Wracam na Starorobociański Wierch po zaległe widoki! Choć od pierwszej wizyty minęło już sporo lat, to nie zapomniałam, że aby go zdobyć trzeba się trochę nachodzić. Najwyższy szczyt w polskiej części Tatr Zachodnich jest bowiem świetnym celem kondycyjnym. Dla łowców rozległych widoków, góra też ma wiele do zaoferowania. To po prostu świetny przepis na spędzenie pięknego dnia w Tatrach, oczywiście przy przychylnych prognozach pogody!
Mój pierwszy raz ze Starbociańskim, Starobociańskim, Sta-ro-ro-bo-ciań-skim! 😅 odbył się w letniej aurze, ale niestety sama kopuła szczytowa kąpała się wtedy w gęstej chmurze, odbierając obiecane widoki. Jedyne co wtedy zobaczyłam to stertę kamieni i słupek graniczny. W końcu nadarzyły się okoliczności, by spróbować pojawić się tam ponownie, tym razem jednak w zimowej scenerii.
Na wspólną wycieczkę dołączył do nas Artur z bloga
Góry Ponad Chmurami, który - akuratnie tak jak my - przebywał na krótkim urlopie.
poniedziałek, 1 marca 2021
Spotykamy się pod adresem naszej kwatery w Kościelisku, a następnie podjeżdżamy samochodem na parking Doliny Chochołowskiej. Choć nie jesteśmy wielkimi jej fanami, to wariant szlakowy, którym można wejść na Starorobociańki Wierch przedstawia się korzystniej pod względem bezpieczeństwa lawinowego, niż z sąsiadującej obok Doliny Kościeliskiej. Przekraczamy budę z kasą biletową TPN'u i włączamy pieszego autopilota. Dojście do początku szlaku czerwonego, którym zamierzamy rozpocząć konkretne podchodzenie, mija nam nawet dość szybko, a to za sprawą rozmów o tym, co w ostatnim czasie w Tatrach robiliśmy.
|
Chochołowska! |
|
Na razie prognozy pogody sprawdzają się. Mamy obiecane przejaśnienia! |
|
W marcu w Chochołowskiej bywa różnie. Akuratnie natrafiliśmy, że mamy śnieg pod butami.
|
|
Wejście na szlak czerwony prowadzący na Trzydniowiański Wierch. |
Brak świeżej dostawy śniegu od ponad tygodnia wymusza na nas - szybsze niż się spodziewaliśmy - założenie raków. Metalowe zęby świetnie wgryzają się w zmrożone podłoże, od razu poprawiając komfort stawiania każdego kroku.
|
Podejście szlakiem czerwonym na Trzydniowiański Wierch. |
|
Za plecami się kotłuje. |
|
Wychodzimy ponad granicę lasu. |
Opuszczamy piętro kosówki i natychmiast otwiera się rozległy widok na wiele szczytów należących do Tatr Zachodnich. Na dłuższe zawieszenie oka zasługuje słowacka
Grań Rohaczy, która szczególnie wyróżnia się w panoramie.
Choć wciąż zbieramy metry przewyższenia, to już nie płacimy walutą w postaci podwyższonego tętna. Głowa i ciało nie są już tak skupione na wydatku energetycznym. Pomaga w tym oczywiście otoczenie, które przestało być monotonne, ale również przyjemniejsze dla łydek nachylenie terenu. Przed nami najlepsza część wycieczki!
|
W stronę Trzydniowiańskiego Wierchu. |
|
Wołowiec, Rakoń, Długi Upłaz. |
|
Jedyne w swoim rodzaju, ulotne chwile. |
Osiągamy pierwszy szczyt na naszej trasie - Trzydniowiański Wierch 1765 m n.p.m. Czujemy, że nie potrzebujemy robić przerwy, więc cykamy tylko fotki i od razu kontynuujemy podejście na kolejny - Kończysty Wierch 2002 m n.p.m.
|
Widoki z Trzydniowiańskiego Wierchu. |
|
Bezwietrznie na Trzydniowiańskim Wierchu. |
|
I wszystko jasne. Tyle jeszcze przed nami drogi! Po lewej Starorobociański Wierch. |
|
Zima w Tatrach Zachodnich. |
|
Trzydniowiański Wierch oraz Małopolska przysłonięta chmurami.
|
Kończysty Wierch wyprowadza nas na pułap 2000 m n.p.m. Na szczycie robimy przerwę z widokiem na piramidalny kształt Starorobociańskiego Wierchu, który w blasku błękitnego nieba oczekuje na nasze przybycie. Herbatkujemy i kanapkujemy w takich oto okolicznościach:
|
Widok na Grań Ornaku. |
|
Kończysty Wierch, choć tylko z 3 metrowym zapasem, to jednak dwutysięcznik! |
|
Dolina Chochołowska. |
|
Tam idziemy!
|
Niebo nad Tatrami całkowicie oczyściło się z chmur. Rozpoczynamy podejście na nasz cel dnia i zapowiada się, że z nikim nie będziemy go dzielić. W kopule szczytowej nachylenie wzrasta. Każdy w swoim tempie pokonuje ostatnie metry do szczytu.
|
W drodze na Starorobociański Wierch. Zdjęcie grupowe. |
|
W stronę niedostępnej w czasach pandemii Słowacji...
|
|
Starorobociański Wierch 2175 m n.p.m |
|
Widok ze Starorobociańskiego Wierchu na Bystrą 2248 m n.p.m.
|
|
Pozdrawiają nas mocno wykonturowane granie Tatr Wysokich. |
Na szczycie spędzamy standardowe 15 minut. Warunki pogodowe pozwalają co prawda na dłuższą posiadówkę - jest słonecznie i bezwietrznie - ale przed nami jeszcze długa droga powrotna, więc bez przeciągania, obieramy azymut na Siwy Zwornik. Strome i eksponowane zejście pokonujemy z czekanem w łapie.
|
Zejście w stronę Siwego Zwornika 1965 m n.p.m
|
|
Zejście ze Starorobociańskiego Wierchu na stronę Siwego Zwornika. |
|
Zejście w cieniu. |
Z Siwego Zwornika kierujemy się na Siwą Przełęcz (1812 m n.p.m). Docieram do niej jako pierwsza. Siadam na kamieniu i zaczyna wyjadać resztki niesionego w plecaku prowiantu. Po kilkunastu minutach, pierwszy dołącza do mnie Artur i zadaje mi pytanie, czy widziałam kozice. Okazało się, że dosłownie za moimi plecami, w odległości około 100 metrów, małe stadko wyszukuje pokarm na bezśnieżnych zboczach. Mój koziczkowy radar zawiódł. Nie mogłam się z tym pogodzić, bowiem w ekipie to zawsze ja jestem pierwsza, która informuje o bliskiej bytności tych przesympatycznych kopytnych!
|
Widok na Starorobociański Wierch od strony Siwego Zwornika. |
|
Błyszcz 2159 m n.p.m |
Z Siwej Przełęczy rozpoczynamy długie i nie wnoszące w jakiekolwiek dodatkowe emocje, zejście do Doliny Chochołowskiej, przez Dolinę Starorobociańską.
|
Tatry coraz bardziej pozbawione słońca |
|
Początek zejścia szlakiem czarnym do Doliny Starorobociańskiej. |
Na głównej arterii Doliny Chochołowskiej mijają nas kuligi, które zazwyczaj organizowane są po zmroku. W świetle czołówki wciąż nie dostrzegam upragnionego widoku parkingu, choć odnoszę wrażenie, że już dawno powinniśmy siedzieć w samochodzie. No cóż... zapomniałam, że to właśnie na powrotach, Dolina Chochołowska ciągnie się jak flaki z olejem.
Nasza trasa na Starorobociański Wierch:
Dzięki za wspólną wycieczkę :) Coś Ci zwierzęcy radar na tej wycieczce się zepsuł, ale może po prostu zamarzł ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za relację i foty! Jak oceniacie zejście Doliną Starorobociańską pod kątem zagrożenia lawinowego?
OdpowiedzUsuńOdcinek szlakiem zielonym, trawersujący stoki Ornaku, zdecydowanie na dobre warunki lawinowe. Trawersowane zbocze jest podcięte licznymi żlebami o nachyleniu "w sam raz" do zbierania sporych ilości śniegu. W dodatku ukształtowanie terenu (Z tego co pamiętam były tam małe lokalne niecki i wypłaszczenia) sprzyja możliwości zasypania nawet przez niewielką ilość śniegu.
Usuń