Wracam na Starorobociański Wierch po zaległe widoki! Choć od pierwszej wizyty minęło już sporo lat, to nie zapomniałam, że aby go zdobyć trzeba się trochę nachodzić. Najwyższy szczyt w polskiej części Tatr Zachodnich jest bowiem świetnym celem kondycyjnym. Dla łowców rozległych widoków, góra też ma wiele do zaoferowania. To po prostu świetny przepis na spędzenie pięknego dnia w Tatrach, oczywiście przy przychylnych prognozach pogody!
Mój pierwszy raz ze Starbociańskim, Starobociańskim, Sta-ro-ro-bo-ciań-skim! 😅 odbył się w letniej aurze, ale niestety sama kopuła szczytowa kąpała się wtedy w gęstej chmurze, odbierając obiecane widoki. Jedyne co wtedy zobaczyłam to stertę kamieni i słupek graniczny. W końcu nadarzyły się okoliczności, by spróbować pojawić się tam ponownie, tym razem jednak w zimowej scenerii.
Na wspólną wycieczkę dołączył do nas Artur z bloga
Góry Ponad Chmurami, który - akuratnie tak jak my - przebywał na krótkim urlopie.
poniedziałek, 1 marca 2021
Spotykamy się pod adresem naszej kwatery w Kościelisku, a następnie podjeżdżamy samochodem na parking Doliny Chochołowskiej. Choć nie jesteśmy wielkimi jej fanami, to wariant szlakowy, którym można wejść na Starorobociańki Wierch przedstawia się korzystniej pod względem bezpieczeństwa lawinowego, niż z sąsiadującej obok Doliny Kościeliskiej. Przekraczamy budę z kasą biletową TPN'u i włączamy pieszego autopilota. Dojście do początku szlaku czerwonego, którym zamierzamy rozpocząć konkretne podchodzenie, mija nam nawet dość szybko, a to za sprawą rozmów o tym, co w ostatnim czasie w Tatrach robiliśmy.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyjfEwgFmAwN5k0_3cirtpfGve_AsMZ26qjLqwzohFSj8kYa0r8vC74_TMKYpU_uUmNmXny2V9aOU8FNNadg45swfYk3c8W4v1hWJ43JNuLJstDe99ct6yeXGHXsdcIGTcR3fQIUK3iNV8/s16000/DSC_8625.jpg) |
Chochołowska! |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXlabm2VsNM52rlUrEb0QY0XvRAvr4Gyef0iAyiF8AHX2kInAldplEQp6KAxv_su-VtOjgONZfsSX6OM5HrXj4JSvmphb2G1u8uGHKlXqYIiNthyphenhypheng9R6PyeWv2IllQzu_E-prMFWnkGp0W/s16000/DSC_8626.jpg) |
Na razie prognozy pogody sprawdzają się. Mamy obiecane przejaśnienia! |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifAQ8ya0bAwGFgGJfrSInc6RIZiS9RkawPkXlGJbX8EU2YKa8k3uXtN7qZ5VQEtiQgarj9E2BEcZ8VW7XofJyBuzNazjigBZh6lTFWBGwyuFaLli5XbLpOMTrrGwcaXqqzInge48W8EUIC/s16000/DSC_8627.jpg) |
W marcu w Chochołowskiej bywa różnie. Akuratnie natrafiliśmy, że mamy śnieg pod butami.
|
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Ss3dKebRMnH6ZlKSupuwDe0ijTFkhtcj2dXDxvailCTmR6XlZJqZ4vSW34HUK2sHLZjfgX-l7oySUmVETbHmWeQA-LTviEaJ5Z-cKk_6TAGYeUUhWGuu5DN6oumilIbC3KP8X5vL2X-7/s16000/DSC_8628.jpg) |
Wejście na szlak czerwony prowadzący na Trzydniowiański Wierch. |
Brak świeżej dostawy śniegu od ponad tygodnia wymusza na nas - szybsze niż się spodziewaliśmy - założenie raków. Metalowe zęby świetnie wgryzają się w zmrożone podłoże, od razu poprawiając komfort stawiania każdego kroku.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtH-FKy8CbQ01yDOybzZH7jow8M9s6f7uz0Laoipghc0FGGAMMb9QqepeWJ7JHK9GTPqsNoLHv0CyqEpRYU2BC04SwTs4J8aO-0om5y8R2UfYIraLIhEe2DGKY6B5V56zklExR-BKbh4nw/s16000/DSC_8629.jpg) |
Podejście szlakiem czerwonym na Trzydniowiański Wierch. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVLQtU2_8pNWR6LFzp-7fnBk7QXsaSZX6AnWYNl6DZO7fdJlQ3QSK3QuDMWSvBfRpBcah4Zy0bVLS1p4fugzEa_K4pVREtNvN-ElsVJRFl4kVHh5CQPJnhxnwG4xQBYdsB_EZLrHFdbWzr/s16000/DSC_8633.jpg) |
Za plecami się kotłuje. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvn9Oj7sIgZfvHf22arMXGDspgJsm7ak05P9CiqGxlYEY20jnKxHFRnKPfErmRdWMxUHpF437AQ6yyTIHJsobcEVaPj9f2BwpS9nP1JVADff1BDeCVCCQzIMdtyt3ZTMXdAe_WupLqLgMx/s16000/DSC_8635.jpg) |
Wychodzimy ponad granicę lasu. |
Opuszczamy piętro kosówki i natychmiast otwiera się rozległy widok na wiele szczytów należących do Tatr Zachodnich. Na dłuższe zawieszenie oka zasługuje słowacka
Grań Rohaczy, która szczególnie wyróżnia się w panoramie.
Choć wciąż zbieramy metry przewyższenia, to już nie płacimy walutą w postaci podwyższonego tętna. Głowa i ciało nie są już tak skupione na wydatku energetycznym. Pomaga w tym oczywiście otoczenie, które przestało być monotonne, ale również przyjemniejsze dla łydek nachylenie terenu. Przed nami najlepsza część wycieczki!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhixs8o0f5PrENoMFahaS20-3qpFkU_MqvyIkuD1TB3DeZU_d7aF935IpqmPpVkpGS4awDe59lUrNjqt6KEzKO8BgoWo3XrmGxTTWRZzqQ51V4YCYNacvg2r63dWaNxnlgZjU0B2Qc5gIXZ/s16000/DSC_8638.jpg) |
W stronę Trzydniowiańskiego Wierchu. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWJCMiU3XXSB5UWwjoJrDq4KvTHwHqWagrODJocvEr4UUlFBNotcpPZWlXIjj8h34OeT2blm2R5dYQ5KuENlwxqXr18HvLp3rsGan9ClQg1a4gnuoaVwXeAqUgmVZVpuVRDdNZ7c74Q0tF/s16000/DSC_8639.jpg) |
Wołowiec, Rakoń, Długi Upłaz. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9Vrxk4ThprM3MOtt6EvVtz0kWWZt-z3pOcDLwA_jsOjpZtvrcQqQa7f5rI8enlt82ZH2uCv1JLkL1RTYQbTVBN5YL51nhLh8E8XAyp3Gij_g2lt4dlyivyQ1-gZpAEKGVusH5Voh2Ei3u/s16000/DSC_8649.jpg) |
Jedyne w swoim rodzaju, ulotne chwile. |
Osiągamy pierwszy szczyt na naszej trasie - Trzydniowiański Wierch 1765 m n.p.m. Czujemy, że nie potrzebujemy robić przerwy, więc cykamy tylko fotki i od razu kontynuujemy podejście na kolejny - Kończysty Wierch 2002 m n.p.m.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJp6H7sRwULOAM54NZGjzPxkJ5AksFMcTX_HCvJE05K0EbxoCWRnvL4KSuzDv7hG8W_KcJrab2aZcT4d5zjnftgC-yijCz8raZ38dROj76be19RCprnb8wbO9k3TTZjYp_td76RZfw3BUP/s16000/DSC_8654.jpg) |
Widoki z Trzydniowiańskiego Wierchu. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4bKUxVFeSHs8zO3HcO4rRN78mdu-Pr1wYmJCq5hqSsIJwGmNkPdJ2xdIipXmrBiGy7zE5nHLl7oJtOgi4Y8E2G3uzBLqQIozXh8d7_qxC_iyB2bN3nkKbJRrSJh6NI4QdIUEwS3iyTaHZ/s16000/DSC_8664.jpg) |
Bezwietrznie na Trzydniowiańskim Wierchu. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYa35eyDpMN0vcK4CP1pGyzqnGbmEfs8moUQSsZhDS7PkkufYP_ILD9vbQJaEiPzGa8JmOMgES9H7JSekBJ9RTrcD1VhLvw5PgC1O9deqdNhDxjrX3yyzHegfl3mRXEu757If-JvK9W7-j/s16000/DSC_8667.jpg) |
I wszystko jasne. Tyle jeszcze przed nami drogi! Po lewej Starorobociański Wierch. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRg0TcA8P8f5sYbvaCFs1eLVcpW-5G8sKTMmOK6qr0bogdneF0S-zhwbpGByECdMEF8ynwQcGN0esXQ_G1_KEybScPQvt23201iT9uR1PIL8O105RNMNQmKgD-TwEQUUZNFrtONF6dPC2i/s16000/DSC_8668.jpg) |
Zima w Tatrach Zachodnich. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjubHzzAdjo7we0xiMOLdOzkPnIQ7ibfehRBsqUaRKibaL7w7U_o5197x38fesiWZoCvP343K-_Lk2YN1DrqYQBeI3Qq_ZVREhEOnzcncIEqMg5l9qk3iMavL02IagIVxFfVqGICdmO5goE/s16000/DSC_8679.jpg) |
Trzydniowiański Wierch oraz Małopolska przysłonięta chmurami.
|
Kończysty Wierch wyprowadza nas na pułap 2000 m n.p.m. Na szczycie robimy przerwę z widokiem na piramidalny kształt Starorobociańskiego Wierchu, który w blasku błękitnego nieba oczekuje na nasze przybycie. Herbatkujemy i kanapkujemy w takich oto okolicznościach:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHIK6E-KDILwFILqbYvAh6NdeozXOS7BggJIRB-fjEyz1R3o122clgs-3h3CrqFRgqQWh3UPhjMuB4jW5DULoXn9atqeHyLhSnIfXJWZie_sS9oSIysEiqYtUDOmGH7g_QAmvJARgYOJl6/s16000/DSC_8680.jpg) |
Widok na Grań Ornaku. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLgLVDaPraEe5itxP7NMKOM1cbRu498oh6lWB7S7JYgAL6kwg2KQ2AHmvbj0zVQi7MjBLLmJmCmD-HMhrz8VYMH-EmhZ7TWHkwcHxjGqQYIn7A33YDZr_xmp0AFF-HHKYqdyPxRadQSDS6/s16000/DSC_8691.jpg) |
Kończysty Wierch, choć tylko z 3 metrowym zapasem, to jednak dwutysięcznik! |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgN1ygtdHkLoVEWs-HHNjgy7uAGu0gDOmm_Ts4XeZp6bvbEf5nX5gKaVsB4iZkcMnW7_nkRSwh3uDPaw_s9_RtkFPr8yWK3CafrI22b7X2n8giSNSmHMFZhOW-Z2DXXeHt0GNuTuAD5CHMt/s16000/DSC_8694.jpg) |
Dolina Chochołowska. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWQZaPlTPGJqTBlukVQuW4KUH6X-k0OLkK3U7znEt32ghA9ocK3s3fyaTOhUCQqRpTw9HznLwbUAZVkC2JN3JUn_8Sc5UHmQ1MCFTqzm5nx5rs38ZfbMA85DPql-q_XSPPV2fW1QgeUmpB/s16000/DSC_8682.jpg) |
Tam idziemy!
|
Niebo nad Tatrami całkowicie oczyściło się z chmur. Rozpoczynamy podejście na nasz cel dnia i zapowiada się, że z nikim nie będziemy go dzielić. W kopule szczytowej nachylenie wzrasta. Każdy w swoim tempie pokonuje ostatnie metry do szczytu.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhK2Sk9uJhDYh-OpzAfffTMtHgqf_xW0osT8d11AiAaAQjB8XbUfNtU0m2CIVjZUMEe4xSicXaxX8KMuWXe_32jaMjVo97eEIc2XfYjCC_h7zbihKwpFVza5noisX3SoDy30uUwrwe7f5AA/s16000/DSC_8701.jpg) |
W drodze na Starorobociański Wierch. Zdjęcie grupowe. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPlxNQ3pwA8_NejuOaMilMQ6vz9dlK1SRdbxPwOAjX6PzwiPUkM-vA76Xl-UaZHOoT3ztdNRs1lR9R6ezmUYLOzsGH51OX7_l-XHZNURFv9rpyMsQ2lDhj7StG9gV3R7egLHHRIeOF344y/s16000/DSC_8722.jpg) |
W stronę niedostępnej w czasach pandemii Słowacji...
|
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8nB2Jv6pfqtytTO9d4EpD2Vlttkn8YUhTE3pwzh7syDDQjVFmfvA8hNaQi3X4LXO08IPV_EZbwSo4E6IbD6WdXVPodQmxzQaB-k6DAil57cEOI9ZD9Li0q44D4ohxxMU9k6A2XvArjI5H/s16000/DSC_8713.jpg) |
Starorobociański Wierch 2175 m n.p.m |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibfg0qkLEuVWr2A-qR7kIfbq0LBayj08ECl3OaoaZuwp2g-8tmkYAIoKp3AbeEyfjTqw45XWPV2imt7XXsZWW_4CojtKpFebdCNW9TZ-dnNUkFRdBMR52aTfkKqL1AI-Thyphenhyphen-UJ4dYHDwsG/s16000/DSC_8719.jpg) |
Widok ze Starorobociańskiego Wierchu na Bystrą 2248 m n.p.m.
|
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFPKwRnGgvwOVY-rSRmSjyZsfonZcCFVWnS7hk7BkAO5MHOtpSvPawCLsJ1fMmxWFqpBLUezWwNsg_D5VQs6tNAG_2LMqMDF9G_QA62HX67o7yCo4hDghoUBM5vPjEHYFg96CUualCHzwf/s16000/DSC_8720.jpg) |
Pozdrawiają nas mocno wykonturowane granie Tatr Wysokich. |
Na szczycie spędzamy standardowe 15 minut. Warunki pogodowe pozwalają co prawda na dłuższą posiadówkę - jest słonecznie i bezwietrznie - ale przed nami jeszcze długa droga powrotna, więc bez przeciągania, obieramy azymut na Siwy Zwornik. Strome i eksponowane zejście pokonujemy z czekanem w łapie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLWMz-zVg55WHo_6h31p4D0zJ86_JNpXS9maEjbYpGF90MARALVjIdeUwQ39MRLYqf3X3ILGAkutfSiToEnXbvccUHIRnlFoqY5cLRAQkdIKnHwgur0TKgdIjwnOgBW0jBF0IbwPn-O5dr/s16000/DSC_8717.jpg) |
Zejście w stronę Siwego Zwornika 1965 m n.p.m
|
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe4D5JJExORJtO19VL7Z9Mz32X5usVeD_3aDg3qjI6hYJyD3uRgWmozgVyfw7srbdI_Z1-xHJUyE7FRtR3lX0nCOmqIp91e69vmtTnzattGPz_S-NIGnojzLGxti_ZAniRcrFWTx_2Iy7w/s16000/DSC_8734.jpg) |
Zejście ze Starorobociańskiego Wierchu na stronę Siwego Zwornika. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcA36kb409YKZoKgRyDHttqyHmHpZwZdU3ah0ZQ8I2TEuyzlxggjIKJXvoD6xTH_-7L61CtYGgocIdi5pah0afglDXvwQxwNyAJJyy9lDU4kgCwMNsNDw-y8pM16IXlu7WvTbOSR0_R3Kx/s16000/DSC_8737.jpg) |
Zejście w cieniu. |
Z Siwego Zwornika kierujemy się na Siwą Przełęcz (1812 m n.p.m). Docieram do niej jako pierwsza. Siadam na kamieniu i zaczyna wyjadać resztki niesionego w plecaku prowiantu. Po kilkunastu minutach, pierwszy dołącza do mnie Artur i zadaje mi pytanie, czy widziałam kozice. Okazało się, że dosłownie za moimi plecami, w odległości około 100 metrów, małe stadko wyszukuje pokarm na bezśnieżnych zboczach. Mój koziczkowy radar zawiódł. Nie mogłam się z tym pogodzić, bowiem w ekipie to zawsze ja jestem pierwsza, która informuje o bliskiej bytności tych przesympatycznych kopytnych!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzKqRebCbdX0Xa6N-h2SGOMlBMctQtIcblKBkSNXTqiHc2MUPUyF-N2Tr-VvJTdyceadsvxhl3OlGY9ZMcCLgDq6mAIRr-wT0XK0QnYyu_LAq7F9rOnn7CFtIqJmTXsM666loW1__i8Ivd/s16000/DSC_8741.jpg) |
Widok na Starorobociański Wierch od strony Siwego Zwornika. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTwrJGe_11N7EZ9qBkGhJK-lzamMbhxPgPea4-qr7nwRizc-dikWlYL4UNKyazM6ynB7paa4Ry1Rn7MK_eTVbP-k2rnO7JpCnFVMugnXpJT8ZlyDGC6NLW0eFQNlzcXHkZwC3Lqx4jUSxK/s16000/DSC_8744.jpg) |
Błyszcz 2159 m n.p.m |
Z Siwej Przełęczy rozpoczynamy długie i nie wnoszące w jakiekolwiek dodatkowe emocje, zejście do Doliny Chochołowskiej, przez Dolinę Starorobociańską.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdrohwvGGsB6yTdiC-V1Q5Cidoz3pesscHixBoP-XAY8LbfWxdkwsAO0VDOma6fmpLpUFi0nuPhrDjik0me4h3Pt9YwY1xNeAQX6KnM0zJ94Du-2FxMjrm9ojmV3em86q2wIiydmPT94j2/s16000/DSC_8746.jpg) |
Tatry coraz bardziej pozbawione słońca |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzoh7L2fOIwbdVD_o5FadsjJLppyXbtJPIXr4y2zcJzrbQyereTOOJmCwoghbt379zjC-LZy_Ib-KE5yj01oABa0U8Ger1p9XCeDo1H12L4rrTwNEptKMU2aD8dg7cidNGoisXkXH0gyKr/s16000/DSC_8747.jpg) |
Początek zejścia szlakiem czarnym do Doliny Starorobociańskiej. |
Na głównej arterii Doliny Chochołowskiej mijają nas kuligi, które zazwyczaj organizowane są po zmroku. W świetle czołówki wciąż nie dostrzegam upragnionego widoku parkingu, choć odnoszę wrażenie, że już dawno powinniśmy siedzieć w samochodzie. No cóż... zapomniałam, że to właśnie na powrotach, Dolina Chochołowska ciągnie się jak flaki z olejem.
Nasza trasa na Starorobociański Wierch:
Dzięki za wspólną wycieczkę :) Coś Ci zwierzęcy radar na tej wycieczce się zepsuł, ale może po prostu zamarzł ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za relację i foty! Jak oceniacie zejście Doliną Starorobociańską pod kątem zagrożenia lawinowego?
OdpowiedzUsuńOdcinek szlakiem zielonym, trawersujący stoki Ornaku, zdecydowanie na dobre warunki lawinowe. Trawersowane zbocze jest podcięte licznymi żlebami o nachyleniu "w sam raz" do zbierania sporych ilości śniegu. W dodatku ukształtowanie terenu (Z tego co pamiętam były tam małe lokalne niecki i wypłaszczenia) sprzyja możliwości zasypania nawet przez niewielką ilość śniegu.
Usuń