Tajemne ścieżki Kalkalpen 2.0


Na długi weekend czerwcowy zapowiadała się piękna i stabilna pogoda w Alpach. Problemem jednak był wybór konkretnego pasma górskiego, w którym będzie można zaplanować ciekawą trasę (wolną już od śniegu) z zapleczem schroniskowym. Po bardzo długich poszukiwaniach (utrudnionych głównie przez brak miejsc noclegowych), uśmiechnęły się do nas Alpy Górnoaustriackie, a dokładniej Park Narodowy Kalkalpen. W paśmie górskim Reichraminger Hintergebirge, które jest częściowo objęte jego obszarem, pod koniec pięknej, złotej jesieni odbyliśmy dwudniową wędrówkę - Tajemne ścieżki Kalkalpen 1.0. Ten mało oczywisty i niezbyt znany zakątek górski bardzo nas zauroczył! Sześć miesięcy później, wybraliśmy się w drugie pasmo górskie, również wciągnięte w obszar parku - Sengsengebirge, będące większym, jak i również bardziej znanym, chociażby z tytułu znajdowania się w nim najwyższego szczytu całych Alp Górnoaustriackich - Hoher Nock.


Planowanie 3-dniowej trasy po Sengsengebirge rozpoczęłam od odnalezienia potencjalnych schronisk. Niestety na całym obszarze Kalkalpen jest ich bardzo niewiele! By sensownie utworzyć trasę w formie pętli, chcąc nocować jeszcze w dwóch różnych schroniskach i dodatkowo ująć koniecznie w planie wejście na Hoher Nock, musiałam trochę przysiąść nad mapą. Znalazłam dwa miejsca na nocleg, które dawały szansę na spięcie całej trasy bez konieczności wracania tymi samymi ścieżkami/szlakami. Pierwszym było samoobsługowe schronisko/chata Feichtauhütte, drugim natomiast blaszany schron Uwe-Anderle-Biwak/Hochsengsbiwak. Gdy tylko w panelu rezerwacyjnym ujrzałam wolne miejsca dla obu tych obiektów, poczułam na plecach dreszcz ekscytacji, gdyż to umożliwiało przejście na spokojnie „Sengsengebirge höhenweg” (szlak nr 469) - czyli pięknej graniówki pomiędzy Hoher Nock a Schillereck



⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙


PLAN WYJAZDU NA 4 DNI W ALPY  "TAJEMNE ŚCIEŻKI KALKALPEN 2.0"


DZIEŃ #1 

Wyjazd z Polski i przejazd przez Czechy do Austrii. Nocleg na campingu Schatzlmühle w miejsowości Viechtwang.

📍 Lokalizacja campingu Schatzlmühle:


DZIEŃ #2

Odebranie *klucza do chaty Feichtauhütte w marekcie spożywczym „Nah und Frisch Pranzl” w Molln, a następnie przyjazd na bezpłatny parking przy kapliczce we wsi Ramsau. Przejście z Ramsau, szlakiem nr 466 do schroniska Feichtauhütte. Dla chętnych, po krótkim odpoczynku, popołudniowa przechadzka po okolicy – przejście do jeziorek Feichtauer Seen oraz wejście na schroniskową górkę -  Sonntagsmauer 1485 m n.p.m.

📍 Lokalizacja marketu „Nah und Frisch Pranzl” w Molln:
Klucz można odebrać w godzinach otwarcia sklepu, natomiast zwrócić można po godzinach, w wyznaczonym miejscu (skrzynia).


📍 Lokalizacja bezpłatnego parkingu w Ramsau:


📍 Lokalizacja oraz dane dotyczące schroniska samoobsługowego Feichtauhütte:


* Feichtauhütte jest chatą/schroniskiem samoobsługowym, zamykanym na klucz, czynnym od 1 maja do 26 października. Położone jest na małym górskim pastwisku w środku Parku Narodowego Kalkalpen. Drewniana chata dysponuje materacami na poddaszu, na parterze kuchnią oraz jadalnią. Dostęp do wody, WC typu wychodek. Noclegi tylko po uprzednim zarejestrowaniu się na portalu rezerwacyjnym Alpsonline.org. Klucz dostępny w każdej sekcji Alpenverein lub w markecie spożywczym.

🚩 Dane trasy, etap 1:

Dystans: 9 km Czas: 4 h Przewyższenie: 888 m ↑
Najniższy punkt na trasie: 512 m n.p.m.
Najwyższy punkt na trasie: 1364 m n.p.m
Nocleg: Feichtauhütte


🚩 Dane trasy bonusowej, etap 1:

Dystans:  6 km Czas:  3.5h Przewyższenie: 279 m ↑
Najniższy punkt na trasie: 1364 m n.p.m.
Najwyższy punkt na trasie: 1500 m n.p.m


DZIEŃ #3 

Ze schroniska Feichtauhütte podejście na najwyższy szczyt Alp Górnoaustriackich - Hoher Nock 1963 m n.p.m. Następnie przejście pierwszej części szlaku „Sengsengebirge höhenweg” (nr 469) do schronu Uwe - Anderle - Biwak. Podczas całej trasy wejście na następujące szczyty:

🔴 HOHER NOCK 1963 m n.p.m.
🔴 ROHRAUER GROSSTENBERG 1810 m n.p.m.
🔴 GAMSKOGEL 1710 m n.p.m.

🚩 Dane trasy, etap 2:

Dystans: 10 km Czas: 6h Przewyższenie: 928 m ↑
Najniższy punkt na trasie: 1364 m n.p.m.
Najwyższy punkt na trasie: 1963 m n.p.m
Nocleg: Uwe - Anderle - Biwak


📍 Lokalizacja oraz dane dotyczące schronu Uwe - Anderle - Biwak:


Uwe - Anderle - Biwak/Hochsengsbiwak jest schronem samoobsługowym, czynnym całorocznie (niezamykanym na klucz), ale widniejącym w systemie rezerwacyjnym Alpsonline.org. Położony jest poniżej szczytu Hochsengs. Dysponuje 6 miejscami (liczbę można rozszerzyć do 8 ze względu na szerokie materace). Przy schronie wyznaczone jest prowizoryczne miejsce na WC, a dostęp do wody jest możliwy tylko dzięki zbiornikowi na deszczówkę!


DZIEŃ #4 

Z Hochsengsbiwak podejście na szczyt Hochsengs, a następnie na Schillereck (krótki fragment szlaku ubezpieczony metalową liną). Zejście do Funkstation (przekaźnik radiowy?) i dojście do Haindenalm. Dalej już szutrowymi stokówkami do asfaltu Ramsauer Straße i dalej aż do Ramsau (parking przy kapliczce). Podczas tego etapu wejście na:

🔴 HOCHSENGS 1838 m n.p.m.
🔴 SCHILLERECK 1748 m n.p.m

🚩 Dane trasy, etap 3:

Dystans: 22 km Czas: 8.5h Przewyższenie: 937 m ↑
Najniższy punkt na trasie: 1806 m n.p.m.
Najwyższy punkt na trasie: 471 m n.p.m.


PRZEBIEG TRASY 
"TAJEMNE ŚCIEŻKI KALKALPEN 2.0"


🚩 Dane sumaryczne trasy:

Start/meta: Parking pod kapliczką w Ramsau (Molln).
Dystans:  41 km Czas: 19 h Przewyższenie: 2550 m ↑
Najniższy punkt na trasie: 1963 m n.p.m.
Najwyższy punkt na trasie: 471 m n.p.m.
Nocleg: Feichtauhütte, Hochsengsbiwak


⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙⸙


czwartek, 16 czerwca 2022

Zazwyczaj kiedy naszym głównym celem jest wschodnia część Austrii, wybieramy przejazd przez Czechy. Nie jest inaczej i tym razem. Droga minęła nam całkiem sprawnie. W przypadku jednak Kalkalpen 2.0 zdecydowaliśmy się na nocleg w Austrii, a nie jak to było w przypadku Kalkalpen 1.0. w Czechach. Późnym popołudniem zajechaliśmy na camping Schatzlmühle w miejscowości Viechtwang. Przez chwilę zadrżeliśmy o los naszego jednodniowego zakwaterowania z powodu dużej ilości mieszkańców. Na szczęście znalazł się wolny skrawek na trawie, abyśmy mogli rozbić sporych rozmiarów namiot, a obok niego zaparkować samochód.


piątek, 17 czerwca 2022

Po opuszczeniu campingu, podjechaliśmy do Molln w celu odebrania klucza. Wchodząc do marketu złapałam kontakt wzrokowy z pracownikiem sklepu. Nie zdążyłam nawet wypowiedzieć ułożonej w głowie całej przygotowanej formułki, gdy już trzymałam w dłoni duży klucz z zawieszką wykonaną z repsznura. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z zamykanym, samoobsługowym schroniskiem w Alpach. Ba! Nawet nie wiedziałam, że takie istnieją! Generalnie dla turystów dojeżdżających z Polski zdobycie klucza utrudnia tylko logistykę pobytu w Alpach. W Polsce, klucz jest nie do zdobycia i nawet nie pomaga fakt bycia członkiem polskiej sekcji Alpenverein, gdyż jej siedziba znajduje się w Wiedniu! Oczywiście można wybrać lokalizacje innych sekcji, które mogą być "po drodze", ale nie zmienia to jednak faktu, że temat klucza jest bardzo upierdliwy! Na szczęście, ktoś łebski pomyślał, by klucz do Feichtauhütte znajdował się w najbliższym od jego lokalizacji i dostępnym praktycznie codziennie miejscu.

Wsiadłam do auta i oznajmiłam, że sprawę noclegu w schronisku mamy zabezpieczoną - choć tak po prawdzie, było wielce prawdopodobne, że cały ceremoniał z kluczem był nam tak naprawdę niepotrzebny, gdyż podczas wymiany mailowej z gospodarzem schroniska otrzymałam informacje, że prawdopodobnie w terminie naszego noclegu będą rezydować opiekunowie. Zazwyczaj pojawiają się tacy w okresie letnich weekendów.

Z pod marketu w Molln do kapliczki w Ramsau mieliśmy niecałe 10 km. Zajechaliśmy na praktycznie pusty parking, co zwiastowało, że w schronisku nie powinno być tłumów. Na dzisiaj nie mieliśmy też dużej trasy do przejścia, więc daliśmy sobie chwilę na spokojne przygotowanie się do wymarszu. Gdy cała nasza czwórka ogłosiła gotowość sygnalizując założone plecaki i rozłożone kijki trekkingowe, udaliśmy się drogą asfaltową za czerwonymi znakami szlaku nr 466. 

Leniwy, letni czas w Ramsau.

Coraz bliżej do świata Kalkalpen.

Po kilku kilometrach, asfalt zamienił się w szeroki szuter. By dotrzeć do oficjalnej granicy Parku Narodowego Kalkalpen, przeszliśmy jeszcze przez rozległy obszar strzelnicy/poligonu wojskowego Ramsau-Molln (Schießplatz Ramsau-Molln).  Na nasze szczęście nie odbywały się żadne ćwiczenia. Na wysokości nieco ponad 700 m n.p.m. ujrzeliśmy drewnianą tablicę z symbolem Parku Narodowego Kalkalpen, a dalszy przebieg szlaku przyjął charakter typowej, górskiej ścieżki wijącej się wśród wysokich drzew.

Wejście do Parku Narodowego Kalkalpen. Szlak nr 466 w kierunku schroniska Feichtauhütte.

W końcu las się przerzedza i odsłania widok na masyw Sengsengebirge, po którym prowadzi drugi etap naszej trasy. Perspektywa i nasza lokalizacja przy skalnych ścianach, powoduje że nie jesteśmy w stanie dostrzec krzyża na szczycie Hoher Nock, jak i ogólnie ocenić warunków na szlaku. No cóż, będziemy je odkrywać jutro!

Okolice hali Feichtau, na której znajduje się schronisko.

Feichtauhütte było otwarte. Okazało się, że na weekend opiekowała się nim rodzina, prawdopodobnie z lokalnej sekcji Alpenverein, która wykonywała typowe prace chatkowe, takie jak  przygotowanie (porąbanie) drewna czy  - z bardziej skomplikowanych zadań - doglądanie konstrukcji filtrującej wodę. Nie byliśmy jedynymi gośćmi nocującymi w schronisku, ale i tak jak na atrakcyjnie ustawione w kalendarzu (piątek) święto Bożego Ciała, nie zwołało w rejon Kalkalpen wielkich tłumów! W schronisku nie było tłoku. Pomimo dwóch rodzin z gromadką dzieci, klimat pozostał bardzo kameralny do samego rana!

Schronisko Feichtauhütte w Parku Narodowym Kalkalpen.

Po zaklepaniu sobie materacy na poddaszu oraz szybkim posiłku zorganizowanym z naszych zapasów prowiantowych, korzystając jeszcze z dnia, wybraliśmy się na małą szwendaczkę po okolicy. Udaliśmy się m.in szlakiem nr 468 do małych górskich jeziorek Feichtauer Seen oraz szlakiem nr 51 na schroniskowy szczyt Sonntagsmauer. Krótka wycieczka zmęczyła nas akurat na tyle, że byliśmy wieczorem gotowi na wszamanie kolacji, w ciepłej schroniskowej jadalni - przez cały dzień w wielkich garnkach gotowała się bowiem na piecu woda.

Podejście ze schroniska do jeziorek Feichtauer Seen.

Odkrywanie tajemnych ścieżek Kalkalpen w toku!


sobota, 18 czerwca 2022


Po śniadaniu jakie sobie zaserwowaliśmy na werandzie schroniska, ruszyliśmy szlakiem nr 466. Przez najbliższe 2,5 godziny czekało nas mozolne zdobywanie wysokości aż do samego szczytu Hoher Nock. Ścieżka na pewnych fragmentach pięła się mocniej bądź zmieniała swój charakter. A to na chwilę mieliśmy pod butami błoto, by zaraz potem zmagać się z luźnym piargiem czy czujniej stąpać po bardzo zmrożonym płacie śniegu. Do zwiększenia tych wrażeń dorzuciła się również pogoda, która od samego rana zapowiedziała się na bardzo stabilną, słoneczną z dodatkiem wysokiej temperatury powietrza. Brak wiatru i upał - tak w skrócie określiłabym warunki w jakich mieliśmy wędrować po Sengsengebirge przez najbliższe 48 godzin.

Czas odkryć kolejne tajemne ścieżki Kalkalpen!

Pierwsze chwile na szlaku.

Widok na jeziorka Feichtauer Seen ze szlaku nr 466.

Warunki na szlaku podejściowym na Hoher Nock od strony Feichtauhütte.

Wyjście na poziom kosodrzewiny.

Szeroki płaskowyż szczytu Hoher Nock.

Na szczycie Hoher Nock oczywiście wpadła dłuższa przerwa. Wierzchołek jest bardzo rozległy i  wygodny do kontemplacji widoków.  Jest również popularny, ale częściej lokalni turyści wybierają wariant podejściowy od południa - jest po prostu krótszy.

Szczyt Hoher Nock 1963 m n.p.m.

Po około 30 minutowej przerwie, opuściliśmy wierzchołek Hoher Nock i udaliśmy się w stronę przełęczy Rotallsattel, jednocześnie fundując sobie ciszę i samotność na szlaku.

Zejście z wierzchołka Hoher Nock w stronę przełęcz Rotallsattel.

Na początku panoramicznego szlaku nr 469 - Sengsengebirge höhenweg.

Rozpoczęliśmy przejście "Sengsengebirge höhenweg". Na przełęczy Rottalsattel ukazał się nam widok na kolejny szczyt - Rohrauer Grosstenberg. Generalnie szlak aż do blaszanego schronu, umożliwił nam wejście jeszcze na kolejny - Gamskogel. Upał dawał nam we znaki. Wybiła najgorętsza pora dnia (13:00 - 15:00). Wody w butelkach ubywało stanowczo za szybko, a nam forma diametralnie spadła. Z tego wszystkiego wkradły się czarne myśli na temat: a co jeśli nie będzie deszczówki przy schronie?! Dostęp do wody powyżej granicy lasu w Kalkalpen jest wręcz niemożliwy! No normalnie zaczęliśmy trochę zamartwiać się na zapas! Ostatnie pół godziny szliśmy już w napięciu!

Mega widokowo na "Sengsengebirge höhenweg".

Piękny szlak!

Gorąc wśród wapiennych skał.

Szczyt Gamskogel.

Dotarliśmy do schronu Hochsengsbiwak. Od razu uczyniliśmy dwie najważniejsze rzeczy - odkręciliśmy kranik w wielkim baniaku w celu sprawdzenia czy leci woda (leciała!) oraz chwyciliśmy za klamkę, by sprawdzić czy drzwi są otwarte (były otwarte!). Zaznaliśmy spokoju, noc mieliśmy zabezpieczoną! Blaszana buda była dla nas na wyłączność tylko przez jakiś czas - wykorzystaliśmy to na przegotowywanie hektolitrów deszczówki! Im bliżej było zachodu słońca, zaczęły pojawiać się ekipy mające takie same plany jak my - spędzić tę noc na grzbiecie Sengsengebirge! Niestety blaszak jest stosunkowo mały - mieści do max 8 osób. Tego luksusu zaznaliśmy my oraz trzy młode Austriaczki - zdążyliśmy zrobić rezerwację miejsc. Pozostałe ekipy musiały zadowolić się spaniem pod chmurką. 

Blaszany schron Hochsengsbiwak.


niedziela, 19 czerwca 2022


Noc była spokojna, choć pomiędzy świtem a wschodem słońca zerwał się wiatr, który trząsł budą przez ponad dwie godziny. Obudziło to nas tak wyraźnie, że nie byliśmy w stanie już ponownie zasnąć. Na dodatek zaczęliśmy myśleć o losie ekip śpiących na zewnątrz, np. jedna para zdecydowała rozłożyć się na dachu schronu! Wiatr kompletnie nie widniał w prognozach, stąd jego obecność bardzo nas zaskoczyła! Niebo pozostawało jednak czyste i nie dawało powodu by myśleć, że nagle z znikąd pojawi się deszcz czy o zgrozo burza!

Wschód słońca i poranek przy Hochsengbiwak.

Po szybkim śniadaniu i przegotowaniu ostatnich litrów wody stanowiących zapas na dzisiejszą wędrówkę, rozpoczęliśmy od  podejścia na szczyt Hochsengs. Ścieżka nie biegła ściśle granią, lecz troszkę poniżej, dlatego osłaniała nas przed większymi podmuchami wiatru.

Budzi się kolejny dzień w Kalkalpen.

Szczyt Hochsengs.

Dużo szczęścia w górach! Na ostatnim z listy szczycie - Schillereck.

Ostatnie chwile na głównym grzbiecie. Zbliża się powoli smutny koniec zejścia do doliny.

Hmmm... Tamte góry też wydają się być ciekawe....

Na ostatnim szczycie w grani Sengsengebirge pozwoliliśmy sobie na dłuższą przerwę. Twardo siedzieliśmy na wierzchołku Schillereck mimo, że wiatr dosadnie chciał nas już wyprosić. Wiedzieliśmy jednak, że nadchodzące godziny miną nam już tylko na żmudnej utracie wysokości i powrocie do Ramsau, stąd pragnęliśmy jeszcze nacieczyć trochę oczy widokami. Nie przewidywaliśmy w najbliższej przyszłości organizacji wyjazdu "Kalkalpen 3.0".

Ze szczytu Schillereck zeszliśmy na przełączkę, na której znajduje się mały budynek stacji radiowej (Funkstation) z masztem przekaźnikowym.  Tym sposobem znaleźliśmy się u progu świata wiecznego szutru, wijącego się stokówkami. Nie wiedząc nawet kiedy, opuściliśmy również obszar Parku Narodowego Kalkalpen.

Widok na Funkstation. Koniec szlaku „Sengsengebirge höhenweg”.

Co ciekawe, Sengsengebirge wystawiły nas na ciężką próbę wytrzymałościową dosłownie na ostatnich 3 kilometrach domykających pętlę!  Przejście szosą Ramsauer Straße do parkingu w Ramsau gdzie stał nasz samochód, odbyło się na autopilocie, ledwo włócząc już nogami, w totalnym odwodnieniu organizmu i upale. Przy samochodzie ponad godzinę dochodziliśmy do siebie. Ostatecznie silnik oraz nawigację z azymutem na Polskę odpaliliśmy dopiero o 18:00. Wracając, po drodze zajechaliśmy oczywiście pod market oddać klucz. W domach zameldowaliśmy się między 2:00 a 3:00 w nocy.


Kalkalpen w odsłonie 2.0 fantastycznie wypełnił długi weekend czerwcowy. Naprawdę dostaliśmy wymarzone widoki, pogodę, wyjazdowe smaczki takie jak np. spanie w schroniskach/schronach samoobsługowych (pierwszy raz w z resztą Alpach!). Trudności całej trasy określiłabym kolorem czerwonym (skala alpejska), więc myślę, że jest dostępna dla większości górołazów. Z resztą w naszej ekipie były dwie początkujące na górskich szlakach i świetnie sobie poradziły. 

Miałam niesamowitego nosa do tej miejscówki (regionu). Cała nasza czwórka była zachwycona tą częścią Austrii i konkretnie tym pasmem górskim.

Cóż, może w wolnych, wieczornych chwilach będę dalej obczajać mapy w celu ogłoszenia wyjazdu Kalkalpen 3.0, wszak to spory obszar, który na pewno skrywa jeszcze niejedne tajemne ścieżki!

Komentarze

  1. Znakomita impreza. Pamiętaj, że jeżeli popełnię wypad w ww pasmo, to będzie przez ciebie :)). Lokal Hochsengbiwak jest na zasadzie kto pierwszy ten lepszy i ma się rozumieć darmocha?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te 6 miejsc w lokalu Hochsengsbiwak widnieje normalnie w systemie rezerwacyjnym Alpsonline.org wśród normalnych, pełnoprawnych schronisk alpejskich i jest płatny (przelew lub wrzucenie pieniążka do skrzynki). Odbywa się to na zasadzie uczciwości.

      Usuń
  2. Widzę, że każdy odkrywany przez ciebie zakątek Alp jest piękny. Super, że pogoda dopisała i mogliście w pełni zrealizować zaplanowane wcześniej trasy. Gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, fajnie że wszystko się udało co było zaplanowane! Kusi mnie Kalkalpen na rowerze następnym razem.

      Usuń
  3. Ładna wiosna. Śniegu praktycznie nie ma, a spodziewałbym się go w większej ilości mając na uwadze ile go potrafi leżeć w Tatrach w podobnym okresie.

    Może uda się kiedyś odwiedzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już w sumie prawie początek lata! Mi się Kalkalpen bardzo spodobał - za w miarę bliski dojazd z Polski i dość rozległy obszar górski w którym naprawdę można zaznać ciszę na szlaku!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

DRABINA WAŁBRZYSKA - kondycyjny wycisk w Sudetach!

SCHRANKOGEL - trzytysięcznik dla początkujących

Jezioro Iseo - poradnik praktyczny [gotowiec urlopowy!]

Karkonoska Diagonala