3 góry w 3
dni - przydałby się w końcu jakiś odpoczynek. Po powrocie z
Rinnenspitze, choćby miała świecić lampa nad Doliną Stubai,
obiecaliśmy sobie, że obligatoryjnie będziemy siedzieć na tyłkach
w Milders, a jedyną atrakcję na jaką będziemy mogli sobie
pozwolić, to wyjście do pobliskiego marketu. Ten jeden dzień nie
był przeznaczony tylko na leżenie do góry brzuchem, ale także na rozeznanie się jak ugryźć
pozostałe szczyty w zestawieniu SEVEN SUMMITS STUBAI. W puli wciąż
były góry mające lodowcowy paszport.
Według propozycji portalu Stubai, niektóre wycieczki rozpisane są na dwa dni. Teoretycznie moglibyśmy się posłużyć takim trybem, gdyż w portfelach mieliśmy aktywne karty Alpenverein, więc pobyt w schronisku nie obciążyłby aż tak wyjazdowego budżetu. Zrodził się inny problem, a mianowicie dostępność wolnych miejsc. Ze względu na ogłoszoną pandemię, funkcjonowanie schronisk alpejskich zostało obwarowane obostrzeniami. Między innymi okrojono ilość miejsc noclegowych. Przepustowość schronisk zmalała co najmniej o połowę. W czasie około-weekendowym nie było szans na choćby jeden wolny materac! Napisane maile do dwóch potencjalnych schronisk odesłały takie same odpowiedzi - "fully booked". Nie mieliśmy wyboru, jak z dwudniowej wycieczki zrobić jednodniową. Wiązało się to z pokonaniem przewyższenia rzędu 2000 metrów. Naszą dumą do dzisiaj jest jednodniowe wejście na włoski 4-tysięcznik - Gran Paradiso, podczas którego pokonaliśmy około 2300 metrów przewyższenia. Uznaliśmy, że nadszedł czas by powtórzyć podobną akcję.
Z puli szczytów, "do tablicy" wywołaliśmy Wilder Freiger, który łagodnieje wraz ze zbliżającym się końcem lata. Choć szczyt jest lodowcowy, to we wspomnianym czasie odsłania się na niego droga, która nie przedstawia żadnych trudności technicznych oraz jest relatywnie bezpieczna. Wszystko za sprawą wytapiającego się lodowca.
SEVEN SUMMITS STUBAI to 7 szczytów z charakterem wybranych w austriackiej Dolinie Stubai. Informacje ogólne oraz praktyczne o tym projekcie znajdują się w osobnym poście (link wkrótce się pojawi).
Dlaczego Wilder Freiger znalazł się na liście? Oto co pisze oficjalny portal Doliny Stubai - WWW.STUBAI.AT:
WILDER FREIGER - "Wymagający"
Wystarczy zatrzymać się na krótką chwilę i popatrzyć na niego. Znad jeziora Grünausee położonego niedaleko od północnej strony schroniska Sulzenauhüutte znajduje się Wilder Freiger, który jest tak piękny, jak jego włoska nazwa - "Cima Libera". Na tyłach miejscowości Ridnaun w Alpach Sztubajskich na granicy Austrii z Włochami wznosi się główna grań alpejska między Freigerscharte i Pfaffennieder. Przełęcz Pfaffennieder oddziela go od Wilder Pfaff i Zuckerhütl. Jego wierzchołek pokryty firnem znajduje się na wysokości 3418 m n.p.m pokazuje, że należy do największych w dolinie i dlatego też jest ulubionym miejscem miłośników alpinizmu.
Różne strony
Wilder Freiger można zdobywać z wielu stron, trasą wspinaczkową, zboczami lodowca i flankami. Równie imponujący jak samo wejście jest widok grzbietów górskich, które ukazują się z samej góry. Patrząc dookoła wzrok sięga od Dolomitów po Ortler, Alpy Ötztalskie i Sztubajskie, aż po Wysokie Taury.
Stałe połączenie
Podczas pierwszego zdobycia szczytu w 1869 roku Julius Ficker i dwaj sztubajscy przewodnicy górscy Pankraz Gleinser i Sebastian Rainalter musieli przejść trasę z Neustift do Ranalt na pieszo, długą doliną do noclegu w Alpach (bacówka) na Hoher Grübel. Wejście na szczyt następnego dnia zajęło im około 5 godzin. Wspaniałe a zarazem wymagające były otaczające z każdej strony masyw lodowca Ferner i ogromna pokrywa lodowa, która wtedy całkowicie pokrywała Wilder Freiger. Z biegiem czasu powstały wokół Wilder Freiger schroniska i wytyczono szlaki. Już w 1912 roku wysokogórski szlak ze schroniskiem Dresdner Hütte wiodący przez szczyt Wilder Freiger połączony był ze schroniskiem Becherhaus - Trasa Lubecka.
Trasa Lubecka została wytyczona na przejściu pozbawionym lodu między Doliną Stubai przez główną grań do Ridnaun - ze schroniska Dresdner Hütte przez Peljoch do Fernerstube, dalej u podnóży do grani Alperen Freiger, a następnie przez zbocza w górę do przełęczy Lübecker Scharte, przy której następnie prowadziło zabezpieczone liną podejście do szczytu.
Dane dotyczące trasy:
Początek: Parking przy schronisku Sulzenauhütte (1590 m) lub schronisku Nürnberger Hütte (1370 m).
Cel: Wilder Freiger (3218 m n.p.m)
Czas przejścia przez schronisko Sulzenauhütte: 1 dzień: ▲2h; 2 dzień: ▲ 5h ▼ 6h; różnica wysokości: 1 dzień: 1000 m, 2 dzień: 1150 m
Czas przejścia przez schronisko Nürnberger Hütte: 1 dzień: ▲2 1/2h; 2 dzień: ▲ 4 1/2h ▼ 5h; różnica wysokości: 1 dzień: 1000 m, 2 dzień: 1150 m
Możliwości na przerwę: Bacówka Sulzenau Alm (1857 m), schronisko Sulzenauhütte (2191 m), ewentualnie bacówka Bsuchalm (1580 m), schronisko Nürnberger Hütte (2297 m)
Kondycja: ●●●●○
Technika: ●●○○○
Charakterystyka: Wyprawa wysokogórska - nie ma punktów orientacyjnych w okolicy szczytu, w razie mgły trudności w orientacji, potrzebne pełne wyposażenie na lodowiec. Osobom bez doświadczenia w wysokich górach zaleca się wycieczkę z licencjonowanym przewodnikiem górskim.
Dojazd/Punkt wyjścia:
Punktami wyjścia do tych wypraw są parkingi schronisk Sulzenau lub Nürnberger Hütte, które znajdują się w tylnej części doliny Stubai. Tam znajdują się liczne bezpłatne miejsca parkingowe.
Podejście:
1 dzień: Pierwszego dnia idąc spokojnie, w ciągu dwóch godzin mijając bazówkę Sulzenau Alm do Sulzenauhütte albo w ciągu 2 1/2h mijając bacówkę Bsuchalm do Nürnberger Hütte. Oba schroniska nadają się idealnie na nocleg i punkt wyjścia na szczyt Wilder Freiger.
2 dzień: Najpierw dochodzi się do przełęczy Seescharte (2762 m), do której wiedzie szlak z Sulzenauhütte obok jeziora Grünausee, a ze schroniska Nürnberger Hütte droga prowadzi wieloma serpentynami. Potem szlak przebiega u stóp Gamsspitze i rumowiska aż do lodowca (około 3160 m). Granią idzie się aż do wysokości około 3340 m, gdzie dochodzi się do pola firnowego. Potem szlak prowadzi obok domku celnego z kamieni aż do grani prowadzącej na szczyt Wilder Freiger.
Zejście:
Zejście tą samą trasą co wejście.
____________________________
sobota, 19.09.2020
Budzik ustawiony na 3:00 w nocy rozbrzmiewa w pokoju. Wstanie z łóżka, gdy za oknem jest totalna ciemność jest tak trudną czynnością, że biję się myślami by odpuścić i oddać się dalej w objęcia Morfeusza. Pierwszy wstaje Damian, który wydaje się być w całkiem niezłym stanie. Słyszę jak w kuchni zaczyna robić śniadanie. Po 20 minutach dostaję hasło, że jest już gotowe. Siedzimy w milczeniu przy stole. Czuję niesamowite zmulenie! Wciskam w siebie na siłę jedzenie, które ma mi dodać sił na najbliższe kilka godzin. Gdyby Damian chociaż pisnął słowem, że może byśmy dzisiaj odpuścili, pierwsza pognałabym z powrotem pod kołdrę. Takie słowa na szczęście jednak nie padają. Choć minęła już godzina od pobudki, wciąż czuję się jakby ktoś uderzył mnie obuchem. 😅
Siedzę w samochodzie i spoglądam na pogrążoną w ciemnościach Dolinę Stubai. Damian odpala silnik i ustawia nawigację na niewielki parking schroniska Sulzenauhütte. Po 20 minutach jesteśmy na miejscu. Od wschodu słońca dzieli nas jeszcze około 1,5 h. Odpalamy czołówki, przekraczamy strumień od którego bije lodowate zimno i w lesie odnajdujemy odpowiednią ścieżkę, którą dotrzemy do schroniska. Choć mamy już nadany odpowiedni rytm podchodzenia, wciąż moje samopoczucie nie polepsza się. By zająć czymś głowę, wbijam wzrok w oświetlony fragment ścieżki jaki mam przed sobą i staram się nie zdeptać nocnych pająków, które co chwilę przemykają między kamieniami.
Gdy ukazuje się nam sporych rozmiarów próg skalny, na którym usytuowane jest schronisko, właśnie zaczyna świtać. W Sulzenauhütte zamawiam kubek kawy z myślą, że trochę mnie rozbudzi. Ewidentnie przez to wczesno poranne wstawanie kompletnie straciłam motywację i wiarę, że uda się zdobyć komplet 7 szczytów. Na szczęście Damian gra teraz rolę człowieka "YES" i napędza do dalszej wędrówki.
|
1. Damian na szlaku. Widać po oczach, że wczesno poranne wstawanie też nie jest jego mocną stroną! 😅 2. W końcu zrobiło się jasno to teraz czekamy na słońce! 3. Ostatnie kroki do schroniska Sulzenauhütte. |
Przed nami długa trasa, dlatego po szybkim wypiciu przeze mnie kawy, od razu ruszamy dalej. Zaczynam się lepiej czuć. Nie mam pojęcia czy to przez kofeinę (która na nizinach kompletnie na mnie nie działa) czy przez przebijające się w krajobrazie promienia słońca. W drodze nad jezioro Grünausee szerzej otwierają się widoki na okoliczne szczyty. Gdzieś między graniami przebija się nawet nasz dzisiejszy szczyt!
|
Jezioro Grünausee. |
|
Lodowiec Wilder-Freiger (Wilder-Freiger Ferner). |
Powyżej jeziora zaczynamy podejście przez rumowiska skalne na przełęcz Seescharte (2762 m n.p.m), która stanowi punkt połączenia z drugim wariantem trasy podejściowej na Wilder Freiger przez schronisko Nürnberger Hütte.
|
1. Podejście na Seescharte, za plecami jezioro Grünausee. 2. Zapowiada się piękny dzień! 3. Przełęcz Seescharte. 4. Słupek związany z SEVEN SUMMITS STUBAI. |
Na przełęczy robimy dłuższą przerwę. Pięknie przyświeca słońce, jest praktycznie bezwietrznie. Za skałami dostrzegamy przyczajoną grupkę myśliwych, która upatrzyła sobie kręcącego się na grani koziorożca alpejskiego. Pada w jego kierunku jeden strzał, ale ten okazuje się być niecelny. I bardzo dobrze! Już raz widziałam znoszonego martwego koziorożca na plecach myśliwego pod
Grossglocknerem i nie był to przyjemny widok.
Zaczyna się pojawiać coraz więcej ludzi. To motywuje nas by ruszać dalej. Mimo wszystko nie chcieliśmy być ostatnimi, którzy zgaszą światło nad Wilder Freigerem. Droga jest maźnięta czerwoną farbą i wije się raz to w górę raz to w dół, na razie poniżej grani. Przekraczamy dosłownie dwa punkty z zalegającym śniegiem.
|
1. Oznakowanie przebiegu drogi. 2. Spore wytopienie lodowca. 3. Droga na Wilder Freiger. 4. Przelewające się chmury przez skalną przełęcz. |
|
W drodze na Wilder Freiger. |
Od pewnego punktu, droga zaczyna zbliżać się do ścisłego przebiegu grani, która przez wytopienie lodowca jest wolna od śniegu. Przejście nią jest czysto skalne jak również bardzo widokowe!
|
1. Droga którą już pokonaliśmy. 2. Po włoskiej stronie sporo chmur! 3. Droga w stronę Wilder Freiger. 4. Pierwsze fragmenty ubezpieczone metalowymi linami. |
|
Ubezpieczone fragmenty na drodze. |
|
Chmury z Włoch próbują przedrzeć się do Austrii. |
|
Widok na lodowiec Grüblferner. |
|
Do szczytu coraz bliżej! |
Docieramy do punktu zwornikowego. Szerzej otwierają się widoki na włoską stronę. Fenomenalnie prezentuje się znacznie większych rozmiarów lodowiec Übertalferner. Już dawno zapomniałam o mojej porannej niedyspozycji. Od razu przyspieszam kroku w stronę szczytu!
|
W okolicach punktu zwornikowego. |
|
1. Punkt zwornikowy ze szlakowskazami. 2. Ostatnia prosta na Wilder Freiger. 3. Ruiny domku celnego. 4. Widok na Feuerstein 3268 m n.p.m. |
Mamy dosłownie ostatnią prostą na Wilder Freiger! Szczyt jest popularny, więc jest spory ruch poniżej kopuły szczytowej.
|
Kopuła szczytowa Wilder Freiger. |
|
Sporych rozmiarów lodowiec Übertal (Übertalferner). |
|
W okresie późnego lata wejście na szczyt wiedzie niemal wyłącznie po skale. |
|
Jesteśmy na szczycie! Aura wciąż jest przyjemna, spokojnie pozwala na dłuższą posiadówkę. Na włoskim horyzoncie jest bardzo dynamicznie, ale nie wygląda na to by chmurom udało się przedrzeć do Austrii. Po formalnościach związanych ze stemplowaniem i zrobieniem zdjęć, zasiadamy na skałach i uzupełniamy kalorie, które przydadzą się nam na drogę powrotną.
|
1. Na szczycie Wilder Freiger. 2. Kopuła szczytowa Wilder Freiger. 3. WI-DO-KI! |
|
Schronisko Becherhaus 3195 m n.p.m. |
|
Wilder Pfaff 3458 m n.p.m. (wł. Cima del Prete). |
Delektując się przerwą na szczycie, spoglądam na dalszy przebieg grani, która prowadzi w stronę Wilder Pfaff i (przysłonięty) Zuckerhütl. Trawers tych trzech szczytów, włączając też Wilder Freiger stanowi niesamowitą propozycję na górską wyrypę, ze spaniem w wysokogórskim schronisku Müllerhütte (3145 m n.p.m). Jednym słowem - szłabym! Rozważaliśmy nawet ten motyw by ugryźć za jednym zamachem dwa szczyty z zestawienia SEVEN SUMMITS STUBAI, ale niestety musieliśmy od tego pomysłu odstąpić, ze względu na trudności z dostępem do schronisk.
Przed nami baardzo długie zejście. Droga przez lodowiec Wilder-Freiger nie jest zalecana, choć bardzo skróciłaby nam drogę. Jesteśmy skazani na powrót tą samą trasą, przez przełęcz Seescharte. Tak jak sporo ludzi razem z nami wchodziło na szczyt, tak teraz szlak opustoszał. W bardzo przyjemnej i cichej aurze w czasie tzw złotej godziny, już bez większego pośpiechu zmniejszamy naszą wysokość nad poziomem morza.
|
Alpy Sztubajskie. |
|
Droga powrotna z Wilder Freiger. |
|
Droga powrotna z Wilder Fraiger. |
Robimy jedynie krótką przerwę na przełęczy Seescharte i ruszamy dalej w dół. Zabrakło nam jakichś 40 minut, by zdążyć przez zmrokiem. W lesie zmuszeni jesteśmy wygrzebać z plecaków czołówki. Na parkingu jesteśmy z powrotem po trwającej ponad 13 godzin akcji górskiej. Oj czujemy trasę w nogach!
____________________________
Wilder Freiger wleziony jednodniowo okazał się być dla nas potężnym wydatkiem energetycznym. Zdobycie góry w opcji dwudniowej jest na pewno mniej wyczerpujące. Droga na szczyt w okresie późnego lata nie przedstawia trudności technicznych (poza kilkoma punktami ubezpieczonymi metalowymi linami) i praktycznie jest wolna od stąpania po lodowcu. Trzeba mieć jednak na uwadze pogodę, gdyż przy złych warunkach jest gdzie się zgubić. Szczyt jest ciekawą opcją dla osób, które chciałyby zdobyć porządny trzytysięcznik bez konieczności używania sprzętu lodowcowego.
Nasza trasa (identyczna z propozycją portalu Stubai):
____________________________
PRZYDATNE LINKI:
Komentarze
Prześlij komentarz