Saalbach - Hinterglemm to gmina w Austrii, we wschodniej części Alp Kitzbühelskich. Znajduje się tu bardzo znana baza narciarska oraz ośrodek sportowy. Rejon jest więc mocno zagospodarowany. O ile w okresie zimy może ten stan aż tak bardzo nie razić w oczy, to latem walory krajobrazowe mogą nie każdemu podpasować. Czy kiedy śnieg stopnieje, jest zatem szansa na jakieś "och i ach"?
Organizacja turystyczna w Saalbach wyróżniła trzy trasy, które tworzą wyzwanie Saalbach Hiking Challenge. W jego skład wchodzi trasa: Pinzgauer Spaziergang, Seven Summits oraz Home of Lässig Walk. W sumie do przejścia jest około 64 km i 3800 m przewyższenia. Jest to świetny kierunek i motyw na długi, letni, przedłużony weekend!
SAALBACH HIKING CHALLENGE:
1. PINZGAUER SPAZIERGANG
2. SEVEN SUMMITS
3. HOME OF LÄSSIG WALK
Po pomyślnym ukończeniu wszystkich trzech wędrówek, które zostały udokumentowane na karcie kontrolnej (do odebrania w biurze turystycznym Saalbach - Hinterglemm) poprzez przebicie otworów szczypcami (znajdują się one na każdym punkcie kontrolnym) lub zarejestrowane cyfrowo za pomocą aplikacji Summitlynx, trofeum będzie do odebrania w biurze turystycznym Saalbach - Hinterglemm. Wszystkie punkty kontrolne muszą być w pełni udokumentowane, analogowo lub cyfrowo.
HOME OF LÄSSIG WALK - informacje podstawowe -
Home of Lässig Walk to panoramiczna trasa w formie pętli, która oddalona jest od tras rowerowych czy wyciągów, dzięki czemu oferuje zazwyczaj ciszę i kojący dla duszy kontakt z naturą. Trasa nie przewiduje użycia kolejek gondolowych!
Trasa obejmuje 5 szczytów przekraczających 2000 m n.p.m.: Teufelssprung (2174 m), Gamshag (2178 m), Tristkogel (2096 m ), Saalkogel (2006 m ), Staffkogel (2115 m ).
Na trasie jest 5 punktów kontrolnych: przełęcz Schusterscharte, szczyt Gamshag, jezioro Hochtorsee, szczyt Tristkogel oraz szczyt Staffkogel.
Dane trasy: 20 km ; 1630 m ↑; 1630 m ↓
Najwyższy punkt trasy: szczyt Gamshag (2178 m n.p.m.); najniższy punkt na trasie: punkt startowy - parking (1160 m n.p.m.)
Na trasie nie ma schronisk oraz miejsc nadających się na schronienie w razie załamania pogody! Sprawdź prognozy pogody oraz zabierz wystarczającą ilość jedzenia oraz płynów!
Przebieg trasy: parking Talschluss w Lengau - Lindlingalm - Schusterscharte (1985 m) - Mittagskogel (2040 m) - Teufelssprung (2174 m) - Gamshag (2178 m) - (Hoch-)torsee - Tor (1933 m) - Tristkogel (2096 m ) - Saaljoch (1875 m) - Saalkogel (2006 m) - Oberreiter Joch (1902 m) - Ossmanalm - Lindlingalm - Information "Themenlehrpfad" zur Forsthofalm - parking Talschluss w Lengau
Parking wyjściowy na trasę: bezpłatny parking Talschluss w Lengau, możliwy dojazd autobusem międzymiastowym - linia nr 680
Lokalizacja parking Talschluss w Lengau
Trasa jest bardzo różnorodna, teren czasem jest punktowo wymagający, a czasem wręcz przeciwnie - relaksujący!
Po przyjemnym górskim spacerze "Pinzgauer Spaziergang", który również należy do wyzwania Saalbach Hiking Challenge, następnego dnia prognoza pogody bardzo zachęcała do dalszej kontynuacji. Zdecydowaliśmy się na "Home of Lässig Walk", gdyż nie wymaga korzystania z autobusów czy jakichkolwiek kolei gondolowych. Dzięki temu mieliśmy więcej czasu do dyspozycji bez konieczności wczesnego wstawania, za którym nie przepadamy. 😉
Zajechaliśmy autem na bezpłatny parking Talschluss w Lengau, który praktycznie był pusty. Zapewne było to wynikiem iż mieliśmy środek tygodnia. Ten stan dał nam jasno do zrozumienia, że możemy się spodziewać spokoju również na szlaku.
Początek trasy to wejście w głąb doliny Hinterglemmtal bez zdobywania wyraźnego przewyższenia. Dopiero po minięciu kapliczki Talschluß (niem. Talschkapelle), weszliśmy na typową górską ścieżkę, ostro pnącą się ku przełęczy Schusterscharte (1985 m n.p.m.). Na tym odcinku trasy naprawdę dało się odczuć dzikość otoczenia, a przypomnę, że znajdowaliśmy się w rejonie niesamowicie naszpikowanym infrastrukturą związaną głównie ze sportami zimowymi! Dużym plusem tego fragmentu było również to, że szliśmy w cieniu!
Pierwsze kilometry na trasie "Home of Lässig Walk". Czuć dzikość na szlaku!
Miejscami wąsko i stromo!
Zapowiedź, że zaraz wyjdziemy na trawiaste plato. 😉
Będąc coraz bliżej przełęczy, zaczął się nam otwierać widok na dalszy przebieg trasy. Praktycznie wszystko mieliśmy jak na dłoni! By znaleźć się po przeciwnej stronie doliny, czekało nas zdobycie aż 5 szczytów, które miały zbliżoną do siebie wysokość. W sumie to nawet przepadam za takimi interwałowymi profilami trasy z deniwelacją na poziomie do max. 200 metrów, jakoś wtedy zazwyczaj mniej odczuwam zmęczenie i inne dolegliwości.
Bez widoku na cywilizacyjne dobrodziejstwa.
Widok na dolinę Hinterglemmtal.
W okolicy znajduje się kilka alm'ów czyli górskich pastwisk.
Postanowiliśmy zrobić sobie przerwę trochę dalej za przełęczą, z racji że szlak nie wyglądał na taki aby wymagał zwiększonej podaży wysiłku. Poza tym niedaleko położony punkt, w którym bardzo wysoko podchodzi droga szutrowa "Achental" od strony południowej zapowiadał się na bardzo wygodną miejscówkę, do tego z jeszcze lepszymi widokami!
Za plecami przełęcz Schusterscharte, a my idziemy dalej.
Na tym szczycie też dzisiaj będziemy, ale wszystko w swoim czasie!
Zrobiliśmy sobie przerwę na wypasie, włącznie ze ściągnięciem butów. Nie mieliśmy w planach robienia za bardzo kolejnych, gdyż nie wszystkie portale pogodynkowe były ze sobą zgodne. Jeden z nich odważył się mimo wszystko zapowiedzieć szansę na wystąpienie burzy, mniej niż 50% (ale jednak!). Mieliśmy to na uwadze, dlatego też staraliśmy się na bieżąco obserwować niebo. Na razie było bezpiecznie, dlatego ruszyliśmy w stronę pierwszego szczytu w ramach trasy "Home of Lässig Walk" - Teufelssprung (2174 m n.p.m.). Nazwa (w tłumaczeniu na język polski "Diabelski Skok") związana jest z legendą, która nawiązuje do wydarzeń jakie miały miejsce na szczycie - ponoć diabeł miał przeprowadził na nim próbę sił z miejscowymi mleczarzami.
Podejście na Teufelssprung (2174 m n.p.m.).
Jeszcze lepsze widoki!
Teufelssprung (2174 m n.p.m.).
Wędrówka grzbietem rozciągniętym pomiędzy szczytem Teufelssprung a Gamshag to rdzeń trasy "Home of Lässig Walk" - istny "crème de la crème"! Przy dobrych warunkach atmosferycznych (a my akurat takie mieliśmy) "u stóp" mieliśmy dolinę Glemmtal, po sąsiedzku machał już do nas Tyrol, na południu (za plecami) dostojnie prezentowały się białe trzytysięczniki, ale najgorętszym (dla mnie) widokiem w tamtym momencie było ujrzenie w całości i z tak bliskiej perspektywy masywu Wilder Kaiser. Od razu mocniej zabiło mi serce i rozbudziły się wspomnienia. Wszystko za sprawą podjęcia się kilka lat temu próby przejścia w całości najdłuższego szlaku Tyrolu - Adlerweg. To właśnie w masywie Wilder Kaiser ma on swój początek.
Z widokiem na Wilder Kaiser.
Ten uderzający w widoki fragment trasy ma niecały kilometr i praktycznie prowadzi po łagodnej, wąskiej ścieżce, stąd na drugim i jednocześnie najwyższym na całej trasie "Home of Lässig Walk" szczycie zameldowaliśmy się bardzo szybko. Na Gamshag (2178 m n.p.m.) wpisaliśmy się jedynie do książki i od razu rozpoczęliśmy zejście do górskiego jeziorka (Hoch-)torsee.
1. Szczyt Gamshag (2178 m n.p.m.). 2. Zejście do górskiego jeziorka (Hoch-)torsee. 3. W stronę kolejnego szczytu - Tristkogel 2096 m n.p.m.). 4. Przełęcz Tor (1933 m n.p.m.).
Było relaksująco, a zgodnie z opisem trasy miało być na niektórych odcinkach też troszkę wymagająco. Po zejściu do jeziorka, a następnie przejściu przez przełęcz Tor, rozpoczęliśmy podejście na trzeci szczyt - Tristkogel, który przedstawia właśnie drugie oblicze 'Home of Lässig Walk". Pojawiła się metalowa lina, a w samej kopule szczytowej zrobiło się bardziej skaliście.
Tristkogel zapamiętamy głównie ze śmieszno-głupiej sytuacji, którą spowodowało pomylenie niemieckiego słówka. Otóż na szczycie spotkaliśmy turystę niepewnie przemieszczającego się w obrębie samej kopuły szczytowej. Zapytał nas czy zejście przedstawia takie same trudności jak wejście (trawersował szczyt w przeciwnym niż my kierunku). Damian bardzo chciał wzbić się na wyżyny języka niemieckiego i odpowiedział swobodnie coś w stylu, że trudności są podobne, trzeba iść tylko powoli. Turysta dalej miał zmieszany wyraz twarzy, ale zdecydował się na trawers. Gdy zniknął nam z oczu, Damian skapnął się po chwili, że pomylił znaczenie słówek. Zamiast powiedzieć "langsam" czyli wolno, powiedział "langweilig" czyli nudny. Wyszło na to, że dla nas ten szlak był tak nudny, że zupełnie nie rozumieliśmy o co ten strach. No cóż, trochę głupio wyszło...
Szczyt Tristkogel - najbardziej charakterny z całej piątki!
Czujnie stawiając kroki, opuściliśmy bezpiecznie skalistą kopułę i rozpoczęliśmy zejście do kolejnej przełęczy, by następnie znów rozpocząć podejście na kolejny szczyt - Saalkogel (2006 m n.p.m.).
1. Widok na grań między szczytem Teufelssprung a Gamshag. 2. Za plecamii Tristkogel. 3. Szczyt Rauber (1972 m n.p.m.) na tle masywu Wilder Kaiser. 4. Saalkogel (2006 m n.p.m.).
Pod szczytowym krzyżem leżał pomalowany kamyczek, który zapewne brał udział w austriackiej wersji zabawy #kamyczki. Obrazek jak i sam kształt tak mi się spodobał, że postanowiłam go wrzucić do plecaka i przewieźć do Polski, by przy okazji jakiegoś wypadu zostawić gdzieś w pobliskich mi Sudetach.
Widok na ostatni szczyt - Staffkogel (2115 m n.p.m.).
Dotarliśmy na przełęczy Oberreiter Joch (1902 m n.p.m.), która stanowi ostateczny punkt zejściowy na trasie "Home of Lässig Walk". Brakowało nam jeszcze piątego szczytu. Na Staffkogel trzeba zatem wejść i zejść tym samym szlakiem. Po pokonaniu 200 metrów w górę (trasa zdążyła nas już rozleniwić do mniejszych deniwelacji między szczytami i przełęczami) zameldowaliśmy się na ostatnim wierzchołku, na którym mieszkały miliony latających muszek. Nie dało rady długo wytrzymać w takim towarzystwie, dlatego też bez przeciągania pobytu i rozsiadania się (była ławeczka!), zdecydowaliśmy się obrać azymut na metę.
Podejście na ostatni szczyt - Staffkogel.
1. Szczyt Staffkogel. 2. Duża zwierzyna na szlaku. 3. Teraz już tylko w dół. 4. Widok na pierwszą część trasy.
Droga zejściowa to przeplotka ścieżek górskich jak i dróg szutrowych. Urozmaiceniem było przejście "pod prąd" szlakiem "Wildlife Trail" z drewnianymi rzeźbami zwierząt zamieszkujących te tereny. Po około 2 godzinach zameldowaliśmy się przy aucie na parkingu jeszcze sporo przed zachodem słońca.
Zejście do doliny.
"Home of Lässig Walk" to trasa znajdująca się w zestawieniu Saalbach Hiking Challenge, która najmniej tknięta jest dobrami cywilizacyjnymi jak na realia Alp Kitzbühelskich. Nie zawiedliśmy się! Czuliśmy fajny kontakt z naturą, nie kuły w oczy wygolone stoki pod trasy zjazdowe czy metalowe słupy pomiędzy którymi przesuwają się wagoniki. Trasy graniowe poprowadzone między kilkoma szczytami zawsze się obronią i tutaj nie było wyjątku od reguły!
_____________________________________
Hejka, tu Skadi! Jeżeli uważasz, że blog, który prowadzę już od tak wielu lat jest dla Ciebie adresem w Internecie pod którym znajdujesz wartościowe i ciekawe informacje związane z górami, możesz dać mi o tym znać poprzez zostawienie komentarza bądź postawienia mi wirtualnej kawy.
Razem z przyjaciółką na początku maja spędziłam tydzień nad włoskim Jeziorem Iseo (wł. Lago d'Iseo). Poniższy post opisuje w jaki sposób zorganizowałyśmy sobie wyjazd oraz przedstawia propozycje i pomysły na ciekawe spędzenie tam czasu - taki swego rodzaju "gotowiec urlopowy" dla wszystkich spragnionych: ekspozycji witaminy D przed lub po sezonie widoków na jedno z ciekawszych połączeń krajobrazowych - jeziora i gór solistów/solistek, par, rodzin, paczek przyjaciół - chcących zmienić trochę klimat i otoczenie górskich trekkingów fanów via ferrat smaku włoskiej pizzy oraz Aperola Spritza zwiedzenia popularnych włoskich miast rowerzystów i fanów rekreacyjnych sportów wodnych "człowieków-jaszczurek" lubiących leżeć plackiem na plaży w pełnym słońcu
Góry Wałbrzyskie i Kamienne - kto ich nie poznał na własnej skórze, ten będąc pierwszy raz na szlaku, może się mocno zdziwić. Góry te bywają bardzo wymagające, przede wszystkim kondycyjnie. Mimo, że nie przedstawiają dużych wysokości - nie przekraczają bowiem 1000 m n.p.m - to z niejednego piechura są w stanie wycisnąć siódme poty! A to za sprawą występujących w tej części Sudetów bardzo stromych podejść i zejść. Wałbrzych, stanowiący "lokalną stolicę" tych dwóch pasm górskich jest przepięknie położony i otoczony licznymi szczytami, przez które prowadzi zaproponowana przez mieszkańca tego miasta, ambitnie obmyślona trasa - DRABINA WAŁBRZYSKA . Na dystansie ok 80 km, do pokonania jest prawie 4 tys. m przewyższenia, a do zdobycia ponad 30 szczytów! Dla dodania trudności, niejednokrotnie na trasie spotkamy tzw "ściany płaczu", których w tych niepozornych górkach jest całkiem sporo!
Czy zdobycie alpejskiego trzytysięcznika dla osoby mieszkającej w Polsce, może być równie proste logistycznie, co wejście na Rysy? Czy przekroczenie magicznej „trójki z przodu” musi wiązać się ze żmudnymi przygotowaniami kondycyjnymi, braniem tygodniowego urlopu, zakupem dodatkowego sprzętu? Czy musi się to wszystko ocierać o wycieczkę mającą w sobie co nieco z wyprawy? Otóż nie! I nie musi to być zaraz „naciągany”, najmniejszy trzytysięcznik, lecz „z krwi i kości” pięknie prezentująca się góra! W dodatku jeszcze nietknięta dobrami cywilizacyjnymi takimi jak wyciągi z całym swoim zapleczem zaburzającymi naturalny krajobraz.
Polskie góry ostatnio skurczyły się dla Ciebie? Lubisz wędrówki wieloetapowe ze schroniskowym zapleczem? Alpy są Ci obce, ale czujesz, że chcesz w końcu zrobić w ich kierunku pierwszy krok? Jeżeli chociaż na jedno pytanie padła odpowiedź "tak", to mam dla Ciebie super gotowca na urlop. Znajdziesz tutaj podstawowe oraz praktyczne informacje o długodystansowym szlaku Inntaler Höhenweg, który wyznaczony jest w Austrii, nieopodal Innsbrucku. Propozycję tego szlaku kieruję szczególnie do osób początkujących, którym marzy się wędrówka po alpejskich szlakach, ale jeszcze nigdy tego nie robiły, nie wiedzą jak zabrać się za organizację i czego spodziewać się na miejscu.
Piękne widoki. Może kolejna inspiracja na austriacki trekking? ;)
OdpowiedzUsuń