Lubisz długie wędrówki od schroniska do schroniska? Masz już za sobą przejście najważniejszych szlaków długodystansowych w Polsce, takich jak Główny Szlak Beskidzki czy Główny Szlak Sudecki i szukasz nowego wyzwania? To jest dobry moment, by spojrzeć w stronę wyższych gór. Mam coś dla Ciebie! Austria, a dokładniej Tyrol (region) oferuje fajny pomysł na aktywny urlop w Alpach dla wszystkich fanów trekkingu.
Adlerweg (pl. Szlak Orła, ang. Eagle Walk) to szlak długodystansowy, mający ponad 400 km. Jest bardzo dobrze oznakowany w terenie. Poprowadzony przez kilka pasm górskich gwarantuje różnorodność krajobrazową. Świetnie opracowany na oficjalnej stronie Tyrolu nie wymaga czasochłonnych przygotowań logistycznych. Przebieg szlaku Adlerweg jest tak skonstruowany, że w łatwy sposób można podzielić jego przejście na kilka odcinków zestawionych z poszczególnych etapów. Szlak w Tyrolu Północnym ciągnie się równolegle do doliny rzeki Inn, którą biegnie główna linia kolejowa. W dogodny sposób z końca niemal każdego etapu, można wrócić do punktu wyjścia. Jest to istotne, bo pomimo iż szlak nie tworzy zamkniętej pętli, nie będziemy mieli problemu np z powrotem do pozostawionego na parkingu auta.
Daj się uskrzydlić w Tyrolu!
Poniżej znajdują się wszystkie posty związane z Adlerwegiem, jakie zostały opublikowane na blogu. Kliknij w podpis pod zdjęciem, aby przejść do relacji z opisu przejścia szlaku Adlerweg. Posty zostały pogrupowane według pasm górskich. Zachęcam również zajrzeć do wpisu " ADLERWEG - INFORMACJE PRAKTYCZNE". Jest tam wiele cennych wskazówek oraz omówiony bardziej szczegółowo sam szlak.
Czy zdobycie alpejskiego trzytysięcznika dla osoby mieszkającej w Polsce, może być równie proste logistycznie, co wejście na Rysy? Czy przekroczenie magicznej „trójki z przodu” musi wiązać się ze żmudnymi przygotowaniami kondycyjnymi, braniem tygodniowego urlopu, zakupem dodatkowego sprzętu? Czy musi się to wszystko ocierać o wycieczkę mającą w sobie co nieco z wyprawy? Otóż nie! I nie musi to być zaraz „naciągany”, najmniejszy trzytysięcznik, lecz „z krwi i kości” pięknie prezentująca się góra! W dodatku jeszcze nietknięta dobrami cywilizacyjnymi takimi jak wyciągi z całym swoim zapleczem zaburzającymi naturalny krajobraz.
Po 10 latach przerwy, powracam do starych nawyków jakie miałam za czasów juniorskich, a mianowicie do zbierania odznak. W podjęciu tej decyzji wspomogła mnie pandemia, perspektywa wyłączenia aplikacji Endomondo (utracenie historii treningów/wycieczek górskich) oraz brak ciężkich argumentów do ruszenia tyłka z domu. Zapomniałam jak wiele frajdy i satysfakcji przynosi tego typu zajęcie! Zachęcam Was do spróbowania i ostrzegam, że może to być uzależniające, ale przecież o to chodzi by być aktywnym górsko cały czas, a nie tylko "od święta"! Planuję na blogu opublikować serię o odznakach, jakie można kolekcjonować. Na pierwszy rzut idzie "Każdemu Jego Everest", o której sama dowiedziałam się dopiero w tym roku mimo iż funkcjonuje już wiele lat!
Przyjechaliśmy do Milders - wioski w austriackiej Dolinie Stubai. W apartamencie wynajętym przez booking.com ulokowaliśmy się na 1,5 tygodnia w ramach naszej poślubnej, górskiej misji. Wynalazłam bowiem gotowy projekt SEVEN SUMMITS STUBAI , który od razu spodobał mi się i nie pozwolił na odwleczenie w czasie. Chciałam to zrobić przy pierwszej możliwej okazji! Damian widział moją determinację w oczach, więc wiedział, że rozsądniej byłoby nie wszczynać pierwszej, poważnej, małżeńskiej kłótni. Zgodził się. 😆
Niedługo stuknie 10 lat mojej działalności blogowej. To też 10 lat zebranego doświadczenia w różnych górach i przebywania w różnych warunkach pogodowych. Swoją przygodę z bytnością powyżej poziomu morza rozpoczęłam od podstawowej turystki pieszej, która w kolejnych latach zaczęła się rozszerzać o nowe aktywności, typu rower, narty czy wspinaczka; niezmiennie w środowisku górskim, które jak wiadomo czasem bywa wymagające i nieprzewidywalne. To spis moich wieloletnich doświadczeń związanych z górską odzieżą oraz przybliżenie mojej filozofii w tym temacie , z którą oczywiście nie musicie się zgadzać (chętnie poznam Wasz punkt widzenia i doświadczenia – sekcja komentarzy jak zawsze jest do dyspozycji). Postaram się pokrótce wyjaśnić dlaczego tak, a nie inaczej, obecnie wygląda moja górska szafa, podając za przykłady konkretne modele jak i sytuacje w których są używane. Myślę, że ten post jest szczególnie skierowany do osób, które rozpoczynają przygodę z górami i chcą realizować się trochę
Uuuu, ale pięknie! Jak ja podziwiam te Twoje długie dystanse.
OdpowiedzUsuńW głowie już kolejne! :)
UsuńDzięki za ten poradnik, też bardzo lubie takie klimaty i wycieczki
OdpowiedzUsuń