszcza kiedy pogoda dopisuje) i cena na obecne czasy jest niska (i dodatkowo jest weekend), ale niestety sytuacja zaczyna całkowicie wymykać się z jakichkolwiek ram przyzwoitości czy po prostu posiadania jakieś takiej podstawowej kultury przez niektórych ludzi.

Przeraziła nas totalna ignorancja sąsiadów. Ekipa, która właśnie przyjechała koniecznie chciała się rozbić koło stacjonujących już od dwóch dni swoich znajomych. My rozumiemy, że fajnie jest biwakować wśród swoich ziomeczków, ale jeżeli sytuacja (brak miejsca) na to za bardzo nie pozwala, to przede wszystkim byśmy najpierw pogadali z innymi "mieszkańcami" i zapytali czy nie mieliby nic przeciwko tak bliskiemu rozbiciu się. No i obligatoryjnie szanowalibyśmy ciszę nocną i starali się być jak najmniej nieuciążliwi. Sytuacja była bardzo dynamiczna,  obserwowaliśmy ją z niedowierzaniem - tylko to mogliśmy zrobić - bo zareagowanie i rozmowy z tego typu ludźmi nic by nie dały (zero wsparcia z obsługi campingu). Skończyło się na tym, że mieliśmy ogromną przyczepę 10 cm od naszego namiotu. Z takimi warunkami jeszcze od biedy dało by radę się przemęczyć jedną noc. Niestety zaczęło się dziać to, czego najbardziej się obawialiśmy - czyli start imprezy. Alkohol i muzyka puszczona na full z głośników. To połączenie absolutnie nie dawało możliwości chociaż zmrużenia oka. Chcieliśmy jutro znowu wyjść w góry (rozważaliśmy Bystrą), ale w obliczu nieprzespanej nocy, byłaby to po prostu męczarnia. O 23:00 podjęliśmy decyzję o skróceniu naszego pobytu tutaj i wcześniejszym powrocie do domu.

______________________

Czy polecam Otargańce? Bardzo!

Czy polecam ATC- Račkova dolina? Na naprawdę awaryjny nocleg, może od biedy być. Na dłuższy pobyt - tylko dla osób lubiących słowackie klimaty z lat 80' i nie mających problemów z nieprzespaniem nocy i ewentualnym chodzeniem po górach w trybie "zombie".

A jakie są Wasze doświadczenia z campingów? Dajcie znać w komentarzach! Ja ogólnie bardzo lubię tego typu noclegi, ale preferuję jednak bardziej ogarniętą politykę i zasady prowadzenia takich miejsc przez właścicieli.

______________________

Hejka, tu Skadi! Jeżeli uważasz, że blog, który prowadzę już od tak wielu lat jest dla Ciebie adresem w Internecie pod którym znajdujesz wartościowe i ciekawe informacje związane z górami, możesz dać mi o tym znać poprzez zostawienie komentarza bądź postawienia mi wirtualnej kawy. 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

  1. W tym roku, miałem plan powrotu w Tatry, które też od dłuższego czasu wolę oglądać z daleka.
    Szkoda, że inne historię zajęły większość relacji, a o samym szlaku jest stosunkowo mało. Bo ten szlak znam z innych relacji. Marzy mi się jego przejście, no ale mam jeszcze czas ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Otargańce bardzo szanuję. Byłem ze dwa razy "sto lat" temu. Co do campingu w Tatrach, nie, nie, nie 🧐 nie ma takiej możliwości. Jeden z powodów, dla których przestałem jeździć w Tatry to tłumy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Parkowałem dwa razy na tym parkingu. Nie zapłaciłem, bo nie można wysłać sms z polskiego numeru, a zasięg średni jak na apkę. Pierwszy raz nie miałem kontroli, przy drugim razie dostałem kartkę z numerem konta na który należy dokonać wpłaty za parking. A co do grani Otargańców - szedłem gdzieś od wysokości 800 metrów we mgle, że nie mogłem podziwiać widoków.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie są niestety niezbyt miłe "uroki" campingów, nie ma się wpływu na kogo się trafi. Ale podobnie może być w jakimś schronisku czy hostelu. Ale jak piszesz, sporo też zależy od obsługi, czy reaguje.

    Szkoda, że skróciliście swoją działalność w Tatrach, zwłaszcza że była to Wasza pierwsza wizyta w nich od dłuższego czasu, a i pogoda była dobra.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

DRABINA WAŁBRZYSKA - kondycyjny wycisk w Sudetach!

SCHRANKOGEL - trzytysięcznik dla początkujących

Jezioro Iseo - poradnik praktyczny [gotowiec urlopowy!]

Inntaler Höhenweg - trekking w Alpach dla początkujących [informacje ogólne i praktyczne, wskazówki, koszty]